rozdział 10. atak

66 7 4
                                    

Alastor:

Angel wyszedł. Byłem oszołomiony tym co się właśnie stało.
Wstałem i poszedłem do lasu tak jak kiedyś. Usiadłem i patrzyłem się w pustkę. Co on zrobił? Czemu czułem się przy nim komfortowo? Może uczucie jakim go darzyłem nie było fałszywe...

Mineły może 3 godziny. Ktoś otworzył drzwi. Była to vaggie, jak zawsze że włócznią w ręku.

-Alastor! sir pentious znowu atakuje hotel. Zrobisz coś?

Nie zamierzałem wychodzić z dziczy. Ale coż... Po to tu jestem.

-Tak moja droga. Już idę.

Przeniosłem się za pomocą cienia przed hotel. Weżyk właśnie niszczył ściane.
Pstryknąłem palcami i statek z weżem znikną.

-Dziekuję al. Pomożesz nam że ścianą?

-Kochana ja się wszystkim zajmę.

Nie mineła chwila a cienie już remontowały budynek.

-Dziękuję raz jeszcze! Krzyknęła księżniczka gdy odchodziłem.

__________________________________________

Kurde akurat ten rozdział w ogóle mi się nie podoba. Chuj wnosi do fabuly Ale nie mam pomysłu 🤷🏿

🔥🩸🥀Radio dust🥀🩸🔥 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz