Rozdział 22: Wiktor

22 4 0
                                    

Przez krótką chwilę wpatrywałam się w ikonkę OBS'a

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Przez krótką chwilę wpatrywałam się w ikonkę OBS'a. Zastanawiałam się nad tym, co mówił Nikodem na temat zaprzepaszczenia kariery. Wystarczyło kilka kliknięć i pojawiłabym się na żywo na komputerach moich obserwatorów, znów nawiązując z nimi parasocjalną relację, która doprowadziła do tego, że część z fanów poczuła, że ma prawo grzebać w moim życiu, snuć domysły na temat rzekomej ciąży, a nawet odwiedzić mnie w domu...

Pokręciłam głową i otworzyłam Discord na pełnym ekranie.

„Jestem!" – Wiadomość od Variana została dostarczona dobre kilka minut temu. Odczytałam ją, ale nie odpisałam. Zastanawiałam się, czy kolejna wspólna gra, to na pewno dobry pomysł. Czułam się, jakbym postępowała nie fair względem Nikodema... ale gdy tylko przypomniałam sobie naszą popołudniową rozmowę i to, jak bez zapytania mnie o zdanie zaczął planować kolejną, trzymiesięczną podróż, przestałam mieć jakiekolwiek wyrzuty sumienia.

Ubrałam słuchawki, zadzwoniłam do internetowego znajomego.

– Czekaj, czekaj! Pokażę ci coś! – wybrzmiało po drugiej stronie zamiast przywitania.

Nie minęła minuta, a na ekranie pojawiło się zdjęcie, które sprawiło, że zaczęłam się śmiać. Przedstawiało ono pojemnik na ciastka w kształcie Poro, czyli uroczego, puchatego stworka z League of Legends.

– Jest pusty, bo jeszcze nie napełniłeś, czy tak szybko zjadłeś? – spytałam, a jego chichot sprawił, że byłam pewna, że szczerzy się właśnie do ekranu komputera.

– I tu pojawia się problem. Nie wiem, po co mi pojemnik na ciastka, skoro zjadam na raz całą paczkę – opowiedział, na dowód wysyłając mi zdjęcie dwóch pustych opakowań po Hitach.

Na jedną i drugą fotografię załapało się jego biurko. Ledy pod ekranem, neonowa klawiatura, świecąca myszka, kolorowe głośniki.

– Powinieneś ostrzegać, że zobaczenie twojego stanowiska grozi epilepsją – skwitowałam, wyszukując jeszcze jakichś szczegółów, ale wyglądało na to, że albo był pedantem, albo dopiero co posprzątał.

– Kobiety lubią brokat, a ja lubię kolorowe światełka. Mam nawet czajnik, który świeci się na inny kolor w zależności od temperatury! – pochwalił się i brzmiał przy tym na tak zafascynowanego tą zdobyczą technologii, że nie wytrzymałam. Wybuchnęłam śmiechem. – No weź! Sama byś chciała mieć taki czajnik! – zawołał, udając oburzonego moim napadem radości.

– Prawda! – odpowiedziałam mu między kolejnymi salwami. Otarłam łezki z kącików oczu. Kto by pomyślał, że popłaczę się dziś raz jeszcze? Tylko tym razem nie było mi przykro. Wręcz przeciwnie, rozmowa z Varianem sprawiła, że szybko zapomniałam o moich związkowych problemach.

– Odpalaj grę. Trochę powspółpracujemy, a potem wrócimy na League of Legends i skopię ci dupsko w jeden na jeden – zapowiedział, dając mi do zrozumienia, że dzisiejszy wieczór potrwa równie długo, jak wczorajszy.

Wyloguj się (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz