Obudziłam się z ręką George'a na twarzy. Zmrużyłam oczy, starając przypomnieć sobie wydarzenia wczorajszego wieczoru. Po chwili wspomnienia zaczęły do mnie wracać. Gra w butelkę, ognista whiskey, śpiewanie piosenek na cały głos w pokoju bliźniaków, rozmowy do późnej nocy. A potem zaśnięcie. Ponownie koło młodszego rudzielca.
Poczułam potworny ból głowy. Zdecydowanie wypiłam za dużo alkoholu, ale nawet to nie tłumaczyło rzeczy, które sobie przypomniałam. Wczoraj przy gryfonach ŚPIEWAŁAM. Z tego co pamiętam, nie pokazałam uśmiechu, ale i tak fakt, że stawałam się przy bliźniakach bardziej wyluzowana, mocno mnie dziwił. Jednak wielokrotne zapewnienia George'a, że jestem przy nim bezpieczna, coś zdziałały.
Popatrzyłam na rudzielca leżącego obok mnie. Spał z cieniem uśmiechu, jakby śnił mu się jakiś dobry sen. Uniosłam kąciki ust na ten widok.
Nagle do głowy przyszedł mi pewien pomysł. Poprzedniego poranka ja zostałam zbudzona zimnym prysznicem. Teraz ich kolej.
Powoli wyswobodziłam się z objęć George'a i postawiłam stopy na chłodnej podłodze. Najciszej jak umiałam, udałam się do łazienki i napełniłam wiaderko od mopa najzimniejszą wodą, jaka była w kranie.
- Wingardium Leviosa - szepnęłam, a naczynie się uniosło. Ostrożnie przetransportowałam je z powrotem do dormitorium. Wzięłam dwa głębokie wdechy i przygotowałam się na głośny pisk, po czym machnięciem różdżki opróżniłam połowę wiadra na George'a, a chwilę później na Freda i Cassy.
Trzy głosy zlały się w jeden, kiedy dwójka gryfonów i ślizgonka próbowali się wyplątać z mokrej kołdry. Lee śmiał się do rozpuchu, a ja stałam po środku pokoju, zadowolona z siebie.
• George •Siedziałem mokry na środku łóżka i nie potrafiłem uwierzyć w to, co się wydarzyło. Tajemnicza Dziewczyna zrobiła nam kawał! Poprzedniego wieczoru byłem blisko wywołania u niej uśmiechu, a zamiast tego dzisiejszego poranka otrzymałem dawkę jej poczucia humoru, bardzo zbliżonego do mojego.
- Promyczku, idziesz w nasze ślady! - wykrzyknąłem i rzuciłem się na dziewczynę, zamykając ją w swoich objęciach i przy okazji całą mocząc.
- A mogłabyś iść w nasze ślady o trochę innej godzinie? - mruknął Fred i usiadł na łóżku.
- Popieram - dodała skrzywiona Cassy.
- Oj tam, nie marudźcie - machnęła ręką Aljanah i delikatnie odczepiła moje ramiona - są święta. Wesołych!
- PREZENTY! - krzyknął Lee.
Popędziliśmy do rogu przy biurkach, gdzie jak co roku stały podarunki. Sięgnąłem po pierwszą paczkę i rozdałem papier. Ze środka wyłonił się sweter z wielką literą F na środku.
- Sweter Weasleyów! - usłyszałem wołanie brata.
- Co? - zapytały w tym samym momencie obie ślizgonki.
- Nasza mama dzierga je co roku, dla każdego z naszego rodzeństwa - wyjaśniłem.
- Witam, tak w ogóle to jestem Gred...
- a ja Forge - wyciągnęliśmy z bratem ręce do dziewczyn.
- Miło poznać - zachichotała Cassy.
- O, ja też dostałem sweter - zaśmiał się Lee. - Piąty do kolekcji.
Sięgnąłem po kolejną paczkę i zmarszczyłem brwi. Były na niej inicjały Aljanah i McConnor.
CZYTASZ
Mysterious girl • George Weasley
FanfictionAljanah Meadowes pojawia się nagle w Hogwarcie na piątym roku i to miesiąc po rozpoczęciu lekcji. Jest cały czas obojętna... no chyba, że chodzi o dwóch rudzielców doprowadzających ją do szału. A już szczególnie o tego konkretnego... Uniwersum należ...