Rozdział 11

40 1 0
                                    

*Z perspektywy Kaia*

Rzuciłem się na Łowcę Smoków.
Po chwili mężczyzna wycelował we mnie swoim berłem i poczułem dreszcz przechodzący po całym ciele.  Wokół rozbłysnęło złote światło.
Cholernie piekł mnie nadgarstek, bo właśnie w to miejsce dostałem. Na szczęście moja moc wciąż działała, bo po chwili odpłaciłem mu się kulą ognia.
Widocznie to zaklęcie działało tylko na smoki.
Och, jak mi przykro.
Szybko wyciągnąłem swój miecz i zablokowałem atak przeciwnika.
Następnie użyłem spinjitzu I uniknąłem kolejnego zamachu.
-Moc mojego berła na ciebie nie działa... -Burknął Łowca.
-Więc zostaw mnie w spokoju!
-Nigdy! -Wrzasnął.
-Skoro nie mogę odebrać ci twojego ognia, będę musiał cię zabić. -Mówiąc to zaśmiał się złowrogo.
Zamarłem.
Nikt nie będzie mi w ten sposób grozić.
-Tak? W takim razie spróbuj!
Zadałem mu cios w plecy, a on upadł.
Skorzystałem z okazji i odebrałem mu berło.
Nagle poczułem przypływ mocy. Przyjemne ciepło przeszyło moje dłonie.
To chyba przez ten smoczy ogień.
Wiedziałem, że ta energia jest uwięziona w środku. 
Ona gdzieś tam była.
A zamierzałem ją uwolnić.
Zamachnąłem się, by uderzyć laską o ziemię, ale w tej chwili przeciwnik wstał i wyrwał mi berło.
-Nie! -Krzyknąłem, ale było już za późno.
Łowca trzymał w ręku broń, patrząc na mnie triumfalnym wzrokiem.
-Chciałeś zabrać mi berło? Hah! Nie dla psa kiełbasa! -Rzucił we mnie plazmową kulą ognia, ale ja zablokowałem atak i przekierowałem kulę w stronę wroga. Ten znów upadł na ziemię, a ja mieczem przytrzymałem go ku ziemi.
-Oddaj ogień!
-Nie, to ty oddaj ogień! -Mówiąc to przetoczył mnie na drugi bok.
Po chwili to on trzymał mnie laską przy ziemi.
Cholera.
Nie mogłem się ruszyć.
Miecz wypadł mi z ręki i potoczył się gdzieś w inną stronę.
Byłem w dupie.
Zaraz mnie zabije. -Pomyślałem.
Nie miałem już nawet siły się wyrywać.

-Odwal się od mojego brata! -Usłyszałem wściekły głos Nyi.
Mistrzyni wody podniosła z ziemi mój miecz i rzuciła w moją stronę.
Złapałem broń i odrzuciłem przeciwnika.
-Dzięki, siostrzyczko! -Krzyknąłem, kiedy znów podniosłem się na nogi.
Nie odpowiedziała, bo zadała kolejny cios w stronę Łowcy.
Naiwny myślał, że ma z nami jakieś szanse.
Przybiłem siostrze piątkę, po czym znow złapałem za berło.
Zacisnąłem rękę na jego zimnej lasce i uderzyłem o ziemię najmocniej, jak tylko potrafiłem.

Cała armia Łowcy jakby na chwilę przestała skupiać się na walce.
Nastąpiła głucha cisza.
Wszyscy skierowali wzrok w moją stronę.
Patrzyłem, jak szkło roztrzaskiwało się na ziemi. Kilka jego odłamków wbilo mi się w skórę, ale nie skupiałem się na tym.
Wyglądało na to, że wygraliśmy.

To by było narazie na tyle.
Planuję mały zwrot akcji w następnym rozdziale :)
Bye!

Secrets of the Fire Master Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz