4

418 25 42
                                    

Obudził mnie znienawidzony dźwięk budzika. Nie otwierając oczu, zepchnęłam go na podłogę, ale to nie pomogło.

-Jezuuuu- jęknełam po czym wstałam by go wyłączyć. Podrapałam Krejzola za uchem i poszłam do łazienki.
Natalie jeszcze spała, to cud że nie usłyszała mojego budzika.

Uczesałam blond włosy oraz umyłam zęby i twarz. Ubrałam luźne spodnie w kolorze khaki, czarne glany oraz luźny T-Shirt.
Wyszłam z łazienki kierując się w stronę moich masek i ogonów. Instynkt podpowiadał mi, by wziąść biały ogon. tak też zrobiłam.

Gdy spojrzałam na zegarek była godzina 8:57. Natalie jeszcze spała, więc postanowiłam ją obudzić. Gdy powiedziałam jej, że zostały nam niecałe trzy minuty do śniadania, wstała jak poparzona i pobiegła do łazienki. Po 6 minutach wyszła ubrana w czarne leginssy, trampki i szarą bluzę.

***

Stołówka była ogromna. Była podzielona na dwie części. Po jednej stronie byli mięsożercy, a po drugiej roślinożercy. Udałam się oczywiście tam gdzie było mięsko.
Wybrałam pieczonego kurczaka bez przypraw.

Gdy usiadłam przy stole z Natalie, ktoś dotknął mojego ramienia. Obróciłam się. Stała tam rudowłosa dziewczyna średniego wzrostu z ogromną rudą kitą. Wywnioskowałam, że jej theriotypem jest wiewiórka.

-Hej jestem Mia. Chciałabyś się może zaprzyjaźnić?- powiedziała nieśmiało. Uśmiechnęłam się i podałam jej rękę.

-Lilly. Jasne! - odpowiedziałam entuzjastycznie.

***
Uczniowie byli podzieleni na grupy. Ja byłam w grupie z lwami.
Nie byłam zła, czułam, że nie bez powodu mnie tu przydzielono. Chyba zaczynałam odkrywać, że mój drugi theriotyp to lew..

Nasz nauczyciel kazał nam najpierw przeskoczyć przez płotek. Zrobiłam to bez problemu, bo w domu dużo ćwiczyłam pod nieobecność cioci.
Potem musieliśmy przebiec 60 metrów. To zadanie wykonałam również bardzo łatwo.

Jednak gdy przeskakiwaliśmy przez 2-metrowy kijek przewróciłam się i wygięłam sobie nadgarstek.
Myślałam, że wszyscy wybuchną śmiechem, jednak podbiegli do mnie próbując mi jakoś pomóc.

***

-Stłuczenie nadgarstka- powiedziała pielęgniarka, wsmarowując mi jakąś maść.- jeśli nie będziesz go zginać to za tydzień będziesz mogła biegać- uśmiechnęła się.

Podziękowałam i wyszłam. Brawo Lilly! Pierwsze zajęcia, a ty już se coś zrobiłaś. Jestem beznadziejna...

***

Godzina 14.00. Teraz będziemy dostosowywać się do naszych theriotypów.

Tym razem nie było dzielenia na grupy. Ten kto chciał to przychodził.

Natalie poszła nad jezioro z chłopakiem, więc poszłam na zajęcia z Mią.

Nasze ,,pracownie" to były 4 długie stoły z najrozmaitszymi materiałami od masek aż po całe płachty futra. Stoły umieszczone były na równo skoszonej trawie.
Zajęłam miejsce obok Mii, czekając na polecenia nauczycielki.

- Dziś zajmiemy się robieniem masek. Możecie użyć czego tylko chcecie. Macie na to godzinę. Powodzenia!- naszą nauczycielką była niska pani w podeszłym wieku. Mimo swojego surowego wyglądu była bardzo miła.

Coś mnie ciągnęło do zrobienia maski białego lwa. Wzięłam do ręki biały filc, maskę oraz klej w płynie. Okleiłam całą powierzchnię maski, po czym przyłożyłam filc dociskając go starannie do papierowej powierzchni.

W czasie, gdy klej wysychał spojrzałam co robi Mia. Robiła maskę wiewiórki. Maska była taka urocza! Nie mogłam się na nią napatrzeć.

-Wiem, jestem utalentowana- zaśmiała się, a ja jej zawtórowałam.

Gdy klej wysechł zabrałam się za doklejanie futra.

***

Właśnie skonczyłam robić maskę! Dumna z siebie założyłam ją na twarz, po czym spojrzałam w stronę Mii. Jej maska była taka piękna, śliczna,majestatyczna.. Ugh zamyśliłam się. Zdjęłam swoją maskę po czym wstałam z miejsca, kierując się w stronę stołówki.

***

Wybrałam pieczoną baraninę z solą oraz butelkę wody. Natalie nadal była na ,,randce" więc Usiadłam sama.

Nagle dosiadła się do mnie Michell.

-Oh.. Cześć- powiedziałam cicho.

-Ładna maska- powiedziała wskazując na materiał leżący obok mojego obiadu.

-Dzięki, twoja również- teraz to ja wskazałam na maskę Michell dumnie spoczywającą na jej głowie. Była ona czarna z zielonymi oczami i czarnym futrem.

Na jej bladą cerę wkradł się rumieniec. Szybko zasłoniła twarz maską spoglądając gdzieś w bok.

Zaśmiałam się.

-Umm.. bo wiesz.. ja tu przyszłam w takiej sprawie- powiedziała szukając odpowiednich słów. Uniosłam brew, a ona kontynuowała- chciałabyś może pójść ze mną o 19 na plaże? Jest za lasem. Rozumiem jeśli się nie zgodzisz...

-Michell, pójdę z tobą o 19 na plaże za lasem- powiedziałam nie mogąc powstrzymać uśmiechu.

______________________________________

Krejzol zjadł dopisek od autorki XD

670 słów^^

Szkoła Dla TherianOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz