Wiedźma

9 0 0
                                    

Po długiej i męczącej podróży bohaterowie dotarli w końcu do przystanku na drodze do stolicy. Podczas drogi młodzież zapoznała się trochę lepiej z Arturem. Polecił im również dobrą karczmę na nocleg. Co dziwne, kazał im nie wspominać nikomu w mieście, że go znają. Ponoć przysporzyło by im to kłopotów. Kiedy próbowali dopytać dlaczego, chłopak unikał odpowiedzi.
    Powóz stanął za główną bramą i wtedy wszyscy zaczęli go opuszczać. Jako ostatni zrobił to blondyn. Nałożył on również na siebie pelerynę z kapturem, który zasłaniał jego twarz. Wzbudziło to jeszcze większą ciekawość, głównie Ryu i Heisa.

- Czemu chowasz twarz?

Chłopak nie odpowiedzial tylko minął bruneta I ruszył w sobie tylko znanym kierunku. Ryu początkowo chciał ruszyć za nim jednak Shin chwycił go za bark i pokręcił głową na znak by tego nie robił.

- Zgoda.

- Nie ma sensu robić czegoś na siłę.

- Dobra, zgraja! W szeregu zbiórka! - Wykrzyknął Vert stając pośrodku Urtiela I Sirena.

Młodzi wojownicy zrobili to co rozkazał mężczyzna w sekundę. Strażnik po krótce opisał plan na chwilę obecną i na przyszłość.

- Idziemy teraz do tej karczmy by mieć już zapewnione zakwaterowanie. Następnie możecie robić co chcecie. Jeśli jednak postanowicie opuścić mury miasta to wcześniej poinformujcie któregoś z nas. Teraz kwestia odnośnie jutra. Zabierzemy się z tym samym handlarzem co dzisiaj. Wyruszamy po południu. Oznacza to, że w stolicy będziemy gdzieś wieczorem. To wszystko. Idziemy zgraja!

- - - - - TAK JEST!

- Już, spokojnie. Cieszy mnie wasz entuzjazm, ale nie jesteśmy na szkoleniu. Po zatem nie straszmy ludzi. Wyglądamy pewnie dla nich jak jakiś oddział wojska. - Powiedział lekko rozbawiony Urtiel.

- Proszę Pana, ale my jesteśmy co prawda mieszanym, lecz jednak oddziałem wojska. - Stwierdził Shin z powagą w oczach.

- Ja...wiem...ja..chciałem tylko..., a zresztą. Chodźmy już.

                        /----*----\

Wioska, w której obecnie znajdowali się bohaterowie różniła się tym, że nie była na wodzie. Teren faktycznie był trochę podmokły, ale nie tak jak wcześniej.
    Tym razem nie było problemu z pokojami. Siren, Urtiel I Vert mieli własny tak jak Shin, Ryu, Heis nie musieli spać w tym samym pokoju co Alya i Hino. Po załatwieniu tej kwestii wszyscy udali się na posiłek. O tej porza karczma, w której przebywali była pełna gości. Głośna muzyka i rozmowy wypełniały cały budynek.
     Kiedy nasi bohaterowie zasiedli przy stołach oczekując na posiłek, do uszu Ryu dotarły pewne słowa, które zwróciły jego uwagę.

- Słyszałeś? Podobno ten sługus wiedźmy powrócił.

- Taaa. Czemu po prostu się stąd nie wyniosą. Przeklęte rodzeństwo!

- Lepiej zmieńmy temat bo jeszcze rzuci na nas jakąś klątwę.

- Sam go zacząłeś.

- Wiem. Po prostu zawsze są jakieś problemy kiedy on wraca. Jakby był jakimś zwiastunem nieszczęść. Raz z lasu nie opodal wyszła praktycznie większość stworów i nas zaatakowało. Innym razem wszystkie nasze plony zostały zalane. Co jeszcze? Raz nawet zaczęła się jakaś przeraźliwie zaraźliwa choroba.

- Wiem o co Ci chodzi. "Zwiastun nieszczęć". Idealna nazwa dla brata wiedźmy.

Ryu słuchał rozmowy mężczyzn nawet po dostaniu posiłku i zajadaniu się nim. Zastanawiało go co oni mają na myśli mówiąc "wiedźma"?

Kontynent sześciu państwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz