• Aljanah •
Po nocy u bliźniaków, poszłyśmy z Cassy do naszego dormitorium. Ciężko było przejść przez tłumy uczniów przemieszczające się do wyjścia z Hogwartu, więc nasza droga zajęła nam dwa razy więcej czasu niż zazwyczaj.
Przez te nieznośnie długie minuty ludzie się dziwnie na mnie patrzyli, bo szłam przez szkołę cała mokra, po wodnej kąpieli zafundowanej rano przez rudzielców. McConnor za to podskakiwała radośnie obok mnie, co chwila komentując jakieś zabawne zachowanie gryfonów z poprzedniego wieczoru.
- Parszywi zdrajcy krwi - wypowiedziałam hasło, stojąc pod wejściem do lochów Slytherinu.
Gdy ściana się odsunęła i przekroczyłam próg, czyjaś ślina spadła przy moich stopach. Powoli uniosłam wzrok i spotkałam się spojrzeniem z Malfoyem.
- Ty szlamo! Jak możesz się zadawać z Weasleyami! I jeszcze spędziłaś z nimi noc! Tak samo ty - spiorunował Cassy wzrokiem.
- Po pierwsze, nie wiesz, czy jestem szlamą - odpowiedziałam spokojnie. - Po drugie w ogóle nic o mnie nie wiesz. Co za tym idzie nie możesz krytykować mnie za to, z kim się zadaję. A i przy okazji posprzątaj podłogę, bo ją wyświniłeś - zmierzyłam go spojrzeniem, chwyciłam McConnor za rękę i wyminęłam irytującego blondynka.
Wszyscy ślizgoni się na mnie patrzyli. Jedni w szoku, że postawiłam się Draco, a inni z wściekłością. Mi to było jednak obojętne. Chciałam się znaleźć w pokoju i w spokoju zmienić mokre ubrania.
Wciąż miałam na sobie czarną koszulkę George'a, która od wilgoci ściśle przylegała mi to ciała. Wychodząc z dormitorium gryfonów założyłam jeszcze moje wczorajsze spodnie, żeby nie chodzić po Hogwarcie półnago.
Kiedy otworzyłyśmy z Cassy drzwi naszego pokoju, pierwsze co zobaczyłyśmy, to skrzywiona twarz Millie. Doprawdy uroczy widok.
- Ale z was dziwki - syknęła, a ja zbliżyłam się do niej na odległość paznokcia. Miałam już dość irytującego głosu ślizgonki. A dopiero przecież się zaczął dzień.
- Jeszcze raz spróbujesz się tak do nas odezwać, a przysięgam twoja buźka zarobi niezłego sierpowego - zagroziłam. Brunetka spiorunowała mnie spojrzeniem, ale się odsunęła i zaciągnęła kotarę swojego łóżka, zamykając się tam w środku.
- Ale ludzie mają problemy... - westchnęła McConnor i poszła się odświeżyć w łazience.
Kiedy obie byłyśmy przebrane, skierowałyśmy się do Wielkiej Sali na śniadanie. Po drodze mijałyśmy mnóstwo uczniów żegnających się ze sobą i pędzących z walizkami, i kuframi do wyjścia. Przejście było praktycznie niemożliwe.
W końcu jednak udało nam się przejść i zająć miejsce przy stole Gryffindoru, jak zazwyczaj. Gryfoni już nawet nie zwracali na nas uwagi, przyzwyczajeni do widoku dwóch ślizgonek spędzających czas z Weasleyami.
- Ach... taki piękny dzisiaj poranek... - zamruczał melodyjnie George, pojawiając się nagle obok nas i nakładając sobie bułki na talerz.
- Taki piękny i taki mokry... - zachichotał Fred, nalewając sobie herbatę. Zdzielilam go widelcem po głowie, przy okazji wywołując cichy śmiech Cassy.
- Gdzie podzialiscie Lee? - zapytałam, zauważając brak chłopaka.
- Siedzi tam i flirtuje z jakąś krukonką - wyciamkali rudzielcy z pomiędzy kęsów, wskazując na stół domu Orła.
CZYTASZ
Mysterious girl • George Weasley
FanfictionAljanah Meadowes pojawia się nagle w Hogwarcie na piątym roku i to miesiąc po rozpoczęciu lekcji. Jest cały czas obojętna... no chyba, że chodzi o dwóch rudzielców doprowadzających ją do szału. A już szczególnie o tego konkretnego... Uniwersum należ...