6. Krwawiące dłonie

31 8 4
                                    

KYRELL

Wiedział, że ta dziewczyna wpakuje się w jakieś tarapaty. Po prostu czuł to w kościach.

Gdy Edoardo Pietro rozbił butelkę nad jej głową, Kyrell wiedział, że będzie musiał wkroczyć do akcji, a zarazem zdradzić swoją nieobecność.

Lorina nie miała pojęcia, że był wtedy pod jej domem, kiedy mała dziewczynka zapukała do jej drzwi.

Kyrell zdawał sobie sprawę z cieni, które za nim podążały. Dokładnie wiedział jacy i ilu wrogów przybyło za nim aż na Sycylię. Parszywe londyńskie szczury deptały mu po piętach, donosząc o wszystkim swojemu panu. Na szczęście w większości przypadków to Kyrell decydował o czym się dowiadywali, a co umykało ich oczom. Niestety były też takie momenty, kiedy nie miał wyboru, a konkretna wiadomość musiała zostać ujawniona opinii publicznej. Jedną z nich były ich zaślubiny.

Kyrell podejrzewał, że ktoś może próbować zakłócić spokój jego lub Loriny. Sam w sobie był zbyt trudnym celem, dlatego wiedział, że złowrogie spojrzenia skupią się na niej.

Patrzył jak Lorina otrzymuje wiadomość o śmierci Rosy, a następnie biegnie aż na polanę. Tak zasnęła, a on czuwał, skryty za pniami drzew.

Zapadł zmrok i dziewczyna w końcu ruszyła w drogę powrotną.

Dostrzegł Edoarda Pietro i jego brata Riccarda Pietro na długo przed Loriną.

Tak jak się spodziewał szli prosto z karczmy, potykając się o własne nogi. Kilka godzin wcześniej przypatrywał się im, siedzących na samym końcu sali. Dobrze znał dwójkę innych mężczyzn, którzy się do nich dosiedli. Kyrell miał ochotę skinąć głową swoim wrogom w geście powitania. Jednakowoż musiał pozostać w ukryciu.

Mężczyźni sprytnie chcieli wykorzystać rozpacz ojca, by ten wyładował swoją złość na dziewczynie, która była taka sama jak jego córka, ale nadal żyła. Myśleli, że Kyrell się nie zorientuje i będą w stanie go zaskoczyć. Wiedzieli, że Lorina stanie się teraz jego słabym punktem.

Kyrell jednak śmiał się pod nosem, widząc jak jego wrogowie wcielają plan w życie. Zawsze wiedział, gdzie zdecydują się postawić swój następny krok.

Dlatego teraz widząc jak bracia Pietro zmierzających w stronę Loriny, nie był ani trochę zdziwiony.

Ukrył się za drzewem i obserwował. Po zapadnięciu zmroku było mu jeszcze łatwiej wtopić się w przestrzeń. Ułatwiał mu to czarny strój z kapturem i chustą, którą zasłaniała całą dolną część jego twarzy tak, że widoczne były jedynie ciemne jak węgiel oczy.

Pierwszy raz Kyrell drgnął w chwili, gdy Edoardo Pietro rozbił butelkę nad głową Loriny. Drugiego razu nie było, bo kiedy drugi napastnik zamachnął się kijem, Kyrell wydobył samurajski miecz, skrócił patyk maksymalnie. W dłoni Pietra została jedynie kilkucentymetrowy trzon, wokół którego owinięte były jego palce. Gdyby Kyrell chybił, najprawdopodobniej pozbawiłby mężczyznę palców. Ale Kyrell nigdy się nie mylił.

Obaj pijani zastygli w chwilowym bezruchu.

Lorina spojrzała mu prosto w oczy i od razu wiedział, że go rozpoznała.

— Następnym razem jak spróbujesz ją uderzyć, stracisz nie tylko kij — powiedział Kyrell, przenosząc zimny wzrok na Riccarda Pietro.

Najwyraźniej to rozsierdziło mężczyznę bo zawarczał, niczym wściekły pies i wyjął z pochewki nóż o ostrym końcu.

— Riccardo — zaczął ojciec zmarłej dziewczynki, wodząc wzrokiem między małą bronią brata, a w pełni uzbrojonego Kyrella.

Mężczyźni patrzyli na miecz samurajski ze strachem, ale też z podziwem. Kyrell dokładnie znał to spojrzenie. Większość osób nie miała pojęcia co to za broń i skąd pochodzi. Pozostawało im jedynie patrzeć i szacować swoje szanse.

Ballada o skrzywdzeniu i ukojeniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz