próba pojednania

25 3 0
                                    

Po uzgodnieniu paru kwestii poszliśmy zrobić kolację na którą przybyli chłopcy. Zjawili się przed godziną 20 trochę poszarpani i nadwyraz zmęczeni.  Wyglądali jakoś inaczej.

- co z wami?
Spytałam się z troską, na co szybko w ich imieniu odpowiedział Chan,że byli na siłowni
- aha niech będzie że wierzę
- naszykuj stół, my zaraz wrócimy

Zniknęli wszyscy, zostawiając mnie samą w kuchni.
Przygotowałam stół i czekałam na nich,pojawili się po kilkunastu minutach,jako tako ogarnięci.
Rozmawiali o sprawach służbowych, przy mnie używali szyfru którego jeszcze nie rozgryzłam.

Z rozpędu po kolacji udałam się do swojego już pustego pokoju. Z ciężkim westchnieniem udałam się do sypialni narzeczonego. Wzięłam długą kąpiel, doszłam do wniosku że nie będę się spieszyć. No bo niby gdzie? Do kogo?
Powolnym krokiem opuściłam pomieszczenie,na szczęście nikogo nie było za drzwiami.
Kładąc się do obcego łóżka serce mi waliło jak oszalałe,zawinęłam się w kołdrę jak naleśnik i próbowałam szybko zasnąć. Byłam tak przejęta tym wszystkim, że nie mogłam spać.  Słysząc zbliżające się kroki nałożyłam poduszkę na głowę i udawałam, że śpię szybko kładąc się na boku.

- śpisz??
Nie otrzymując odpowiedzi udał się do łazienki.
Po jakimś czasie doszedł do mnie dźwięk otwieranych drzwi i jego kroki skierowane w moją stronę.
Czułam jak stał nademną
- co ty zrobiłaś z tą kołdrą?
Głośno westchnął i wyjął coś z szafy po czym się położył obok mnie. Zgasił lampkę i poszedł spać.
Obudziłam się wtulona w jego plecy,żeby było mało to dotykałam ustami jego ciała,niby przez koszulkę ale jednak. Jaki wstyd,mam nadzieję że spał mocno i nie czuł tego. Szybko się odsunęłam od niego siadając i przeciągając się przy tym trochę mrucząc. Spojrzałam na swój magiczny telefon była godzina 5.58 ,udałam się do łazienki i później do kuchni.

POV CHRISTOPHER

Jak można tak spać zawiniętym w rulon i jeszcze ta poducha na głowie. Dziwna jest, nic dziwnego że jest samotna.
Wziąłem koc z szafy i położyłem się spać obok niej . Jakoś dziwnie z obcą osobą w jednym łóżku. Ciekawe jakie ona ma odczucia,naprawdę śpi czy tylko udaje?
W końcu udało mi się zasnąć.

Przebudziłem się czując ciężar na sobie,nie chcąc wykonywać zbędnych ruchów, chwyciłem telefon i włączyłem aparat. Przez co ujrzałem dziewczynę na moich plecach śliniącą moją koszulkę.  Obrzydliwe.
Zrobiłem jej zdjęcie, w sumie to nie wiem po co.
Przecież jej nie lubię ba! Nie na widzę.
Ale muszę przyznać, że ma coś w sobie.
Nie,nie ma.
Mam swoją ukochaną, którą jeszcze kiedyś odzyskam tylko się tej pozbędę.
Po różnych dziwnych myślach w końcu zasnąłem.

Śniły mi się jakieś głupoty i syreny i anioły i demony...nagle się obudziłem czując jak dziewczyna szybko ode mnie się odsuwa,czujac chłód na plecach,prawdopodobnie siada i ziewa,ale jak ona ziewa co za odgłosy co za pomruki... Na jej szczęście wyszła.
Weź się chłopie ogarnij to twój wróg. Narzeczona ale ta nie chciana ta z przymusu.
To zwykły balast, którego się pozbędziemy po ślubie.

Wszedłem do kuchni,była sama,podśpiewywała sobie coś pod nosem i kręciła się w takt muzyki szykując jedzenie i pijąc kawę. Stała plecami do mnie i nie była świadoma że ją obserwuje.
Dosyć że głupia to jeszcze leniwa,jest krótka tzn niska ledwo sięga do wyższej półki i zamiast wziąć krzesło to wspina się na blat. Ogólnie wszystko by było ok gdyby nie schodząc z szafki, nie położyła ręki na nożu który spadał a ona zaczęła go łapać i się pokaleczyła o ostrze.
Nie wiedziałem, że taka dziewczyna zna taką ilość przekleństw. Mimo zdziwienia to aż się uśmiałem pod nosem. Sierota.
Chętnie bym jeszcze ją poobserwował,w naturalnym środowisku. Ciekawe co jeszcze ukrywa za "talenty ".
- stało się coś??
Udałem przejętego podchodząc do niej. W końcu trzeba grać.
- nic się nie stało
- nic?
Wskazuje jej dłoń całą zakrwawioną.
- to nic takiego, potrzebuje tylko plaster, powiesz mi gdzie jest
- poczekaj, już Ci pomogę
- nie musisz
- ale chcę, pokaż

Zrobiła się blada,albo się wystraszyła albo to ten typ co na widok krwi mdleje.
Oczyściłem jej ranę i zakleijem,kazałem usiąść i odpocząć.

POV TI

Włączyłam sobie radio w kuchni,akurat leciała moja ulubiona piosenka. Nuciłam pod nosem żeby nikogo nie obudzić i szykowałam śniadanie dla chłopaków. I tak już bym nie zasnęła obok Chrisa.
Schodząc z blatu zachaczyłam o nóż który próbowałam złapać w locie. Złapałam a jak!! Oczywiście musiałam się pociąć,bo chwyciłam za ostrze. Rękę dałam od razu pod wodę,nie zdążyłam nic zrobić bo nagle obok pojawił się Christopher, który się mną zajął jak zawodowy lekarz.
Było mi głupio i wstyd, nie chciałam się pokazywać od tej słabej strony. Wolałam żeby myślał że jestem twarda i mam serce z kamienia albo w ogóle go nie mam,a tak prawie się popłakałam przy nim. Piekło cholernie.
Przy śniadaniu któryś z chłopców poruszył temat samego ślubu, co przypomniało bam że nie mam sukni.
- to już wiesz co będziemy robić dzisiaj
- znowu sklepy??
- wszystkie kobiety uwielbiają zakupy,więc w czym problem??
- ja nie jestem jak wszystkie. Nie przepadam za nimi.
- myślałem, że wczoraj dobrze się bawiłaś?
- a i owszem, nawet bardzo dobrze,ale to było spowodowane wyjściem z tego więzienia. Możesz mnie zawieść do lasu i tam zostawić a będę szczęśliwa po kilku dniach spędzonych tutaj każde miejsce będzie wspaniałe, ale centra handlowe na dłuższą metę mnie wkurwiają
- no proszę, to musisz się przygotować na kolejny kilkugodzinny maraton

Na koniec się zaśmiał, nie wiem może sądził że opowiedział niezły dowcip,jednak mnie nie było do śmiechu.

- no dobra to.kto że mną jedzie tym razem
- no ja
- aha
- a co? Załoga jedzie do pracy,nie możemy wszyscy brać wolnego
- aha
- masz jakiś problem z tym?
- nie ważne, o której chcesz jechać?
- jak tylko zjemy
- ja już zjadłam

Minho wstał od stołu i poprosił Chana na słówko na osobność,po czym zawołali Changbina i Felixa i gdzieś pojechali a po śniadaniu, gdy już wszystko zostało posprzątane wyszli pozostali.

- powiesz mi czym tak dokładnie się zajmujecie w pracy?
- może kiedyś
- musimy dzisiaj jechać po tą suknie?
- musimy

Pojechaliśmy do centrum chodziliśmy od jednego do drugiego salonu sukien ślubnych.

- nic ci się nie podoba,w ogóle wiesz co cię interesuje??
- nie
- ??
- ponoć jak to będzie ta właściwa to będę wiedzieć. A z tych wszystkich żadna do mnie nie przemówiła. Sorry
- chodzimy tak już chyba z piątą godzinę, jutro pojedziesz z kimś innym. Ja się poddaję, możemy iść coś zjeść, chcesz?

Przytaknęłam mu,w sumie na śniadanie mało co zjadłam, głodna byłam już jak wilk.

- masz na coś konkretnego ochotę?
- nie wiem może jakiś hamburger frytki, dawno nie jadłam, albo kebab

Usiedliśmy przy stoliku z zamówieniem, życząc sobie smacznego.
- kawy nie wzięłam, mogę iść po kawę?
- Idź
- hmm musisz dać mi kasę
Zażenowana spuściłam wzrok na podłogę.
- czy ty się wstydzisz?
- a jak ci się wydaje? Nigdy nikogo nie musiałam się prosić o pieniądze, stać mnie było na kawę czy jakieś inne przyjemności.
- jutro dostaniesz swoją kartę

Niechciana narzeczona Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz