✨Rozdział✨6✨

110 21 39
                                    

– Danielu, powiesz mi, co się stało? – zapytał łagodnie Victor.

Pokręciłem głową i kurczowo zacisnąłem palce na jego przedramieniu, tak jakbym obawiał się, że przyjaciel zniknie, jeśli poluzuję uchwyt.

Po nieprzyjemnym incydencje z Przeklętym Maxem okazało się, że wsiadłem do złego autobusu. Miałem niemałe problemy, by z przystanku, na którym się znalazłem, dotrzeć na dworzec kolejowy. W końcu zrezygnowany skorzystałem z taksówki i chyba przepłaciłem za kurs, tamten kierowca dziwie się uśmiechał...

W każdym razie na peronie znalazłem się dosłownie w ostatniej chwili. Ledwo udało mi się pomóc Victorowi wsiąść do pociągu, przesadzić go na miejsce i zabezpieczyć wózek inwalidzki, gdy pociąg ruszył ze stacji.

Na żartobliwą uwagę przyjaciela „myślałem, że już nie zdążysz, nikt nie ma takiego wyczucia czasu, co ty", usiadłem obok niego, objąłem dłońmi jego przedramię i wtuliłem się w jedyną osobę, przy której teraz mogłem poczuć bezpieczeństwo. Trwaliśmy tak chyba z kwadrans, podczas którego ja próbowałem walczyć ze łzami i rozedrganym sercem, a Victor spokojnie głaskał mnie po dłoniach, chcąc uspokoić.

– Przepraszam za moje zachowanie – wyszeptałem, niechętnie odsuwając się od przyjaciela.

– Nie masz za co przepraszać, młody. – Posłał mi szczery uśmiech. – Widzę jednak, że coś cię mocno poruszyło – zauważył, dając delikatnie znać, że chciałby dowiedzieć się, co było przyczyną mojego strachu.

Odetchnąłem głęboko. Nie specjalnie miałem ochotę, ale pokrótce opowiedziałem przyjacielowi o zachowaniu Przeklętego Maxa i jego słowach.

– A co jeśli on ma rację i to ja odpowiadam za śmierć Chrisa? – jęknąłem zdruzgotany.

– Nie daj sobie wmówić takich kłamstw, Dan. To był wypadek i wiesz o tym.

Skinąłem głową, nie do końca przekonany. Victor objął mnie ramieniem i zmusił, bym przytulił się do niego. Nie protestowałem.

– Jesteś dobrym człowiekiem. Każdemu, kogo spotkasz starasz się pomóc i dosłownie oddajesz innym swoje serce. Jesteś ostatnią osobą na świecie, która byłaby zdolna kogoś skrzywdzić – mówił spokojnie, głaszcząc mnie po plecach.

– Nie masz racji – jęknąłem załamany. Jego słowa były bardzo miłe i pocieszające, ale niestety Victor mijał się z prawdą. – Ostatnio stałem się strasznie opryskliwy, prowokowałem kłótnie i...

– I walczyłeś o swoje – dokończył za mnie.

Ze świstem nabrałem powietrza w płuca, patrząc w oczy przyjaciela, który uśmiechał się czule.

– Dan, każdy czasem ma gorsze chwile. Poza tym akurat w tej kwestii Chris nie jest bez winy. Gdyby nie ukrywanie waszego związku, ślepe posłuszeństwo Przeklętemu Maxowi, prowokacje ze strony Elizy, nawarstwiające się plotki i te wszystkie durne przechwałki, nie stałbyś się opryskliwy ani tym bardziej nie wykłócałbyś się z Christopherem o każdy drobiazg. Mam rację? – Uniósł brwi w charakterystyczny dla siebie sposób.

– Chyba tak – szepnąłem, mimochodem zgadzając się z nim. – Czasami mam wrażenie, że czytasz mi w myślach i znasz lepiej, niż ja sam siebie – przyznałem lekko zakłopotany.

– Nic z tych rzeczy. Moja jedyna super moc to uważne słuchanie przyjaciela. – Jak zawsze zmierzwił mi włosy, dzięki czemu poczułem się troszkę lepiej. Victor zerknął na wyświetlacz swojego smartfona. – Przed nami godzina w pociągu, może spróbujesz się zdrzemnąć? Po niedawnych przejściach przydałby ci się odpoczynek – zaproponował.

✨Moc Życzeń✨ Boy x BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz