W końcu nadszedł dzień wyjścia do Hogsmeade. Z samego rana poszłyśmy z Cassy do Wielkiej Sali na śniadanie, gdzie standardowo zajęłyśmy miejsce przy stole gryfonów, mimo że bliźniaków jeszcze nie było.
- Jak tam sprawy pomiędzy tobą, a George'm? - napomknęła dziewczyna i uśmiechnęła się szelmowsko, jednocześnie w najlepsze wcinając kanapki. Zakrztusiłam się sokiem pomarańczowym i spojrzałam na nią z wyrzutem.
- Tak jak było. Nie byliśmy, nie jesteśmy i nie będziemy razem - przewróciłam oczami i upiłam łyk napoju.
- O, a z kim? - na dźwięk głosu rudzielców ponownie zaczęłam się dusić, a Cassy chichotała, widząc moje zażenowanie. Modliłam się, żeby nie zdradziła bliźniakom tematu naszej wcześniejszej rozmowy.
- Nieważne chłopcy - poklepałam ich po ramionach, gdy tylko uspokoiłam oddech.
- Chodzi o tego amanta, który właśnie idzie w naszą stronę? - Fred zajął miejsce obok McConnor, a jego bliźniak po mojej lewej.
- Jakiego amanta? I kto w ogóle jeszcze tak mó... - nie dokończyłam, widząc irytującego puchona zbliżającego się do stołu gryfonów. - Myślałam że już sobie dał spokój - jęknęłam.
- Cześć Aljanah. Co powiesz na to, żebyśmy się wybrali dzisiaj we dwoje do Hogsmeade? - wyglądał, jakby starał się imitować zalotny uśmiech. Bez powodzenia.
- Słuchaj Benny... - zaczęłam, ale chłopak mi przerwał.
- Tylko ty i ja. Możemy iść do herbaciarni pani Puddifoot - poruszał sugestywnie brwiami, a ja myślałam, że zwymiotuję.
- Już ci mówiłam... - starałam się znaleźć odpowiednią wymówkę, ale ponownie ktoś mi wszedł w zdanie. Tym razem był to młodszy z bliźniaków.
- Czy możesz łaskawie odczepić się od mojej dziewczyny? - George objął mnie ramieniem, a ja z zaskoczenia zaniemówiłam. - Nie spotka się z tobą, bo idzie ze mną na randkę.
- J-jak to dzie-ewczyny? - wyjąkał blondyn, czerwieniejąc na twarzy.
- Powiedziałam ci przecież, że mam chłopaka - postanowiłam grać w grę Weasleya, więc wtuliłam się w jego rękę.
- Ja... - Benny z zawstydzeniem potarł kark i cofnął się kilka kroków. - To ja może już sobie pójdę.
Kilka chwil później już go nie było. Głuchą ciszę przerwał upuszczony przez Cassy widelec, a ja zorientowałam się, że dalej przytulam się do młodszego z rudzielców. Szybko, więc odsunęłam głowę.
- Jesteście razem? - zapytał powoli Fred, wyraźnym szokiem na twarzy.
- Nie - zachichotał jego brat. - Trzeba było go po prostu jakoś spławić.
- Dokładnie - potaknęłam. - Dzięki George.
- Nie ma za co Promyczku. Możemy udawać tak częściej - puścił mi oczko. McConnor spojrzała na mnie tryumfalnie, a ja tylko pokręciłam głową z politowaniem.
- Chyba wam się udało. Już nigdy do ciebie nie podejdzie. Skutecznie go odstraszyliście - stwierdził starszy Weasley.
- Całe szczęście - uśmiechnęłam się z zadowoleniem.
Nie kryłam już emocji. Nie przy dwóch rudych gryfonach i jednej wiecznie roześmianej ślizgonce. Po tylu miesiącach zauważyłam, że naprawdę można im zaufać i się otworzyłam. Zasługiwali na to. Na ich miejscu już dawno dałabym sobie ze mną spokój.
Po śniadaniu całą czwórką ruszyliśmy do wioski. Na zewnątrz padał śnieg, okrywając wszystko dookoła bielą. Co chwilę dało się usłyszeć chichoty innych uczniów, trafionych przez śnieżki. Bliźniacy też parę razy próbowali wcelować we mnie i w Cassy, ale my zręcznie uciekałyśmy.
CZYTASZ
Mysterious girl • George Weasley
FanfictionAljanah Meadowes pojawia się nagle w Hogwarcie na piątym roku i to miesiąc po rozpoczęciu lekcji. Jest cały czas obojętna... no chyba, że chodzi o dwóch rudzielców doprowadzających ją do szału. A już szczególnie o tego konkretnego... Uniwersum należ...