Nachalny odgłos budzika przebijał się przez mój zmęczony, pogrążony we śnie umysł. Mruknąłem niezadowolony pod nosem, na oślep sięgnąłem po telefon, nieprzytomnym wzrokiem sprawdzając godzinę i ostatecznie uciszając denerwujący mnie dźwięk. Niedbale odłożyłem komórkę na szafkę nocą, co poskutkowało głośnym hukiem, gdy urządzenie spadło na panele podłogowe.
– W dupie to mam – burknąłem, przekręcając się na brzuch. Objąłem rękoma rąbek kołdry i zamknąłem oczy.
– Kochanie, pora wstawać – usłyszałem obok siebie męski, równie zaspany głos.
– Pieprz się, nigdzie nie wstaję – mruknąłem, usilnie próbując na powrót zapaść w sen. Ten poranek nastąpił zdecydowanie za szybko.
– Się? Wolę pieprzyć ciebie – odpowiedział chytrze Victor. Jego ciepła dłoń znalazła się na moim nagim biodrze i niespiesznie sunęła w górę i w dół, wywołując przyjemne dreszcze. Zaraz poczułem delikatne pocałunki na karku i gorące, nagie ciało przylegające do mojego.
Zamruczałem z aprobatą na te pieszczony i sapnąłem cicho, gdy przygryzł małżowinę mojego lewego ucha. Victor naprawdę wziął sobie do serca moje potrzeby i każdego dnia budziliśmy się dwadzieścia minut wcześniej, bym mógł otrzymać od niego odpowiednią dawkę czułości.
– Będę cię pieprzył długo, namiętnie, głęboko, pozbawiając resztek zahamowań i zdrowego rozsądku – mruczał zmysłowo Vic, dłońmi badając każdy centymetr moich pleców. – Nie dam ci żyć i sprawię, że będziesz myśleć tylko o mnie.
– Już dawno to sprawiłeś – zachichotałem pod nosem. W końcu przekręciłem się na plecy i w miarę rozbudzony spojrzałem w jego piękne, błękitne oczy. Palcami musnąłem miękki policzek. – Dzień dobry, mój kochany mężu – wyszeptałem z uśmiechem.
Victor rozpromienił się i zamknął moje usta namiętnym pocałunkiem, całkowicie pozbawiając tchu. W przedpokoju usłyszeliśmy rumor, na który nie zwróciliśmy większej uwagi. Nawet, gdy drzwi do naszej sypialni gwałtownie stanęły otworem, my nie przerywaliśmy pieszczot, zatracając się w naszej ulotnej, zmysłowej chwili.
Nagle coś skoczyło mi na brzuch. Wypuściłem gwałtownie resztki powietrza, przez chwilę nie wiedząc, gdzie jestem i co się dzieje.
– Ashley, tyle razy prosiłem cię, byś tego nie robiła – Vic ostrym tonem zwrócił uwagę małej, pięcioletniej, ubranej w jednoczęściową różową piżamkę z jednorożcem, dziewczynce siedzącej na moim torsie z triumfalnym uśmieszkiem.
– A ja tyle razy powtarzałam, że nie będę się was słuchać – odparła zarozumiałym tonem, zadzierając noska do góry.
– Ty mała wiedźmo! – krzyknąłem żartobliwie. Pochwyciłem rudowłosą pięciolatkę w objęcia i zaraz zaatakowałem jej drobniutkie ciałko łaskotkami. Dziewczynka zaniosła się głośnym, piskliwym śmiechem, wierzgając nóżkami.
– Chodź do nas, Will. – Victor delikatnym tonem zachęcał nieśmiałego, niepewnie zaglądającego do pokoju chłopczyka. Mały rudzielec, podobnie do siostry ubrany w jednoczęściową zieloną piżamkę z dinozaurem, pociągnął kulfoniastym noskiem, zacisnął drobne paluszki na pluszowym króliczku, którego kurczowo trzymał w objęciach i ostrożnie zbliżył się do łózka. Vic podniósł naszego syna, posadził go sobie na kolanach i delikatnie do siebie przytulił.
Od niedawna oficjalnie jesteśmy ich ojcami. Staramy się, jak możemy, by zapewnić rodzeństwu po przejściach odpowiedni, dobry, nowy start w życiu, lecz niestety wspomnienia matki zastrzelonej na ich oczach wciąż męczą maluchy. Pięcioletnia Ashley buntuje się, nie chce nikogo słuchać, wciąż powtarza, że nie jesteśmy jej rodziną, a wśród rówieśników często przejawia agresywne zachowania. Z kolei czteroletni William jest bardzo wycofanym, płaczliwym dzieckiem, który boi się gwałtownych ruchów, głośniejszych rozmów lub niespodziewanego dotyku. Nie jest nam łatwo, ale obaj z Victorem po prostu wiemy, że sobie poradzimy i damy im to, czego najbardziej potrzebują – kochającą, pełną wsparcia i spokoju rodzinę.
CZYTASZ
✨Moc Życzeń✨ Boy x Boy
Fantasy✨~°~✨~°~✨~°~✨~°~✨ "Szczęście chadza krętymi ścieżkami(...)" ✨~°~✨~°~✨~°~✨~°~✨ Życie Daniela nigdy nie było usłane różami, albo miał po prostu pecha i najczęściej nadeptywał na kolce. Wyrzucony z domu za coś, na co nie miał żadnego wpływu, znalazł po...