ROZDZIAŁ 2

416 20 3
                                    

   Obudziło mnie powiadomienie w telefonie. W końcu wstałam i podeszłam zobaczyć kto do mnie pisze o 5.00 rano. Spojrzałam był to numer nieznany, jednak powiadomienie było niepokojące. Brzmiało tak: „Cześć siostro, nie długo spróbujemy Cię odzyskać.". Od razu rzuciłam telefon na łóżko, przecież nie mam żadnego brata ani siostry. Zakryłam usta dłonią. Musiał ktoś się pomylić lub nie wiem jakiś żart. Od razu sięgnęłam po telefon i zablokowałam ten numer. Zeszłam na dół, cały czas myśląc kto to.

Zrobiłam śniadanie i zjadałam. Weszłam po schodach do pokoju. Ubrałam się, uczesałam włosy i wspięłam je klamrą. Moje ciemne blond włosy, które wyglądają na jasny brąz się wyprostowały i nici z ich falowania. Mój mundurek, który dziś rano uprasowałam staranie, pasował idealnie.

   Odchodząc od domu gapiłam się na zdjęcie z tym powiadomieniem. Zrobiłam go, bo dalej czułam, że coś jest nie tak. Szłam prosto, od mojego domu było gdzieś około 15 minut do szkoły. Przypominało mi się, że muszę się spotkać z Sarah, żeby pomóc jej z nauką i jeszcze ten projekt.

Pod szkołą czekała już na mnie Sarah.

– Hejka! – krzyknęła z uśmiechem.

– Hej – odpowiedziałam.

– Może spotkamy się w moim domu? – zapytała.

– Pewnie, nie ma problemu. Tylko wyślij mi dokładny adres po szkole.

– Okej.

Weszliśmy do szkoły.

   Szłam na stołówkę. Wybraliśmy z moją koleżanką stolik przy oknie, a dodatkowo w kącie. Myślałam, że nikt się nie dosiądzie, ale się myliłam. Oczywiście musiał być to Dylan.

– Siema siostra, widzę, że znalazłaś koleżankę – mówił z drwiną.

– Cześć Dylan, o co ci chodzi? – odwróciła się i spojrzała na brata.

Nie zamierzałam się odzywać, ale wybałuszyłam oczy, gdy usłyszałam, że to jej brat. Nie no super, lepiej być nie mogło.

– Przyszedłem się dosiąść – powiedział uśmiechając się do mnie wrednie.

– Dylan, poważnie? – Nie wiem idź do swoich kolegów – mówiła do niego, ale nie słuchał.

Siadł koło mnie i otworzyłam już usta, żeby zgodzić się z Sarah, ale je szybko zamknęłam.

– Słyszałem od Sarah, że się dziś spotykacie. Mam nadzieję, że wybraliście nasz dom – powiedział z łobuzerskim błyskiem w oku.

Nie no tego mi jeszcze brakowało. Nie odzywałam się, myślałam, że wyjdę z siebie. Czy on naprawdę musiał być akurat bratem Sarah?

W sumie zjedliśmy w ciszy tylko Dylan cały czas coś mówił, a moja koleżanka potakiwała mu.

Szybko się zmyłam tłumacząc, że muszę do łazienki. Więc zjadłam przed tym szybko i odeszłam od stolika.

   Po szkole jak się umówiliśmy mieliśmy się spotkać w jej domu. Spakowałam więc potrzebne rzeczy do torby. I poszłam patrząc na domy i szukając tego właściwego. Jak znalazłam zadzwoniłam do drzwi. Od razu otworzył mi je Dylan, a Sarah właśnie do mnie biegła.

– Siema! – krzyknął z drwiną.

– Cześć – odpowiedziałam.

– Hejka, przepraszam za Dylana – powiedziała i szybko go ominęła.

– Hej

Weszłam do jej domu. Było bardzo skromnie, nawet się zdziwiłam, ponieważ Dylan wydawał mi się bogatszy od innych uczniów. Dom był w kolorach jasnych. Od razu skierowaliśmy się do pokoju mojej koleżanki, Dylan podążał za nami. Gdy byliśmy już w pokoju, siedliśmy przy biurku i zaczęłam ją uczyć.

   W końcu zapytałam Sarah.

– Możesz wziąć od brata podręcznik? Będzie mi łatwiej.

– Od Dylana? Pewnie, ciekawe tylko czy nam da - odpowiedziała z kwaśnym uśmiechem. – Idź do niego i poproś.

– Okej, zaraz wracam

Oczywiście koleżanka wskazała mi pokój i tam się pokierowałam. Nie byłam chętna, ale Sarah dostała bardzo ważny telefon, więc nie mogła pójść. Zapukałam delikatnie, Dylan od razu mnie wpuścił. Oczywiście on leżał i grzebał coś telefonie.

– Gdzie znajdę ten podręcznik? – zapytałam spokojnym tonem. Wcześniej już mu wytłumaczyłam po co tu przyszłam.

– Tam w szafce, otwórz ją i pierwsza półka – odpowiedział i wskazał palcem.

– Okej

Szafka była dość wysoko, więc musiałam stanąć na palcach. Wreszcie coś złapałam i pociągnęłam. Upadło sporo rzeczy.

Zamarłam.

Wśród nich znalazł się pistolet. Wybałuszyłam oczy, patrząc co leży pod moimi nogami. Dylan dalej coś grzebał, a ja? Wpatrywałam się. Do pokoju nagle wparowała Sarah. Po patrzyła najpierw na swojego brata, a później mnie. Przyglądała mi się i od razu jej wzrok padł na podłogę. Gdy po chwili zorientowała się co leży przy moich stopach, podbiegła. Złapała za to i z powrotem wrzuciła do środka szafki.

– Dylan!! Czy ty jesteś normalny, żeby trzymać broń na wierzchu?! – zaczęła krzyczeć, brat spojrzał na nią i od razu wstał.

– Co do cholery?! Wypadł jej pistolet?!! – też krzyczał.

Chyba o mnie zapomnieli, ponieważ patrzyli się na siebie.

– Przecież wiesz, że nikt jej nie miał zobaczyć! Dlaczego sam jej nie dałeś?! Nie no super – darła się na cały dom, zorientowałam się co mówi.

Dylan spojrzał na mnie, a potem na siostrę.

– Sarah? – zapytał i wskazał na mnie palcem.

Moja koleżanka zakryła usta dłonią. Patrzyła na mnie nie dowierzając chyba, że to powiedziała.

– Natalie, to jest... z- zabawka... – mówiła ściszonym głosem.

Nie odpowiedziałam.

– A to co powiedziałam to nie p- prawda... – jąkała się.

– Mhm

– Dobra, przecież wiesz, że nie uwierzy w twoje bajeczki. – powiedział Dylan ostrym tonem. – Masz nikomu nie mówić co widziałaś w naszym domu, okej? – zapytał.

– O- okej – szepnęłam.

– Dobra bierz ten podręcznik i wyjdźcie. – odpowiedział i otworzył nam drzwi.

Szliśmy korytarzem i weszłam do jej pokoju, nigdy nie widziałam jej tak złej. Myślałam, że to spokojna dziewczyna, taka jak ja, ale się myliłam. Kolejny dziś raz.

    Już nie gadaliśmy na ten temat. Uczyłam ją, chociaż trudno było mi się skupić. Za dużo myśli miałam. Czy moja koleżanka to nie wiem jakaś złodziejka? Wynikało to, że mówiła to nie tylko do brata, że trzyma pistolet, ale że i ona też go miała. Chyba to zauważyła, bo powiedziała mi, że nie da rady więcej się dziś nauczyć. Pożegnaliśmy się.

    Szłam do domu, było ciemno, ale ciepło. Uświadomiłam sobie, że ten dzień był masakryczny. Tyle się działo, ale nie pozytywnych wydarzeń, lecz tych negatywnych.

I jeszcze to powiadomienie rano. Mój mózg był wykończony. Jednak ucieszyłam się faktem, że moich rodziców nie ma. Niestety jutro też muszę się zjawić w ich domu, ponieważ jeszcze musimy zrobić projekt.

Doszłam do domu. Wzięłam ciepłą kąpiel. Umyłam włosy i zaplątałam je w warkocz.

Położyłam się gdzieś po 22.00, bo jeszcze pouczyłam się na wszelki wypadek.

************

Hejka! Jest to już 2 rozdział. Jutro może pojawi się trzeci. Jeśli się wam spodobało to proszę o gwiazdkę i komentarz. Miłego dnia/nocy! 

Przepraszam za błędy.

Williams' Dark Secrets || 16+ [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz