Przez płacz dzieciaków, dodatkowo podsycony naszym zdenerwowaniem, który maluchy od nas wyczuwały, dość późno wyszliśmy z mieszkania i zapakowaliśmy się do samochodu. Widząc drżące dłonie Daniela to ja usiadłem za kółkiem.
– Spóźnimy się – jęknął mąż, gdy stanęliśmy na światłach. Którychś z kolei. Dziś wyjątkowo mieliśmy pecha.
– Kilkuminutowe spóźnienie jest w dobrym tonie. – Posłałem mu figlarny uśmieszek, lecz tym razem to go bardziej zdenerwowało, niż rozśmieszyło.
– Przestań się wygłupiać i skup wzrok na drodze – prychnął, niechętnie spoglądając na przechodniów.
– A ty przestań wykręcać sobie palce. – Stanowczo chwyciłem jego nadgarstek i dłoń położyłem na swoim kolanie. Nie chciałem, by mój ukochany zrobił sobie krzywdę, a już robiło mi się słabo, gdy widziałem, co wyprawiał z palcami. – Dan, wszystko będzie dobrze – powiedziałem łagodnie, delikatnie głaszcząc jego dłoń. W odpowiedzi posłał mi lekko wymuszony uśmiech i ku mojej uldze nie zabrał ręki.
– Tato, powiedz mu coś! – pisnęła zirytowana Ashley, ze złością kopiąc w fotel Daniela.
– Tatuś, to jej coś powiec! – krzyczał podenerwowany Will, próbując podobnie do siostry kopnąć fotel przed sobą, na którym siedziałem ja. Na szczęście jego nóżki jeszcze okazały się za krótkie.
– O co ta kłótnia? – Dan zerknął za siebie.
Resztę drogi spędziliśmy na próbie rozstrzygnięcia sporu, który batonik owocowy jest smaczniejszy – ten z bananem czy ten z truskawkami. Z pozoru błaha spawa wywołała ostrą wymianę zdań u rodzeństwa. Na szczęście to chociaż na chwilę pomogło Danielowi oderwać myśli od wizyty w jego rodzinnym domu i nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby nie jego ręka. Większość czasu spoczywała na moim kolanie, dzięki czemu Dan nie wykręcał już sobie palców, ale kilkukrotnie trochę za mocno ścisnął, przez co na pewno będę miał siniaki. A raz jego dłoń powędrowała zdecydowanie za wysoko. Zaskoczony spiąłem się i mało brakowało, a wydałbym z siebie bliżej nieokreślony dźwięk.
– Dan... – jęknąłem, zaciskając zęby i z całych sił starając się nie myśleć o tym, jak blisko mojego newralgicznego punku znajdują się jego zwinne paluszki i co w tym momencie mógłby mi zrobić, gdybyśmy byli sam na sam...
– Tata, jesteś chory, masz gorączkę? – Ashley na moment przerwała upieranie się, że batonik z truskawkami na głowę bije ten z bananem i bardzo bystrym wzrokiem zlustrowała moją wściekle czerwoną twarz.
– Vic, wszystko dobrze? – zaniepokoił się Daniel, nieświadom przyczyn tego, co wywołało mój stan.
– Musimy jechać do szpitala, żeby tatę wyleczyli! – powiedziała stanowczo nasza córeczka.
– A dlacego? – zapytał sepleniąc jej braciszek.
– Bo jak nikt nie wyleczy naszego taty, to on umrze – odpowiedziała, lekko zadzierając noska do góry. Imponowało jej, że jest mądrzejsza i wie więcej niż jej braciszek.
– Victor, źle się czujesz? Chcesz zawrócić? Odwołujemy wizytę u moich rodziców? – Kątem oka widziałem, że mąż jest poważnie zmartwiony moim stanem. Ścisnął palce i w tym momencie dotarło do niego, gdzie trzyma swoją rękę. – Ojej, przepraszam! – Szybko cofnął dłoń, a ja odetchnąłem z ulgą.
– Nic nie szkodzi, ale potrzebuję całusa tu i teraz. – Wykorzystując czerwone światło, które nas zatrzymało, nachyliłem się nad skrzynią biegów i z pomrukiem zadowolenia przyjąłem krótki, wyjątkowo słodki buziak w usta.
CZYTASZ
✨Moc Życzeń✨ Boy x Boy
Fantasia✨~°~✨~°~✨~°~✨~°~✨ "Szczęście chadza krętymi ścieżkami(...)" ✨~°~✨~°~✨~°~✨~°~✨ Życie Daniela nigdy nie było usłane różami, albo miał po prostu pecha i najczęściej nadeptywał na kolce. Wyrzucony z domu za coś, na co nie miał żadnego wpływu, znalazł po...