Rozdział 18: Przejebane

40 18 2
                                    

Przesłuchanie na policji to było jedno z najbardziej traumatycznych przeżyć w moim życiu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Przesłuchanie na policji to było jedno z najbardziej traumatycznych przeżyć w moim życiu. Gdy Urszula, bo tak nazywała się nasza sąsiadka, zawiozła mnie na posterunek i zaproponowała, że poczeka ze mną, ale nie chciałam jej zatrzymywać – zrobiła już wystarczająco dużo. Później żałowałam tej decyzji, ponieważ brakowało mi czyjegokolwiek wsparcia. Próbowałam dodzwonić się do Nikodema, ale dwukrotnie nikt nie odebrał, a za trzecim razem odrzucono moje połączenie. Był zajęty, pewnie nadal prowadził live'a.

Nim opowiedziałam o tym, co się stało, musiałam pokazać dokument tożsamości dyżurującemu policjantowi. Gdy zaraz po tym zapytano mnie, co chcę zgłosić, musiałam po raz pierwszy wyjaśnić, że zostałam napadnięta. Mniej więcej w połowie historii funkcjonariusz przerwał mi i zawołał kolegę, który zaprosił mnie do oddzielnego pomieszczenia. Poczułam ulgę, ponieważ byłam niemal pewna, że osoby oczekujące w dyżurce przysłuchują się każdemu słowu, jakie wychodzi z moich ust. Jeszcze tylko brakowało, żeby ktoś zrobił mi zdjęcie lub zaczął nagrywać, ale raczej nie zostałam rozpoznana – ludźmi kierowała po prostu ciekawość.

Drugi raz przedstawiłam swoją historię już na osobności, drugiemu z policjantów... ale w trakcie wszedł kolejny pracownik komendy i poproszono mnie, bym zaczęła raz jeszcze. Poirytowana zaczęłam trzeci raz opowiadać. Tym razem udało mi się dokończyć wypowiedź, ale za to pojawił się szereg pytań:

– Czy widziała pani tego mężczyznę wcześniej?

– Nie, ale pojawiał się na moich i narzeczonego streamach.

– Jest pani jakąś youtuberką? - Miałam wrażenie, że gdy wypowiadał to słowo, podszył je odrobiną kpiny. Nie było dla mnie niczym nowym to, że starsi ludzie pogardzają naszym zawodem, często uważając nawet, że to nie jest praca. Nie zaskoczyło mnie takie przeświadczenie u siwego mężczyzny jakoś po sześćdziesiątce, któremu pewnie został rok czy dwa do emerytury.

– Tak. Narzeczony również – odparłam krótko, nie zagłębiając się w szczegóły.

– Wpuściła go pani do mieszkania, czy się włamał?

– Jak już mówiłam, pomagał mi wyjąć z zamka złamany klucz. Wykorzystał moją nieuwagę i sam wszedł. – Przestałam ukrywać irytację, gdy po raz czwarty kazano mi powtarzać dokładnie to samo. Zauważył to drugi z policjantów, młodszy i trochę bardziej zainteresowany moją sprawą, niż jego współpracownik.

– Proszę pani, zadajemy te pytania, ponieważ im dokładniejszy sporządzimy raport, tym łatwiej będzie prokuraturze pociągnąć go do odpowiedzialności karnej. Inaczej sądzi się napaść, a inaczej uporczywe nękanie – wyjaśnił na tyle przekonująco, że momentalnie zszedł ze mnie nadmiar emocji, które wciąż buzował w moich żyłach.

Odpowiedziałam na pozostałe pytania, dowiadując się przy okazji, że za taki czyn można posadzić napastnika nawet na osiem lat, ale szanse są na to niewielkie. Zasugerowano mi, żebym wynajęła prawnika i jak najszybciej złożyła wniosek o zakaz zbliżania. Tymczasem oni zajmą się ochroniarzem, który zapomniał, że jego podstawowym obowiązkiem jest chronić.

Wyloguj się (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz