16

241 11 17
                                    

Siedziałam przy stoliku z grupką, składającą się z Mii, Natalie, Mike'a, Michell oraz Tary.
Gadaliśmy głównie o tym, co będziemy robić na ognisku. Podczas jedzenia Natalie i Mike co chwila rzucali do siebie czułe słówka, przytulali lub dzielili się jedzeniem. Z resztą jak na szczęśliwą parę przystało.
Cieszyłam się ich szczęściem, tak jak wszyscy.

Jednak moje myśli wciąż krążyły wokół moich urodzin. Zastanawiałam się czy poprosić panie ze stołówki czy nie dałyby mi jakiejś babeczki, która miałaby być alternatywą tortu.
W pewnym momencie przypomniały mi się słowa ciotki: ,,Jak skończysz 18 lat musisz jakoś poradzić sobie sama."
Posmutniałam, jednak nie na długo gdyż mogłam liczyć na Rose, która powiedziała, że zawsze będzie dla mnie wsparciem w każdej sytuacji. Zresztą Michell i Mike mają już 19 lat, a Mia 18,5 a wciąż mieszkają w internacie.

-Lilly.. Pamiętasz o naszej umowie?- z rozmyślań wyrwał mnie głos brunetki.

-Ou.. tak jasne- uśmiechnęłam się do niej.

Odłożyłam tace, po czym razem z Natalie skierowałyśmy się do pokoju, poszukać jakiś wygodnych ubrań.

Po około 5 minutach zastanawiania się, zdecydowałam, że ubiorę jasnoszare baggy jeansy, glany oraz biały top. Wciąż śnieżnobiałe włosy, związałam w dwa warkoczyki, oraz założyłam moje gear.

Natalie była ubrana w szarą bluzę, dzwony i tenisówki. Włosy postanowiła zostawić rozpuszczone, jednak nie zapomniała założyć maski i ogona.

Zadowolone zawołałyśmy zwierzaki, i wyszłyśmy z pokoju, zamykając go na klucz.

-Ja idę do Mike'a, Mii I Tary. Do zobaczenia później!- przytuliła mnie brązowowłosa biegnąc na dziedziniec.

Ja natomiast udałam się do pokoju obok, należącego do Tary i Michell.
Po niedługim czasie, brunetka wyszła. Miała na sobie luźną koszule z jakimś zespołem rockowym, czarne ,,Emo" spodnie, oraz tego samego koloru bluzę I glany do kolan. Założyła tylko ogon,a maskę najprawdopodobniej zostawiła. Na rękach trzymała oczywiście Demona, swojego kota.

-Chodź emosie- zaśmiałam się idąc w stronę miejsca, gdzie ma się odbyć ognisko.

-Tylko nie ujeb tych białych ciuchów- rzuciła. Wiedziałam, że powiedziała to w żartach jednak trochę zabolało. Nie odpowiedziałam, tylko przyśpieszyłam kroku.

╺⃝⃤╺⃝⃤╺⃝⃤

Na ognisku było niesamowicie. Wszyscy śmiali się, gadali, robili quady i wiele różnych rzeczy. Moją uwagę przykuło wielkie ognisko znajdujące się pośrodku. Wokół niego znajdowały się Theriany, smażące sobie kiełbasy, pianki, chleb, niektórzy nawet zieleninę.
Uśmiechnęłam się I odwróciłam w stronę niebieskookiej.

-Za tłoczno tu..- wymamrotała, chowając ręce do kieszeni. Wzięłam ją pod ramię i zaprowadziłam do niewielkiej altanki znajdującej się niedaleko.

-Lepiej- na jej twarzy pojawił się uśmiech. Lubiłam kiedy się uśmiecha. Kiedy nie, też. Ogólnie ją lubiłam..
Lilly! To nie czas na przemyślenia! Ugh..

-Ciesz..- nie dokończyłam, gdyż zostałam pocałowana przez brunetkę. Ku mojemu zdziwieniu odwzajemniłam pocałunek.

-Ha ha! Wiedziałam, że ten czas kiedyś nadejdzie!- usłyszałam głos Tary obok altanki. Szybko się od siebie odkleiłyśmy patrząc nerwowo na Tarę, Mike'a, Natalie oraz Mię. Wszyscy wyglądali jak dumni ojcowie, gdy ich syn strzeli gola do bramki.

Michell przewróciła oczami, idąc w nieznanym mi kierunku. Ja założyłam maskę I poszłam do przyjaciół, dając dziewczynie trochę ochłonąć. Tylko mam nadzieję, że nie zrobi tak jak poprzednim razem...

Skierowaliśmy się w stronę jeziora. Mike  bez zastanowienia wskoczył do chłodnej wody, ciągnąc za sobą Natalie. Ta pisnęła zaskoczona, lecz chwilę po tym zaczęła się śmiać. Zaraz po nich wskoczyły Mia i Tara.

-Dalej Lilly! Woda nie jest aż tak zimna- próbowali mnie namówić. Ja jednak byłam sceptycznie do tego nastawiona. Wiedziałam, że się nie pochoruje bo moje ciało jest na to zbyt odporne.
Spojrzałam w bok.
Inni też kąpali się, mając przy tym niemałą frajdę. Po chwili zdołałam się namówić j wskoczyłam do wody. Nie okazała się jednak taka jak zapewniali mnie przyjaciele. Mimo iż im nie przeszkadzało zimno wody, ja w przeciwienstwie do nich miałam na sobie tylko jeansy i top. Zaczęłam drżeć, powoli wychodząc.
Grupka jednak zbytnio nie przejęła się moją nieobecnością, więc postanowiłam udać się w głąb lasu.

Byłam cała przemoczona. Zapomniałam też o Krejzolu, który został bawić się z innymi zwierzakami.
Wszyscy mnie zostawiają. Serio zaczynam zastanawiać się nad sensem istnienia..

Nagle poczułam, jak ktoś zakłada bluzę, na moje drżące ramiona. Od razu poczułam przyjemny zapach kociej sierści wymieszany z dezodorantem.

-Dz-dzi-dzięki..- wyjąkałam, czując jak moja szczęka odmawia posłuszeństwa. Przypomniała mi się sytuacja, gdy również dała mi swoją bluzę, jednak nasze relacje nie były wtedy zbyt dobre.
Michell nie odpowiedziała, tylko wzięła mnie ,,na księżniczkę" i zaczęła iść w stronę budynku. Trochę się zmartwiłam, ponieważ Woda przeniesie się też na ubrania niebieskookiej, lecz byłam zbyt zmarznieta, by się tym przejmować.

╺⃝⃤╺⃝⃤╺⃝⃤

Gdy już zasypiałam poczułam jak, otwierają się drzwi do któregoś z pokoi. Pomyślałam że to mój, więc nie przejęłam się zbytnio i wróciłam do zasypiania.

Obudziłam się w czyimś łóżku. Nie było to moje łóżko. Nawet to nie był mój pokój. Ani moje ubrania. Miałam na sobie trochę za dużą czarną bluzkę i szorty, które sięgały mi do kolan i trochę spadały z bioder. Włosy mialam suche, więc trochę musiałam przespać. Rozejrzałam się po pokoju. Niewiele różnił się od mojego, jedynie tym, że na półkach były inne rzeczy, tak samo z obrazami. I nie panował tu taki nieporządek jak u mnie i Natalie.

Na krześle, przy łóżku siedziała Michell, bacznie mi się przyglądając. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że to ona musiała mnie przebrać. Widząc moje zakłopotanie rzekła szybko:

-Starałam się ubierać z zamkniętymi oczami.

Zaśmiałam się, na co ona się zaczerwieniła. Zegar nad łóżkiem wskazywał godzinę 21.43.

-Tara śpi dzisiaj u Mii, a Mike i Natalie u was. Więc lepiej im nie przeszkadzać.

Przewróciłam oczami. Zakochane gołąbki..  Podniosłam się do siadu, po czym zamarłam.

- Gdzie Krejzol?!- zaczęłam wiercić się.

-Spokojnie.. spójrz na balkon.

Szybko wstałam i pobiegłam we wskazane miejsce. Zastałam uroczy widok. Krejzol spał na sztucznej trawie, a na jego brzuchu leżał skulony Demon, również śpiąc. Uśmiechnęłam się, i odwróciłam do dziewczyny.

-Obejrzymy jakiś film?- zmieniłam temat uspokojona.

-Jasne.- powiedziała, odpalając laptopa i kładąc na swoim łóżku. Również zajęłam miejsce obok niej i zaczęłyśmy wybierać.

Po krótkiej negocjacji, stwierdziłyśmy, że obejrzymy sobie ,,Platformę".

W niektórych momentach chciało mi się wymiotować, więc wtedy chowałam twarz w ramieniu Michell, co nie uszło jej uwadze.

-Jeśli Ci to nie odpowiada, możemy poszukać czegoś innego.-zaproponowała, zatroskanym głosem.

-Nie, nie.. Wszystko jest spoko- uśmiechnęłam się do niej, co odwzajemniła.

Gdy film się skończył, była już prawie północ. Michell wyłączyła laptopa, kładąc się obok mnie. Odwróciłam się do niej plecami, nie mając pewności jak się zachować. Jednak dziewczyna odwróciła mnie do siebie, przyciągając do swojej klatki piersiowej.

-Dobranoc Lilly.-Wymamrotała obejmując mnie.

-Dobranoc Michell- wyszeptałam, chowając głowę w zagłębienie jej szyji.

___________________________________________

Ło cię panie! Ale się rozpisałam! Jest to mój rekord słów i jestem z niego bardzo dumna. Postaram się pisać więcej rozdziałów o takiej długości.
Miłego dnia/nocy!🩷

1105 słów♡

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 03 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Szkoła Dla TherianOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz