Rozdział 1 - Osłabienie

264 22 17
                                    

Dorastanie w przed świadczeniu, że nikt cię nie kocha, że nikogo nie obchodzisz, nikt nie czeka na ciebie, nikt nie martwi się twoim zdrowiem potrafi mieć bardzo poważne konsekwencje. Wtedy właśnie, z ludzi często wychodzi to co najgorsze. Jednak, zdarza się i tak że zanim dojdzie do tego, jednak znajdzie się ktoś kto takiego człowieka pokocha. O tym miał się także przekonać za jakiś czas Harry Potter.

Kończył się właśnie kolejny rok szkolny. 13 latek był na 3 roku. Cała historia z Syriuszem Blackiem już została wyjaśniona i został jeszcze miesiąc do wakacji. Każdy jeden dzień do przodu i nastolatek był coraz bardziej załamany. Wakacje oznaczały powrót do wujostwa. Znowu będzie poniżany, bity i będzie umierał z głodu. Zaczął myśleć, że może powinien był uciec, ale to nie miało większego sensu. Nie miał, dokąd uciec. Mógł jedynie liczyć, że Dursley'owie w końcu go zabiją. To natomiast wcale nie było takie niemożliwe. Z punktu widzenia chłopaka to chyba byłoby lepiej jakby faktycznie go zabili.
-Stary, a ty nie idziesz? - z zamyślenia wyrwał go głos Rona.
Był wieczór i zbliżała się pora kolacji. Rudzielec jak zawsze chciał już iść, żeby być wcześniej w Wielkiej Sali. Wybraniec jednak coraz częściej nie miał ochoty na jedzenie. Mało jadł i mało pił.
-Nie, ja zostanę. Nie jestem głodny.
-Oki, jak wolisz. Nara.
Jak tylko drugi chłopak wyszedł zostawiając Harrego samego, ten westchnął. Wszyscy gdzieś zniknęli na chwilę więc nastolatek był przez chwilę sam. Czuł się słabo. Kręciło mu się w głowie i wszystko go bolało. Miał wrażenie, że widzi podwójnie. Momentami nie mógł złapać oddechu. Nie przejmował się jednak tym, zupełnie. Po prostu udawał przed sobą oraz innymi, że wszystko jest w porządku. Zdecydował się wstać i sięgnąć po książkę. Przeszedł kawałek i nagle zrobiło mu się słabo, a po chwili miał ciemno przed oczami. Zachwiał się i upadł nieprzytomny na środku pokoju wspólnego.

Olivier Wood właśnie wracał do Wieży. Zjadł kolację i chciał się jeszcze pouczyć na jutrzejszy sprawdzian z transmutacji. Kiedy wszedł do pokoju wspólnego przez portret Grubej Damy, pierwsze co zobaczył to, że ktoś leżał na podłodze i się nie ruszał. Podszedł bliżej i zobaczył, że to jego szukający leży nieprzytomny.
-Harry? Słyszysz mnie? - pytał potrząsając ramieniem młodszego kolegi.

Kiedy nie uzyskał żadnej odpowiedzi ani żadnej innej reakcji kapitan drużyny rzucił się biegiem w drogę powrotną. Wszyscy jedli jeszcze kolację, więc musiał wrócić do Wielkiej Sali. Biegł tak szybko, że za kolejnym zakrętem omal nie zderzył się z nauczycielem eliksirów. W ostatniej chwili zdołał się zatrzymać dosłownie przed mężczyzną.
-Wood! Ile ty masz lat, że nie wiesz jakie zasady panują w zamku? Nie wiesz, że się nie biega po zamku!
-Panie profesorze! Chodzi o Harrego! On... - Gryfon musiał przestać mówić by zaczerpnąć oddechu. Dzisiaj było wyjątkowo gorąco do tego Olivier przebiegł najszybciej jak potrafił spory kawałek drogi. Postrach Hogwartu otwierał już usta, żeby najpewniej powiedzieć co myśli na temat Chłopca-który-przeżył, jednak zanim zdążył powiedzieć Gryfon już zaczął w lekkiej panice tłumaczyć. - On leży nieprzytomny w pokoju wspólnym.
Nauczyciel zmarszczył brwi i powiedział jedynie
-Idziemy.

Bardzo szybko dobiegli do wieży Gryffindoru. Profesor Snape wbiegł do pokoju wspólnego praktycznie wywarzając portret Grubej Damy. Po wejściu natychmiast zobaczył chłopaka, który leżał na środku pomieszczenia na boku na brzuchu. Ukląkł przy nim i przewrócił go na plecy.
-Potter? Potter, słyszysz mnie? - próbował ocucić chłopaka.
-Próbowałem go ocucić, ale nic z tego. - powiedział Wood, który stanął obok profesora.
-Wood, nie stój nade mną. Jeżeli chcesz pomóc to się idź do McGonagall i powiedz, że zabrałem Pottera do szpitala. - powiedział Opiekun Slyterinu nie patrząc nawet na starszego chłopaka. Przyłożył dwa palce do jego szyi oraz dwa palce z innej dłoni do nadgarstka.

Jak tylko Severus Snape pojawił się w św. Mungu z nastolatkiem, natychmiast personel lekarzy i pielęgniarek odebrał od niego Gryfona. Mężczyzna szybko wytłumaczył co się stało, co nie było trudne biorąc pod uwagę, że tak w zasadzie to nie miał pojęcia co się wydarzyło. Lekarz zabrał od razu nastolatka na badania. Mistrz Eliksirów siedział już od dobrej godziny na korytarzu i czekał. W końcu, z jednego z pokoi wyszedł lekarz. Nauczyciel natychmiast wstał.
-Pan profesor Snape jak mniemam? - zapytał podając mężczyźnie rękę.
-Tak, co z chłopakiem? - zapytał Postrach Hogwartu ściskając dłoń mężczyzny w białym fartuchu.
Medyk od razu nie odpowiedział. Westchnął jedynie i zaprosił nauczyciela do swojego gabinetu.

-Chłopak odzyskał przytomność. Na chwilę. Jest w bardzo słabym stanie. Musi to zostać na jakiś czas. Myślę, że za tydzień będzie mógł wrócić, ale na pewno nie szybciej. Jest strasznie odwodniony, osłabiony i tylko cudem nie doszło do zatrzymania akcji serca. Ja wiem, że jest Pan opiekunem domu Slytherin, i nie ma profesor dużo okazji do obserwowania chłopaka, ale może jednak zauważył Pan coś co mogłoby być niepokojące w zachowaniu Pana Pottera? Może profesor McGonagall coś mówiła albo ktoś inny? - mówił lekarz siedząc za swoim biurkiem.

Były Ślizgon był lekko zdziwiony. Nie spodziewał się, że będzie z Potterem aż tak źle. Zastanowił się przez chwilę. Ostatnio faktycznie Potter zachowywał się podejrzanie. Rzadkością było zobaczenie go w Dużej Sali na posiłku. Na lekcjach był nieobecny. Tak jakby się zawieszał. Mężczyzna pamiętał jak jakiś czas temu w porze obiadowej, kiedy wszyscy jedli, Minerwa wzdychała i kręciła głową. Kiedy zapytał ją co się stało, usłyszał, że Potter nie pojawia się praktycznie wcale na posiłkach i że kobieta się martwi. Wtedy sądził, że nauczycielka przesadza, ale teraz zrozumiał, że jej obawy musiały być słuszne.
-Teraz kiedy Pan o to zapytał, faktycznie. Był ostatnio nieobecny. Bardzo rzadko jest obecny na posiłkach. Na twarzy jest niezdrowo blady. Profesor McGonagall niedawno wspominała mi, że się martwi o Pottera.
-Z powodu nieobecności na posiłkach? - dopytał medyk.
-Tak. Głównie.
-Musiałem go podłączyć pod kroplówkę. Dobrze by było, gdyby ktoś z nim porozmawiał, poinformowałem także jego wujostwo, powinni tu przyjść jutro. Mamy jeden problem, chłopak potrzebuje eliksiru na regeneracje, niestety aktualnie wszystko nam wyszło, mamy za dużo pacjentów i.... - mówił lekarz z lekkim wstydem. Na prawdę było mu wstyd, kiedy to mówił. Mistrz Eliksirów jednak przerwał mu:
-Jutro go przyniosę.
-Dziękuje. - powiedział medyk wdzięczny, że nie musiał kończyć tego zdania.


——————————————————————————————————————————————————

Hejka!

Mam nadzieję że 1 rozdział nowej historii się wam spodobał :)
Możecie napisać co myślicie, starałam się napisać coś innego niż te wszystkie snarry co już są na wattpadzie, mam nadzieję że chociaż trochę mi się udało.

Pozdrawiam!


Zakazana MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz