Rozdział 11

27 2 0
                                    

20 Lipca, czyli moje 17 urodziny. Zawsze w tym dniu, czułam nieograniczoną radość, bo w końcu to urodziny i jestem rok starsza niż poprzednio. Jednak nie tym razem.
Po raz pierwszy czyje pustkę.
Jak miałam je obchodzić? W bandażach na rękach i poprzypalanym ciałem?

Nie wyobrażałam sobie tego wszystkiego w ten sposób. Od zawsze pragnęłam, żeby te, ostatnie urodziny przed osiemnastką, były niezapomniane. Nic z tego.

Aiden wyjechał, nawet niewiem co się z nim dzieje. Laura.. Też na jej temat nic niewiem a w szkole to głównie z nią siedziałam i rozmawiałam na każdych przerwach.
To wszystko było dla mnie takie... dziwne.
Schodząc na dół, pierwsze co zauważyłam, to mama która z uśmiechem dodawała ostatnie dodatki na mój tort.
Przyglądałam się jej uważnie z obojętny miną. Kiedy w końcu oderwała się od torta i popatrzyła w moją stronę, zza rogu wyskoczyła Mia z prezentem w ręku.
Obydwie zaczęły śpiewać mi stolat, a ja jak co roku niewiedziałam jak się zachować. 
- Wszystkiego najlepszego, siostra! - krzyknęła Mia a chwilę później mocno się we mnie wtuliła.

Mama obserwowała nas z uśmiechem na twarzy, chociaż wiedziałam w głębi duszy, że dalej była przygnębiona tą sprawą z kochanką taty. Mi też to nie dawało spokoju, ale starałam się o tym nie mówić na głos, ponieważ Mia jeszcze nie była niczego świadoma.
- Dziękuję.

Kiedy mama ukroiła dla nas po kawałku torta, wszystkie zajadałyśmy się nim. Musiałam przyznać, że tort był nieziemski. Nadzienie waniliowe, czekoladowe i truskawkowe robiło dużą robotę.

Pomimo pysznego tortu, mój humor się nie poprawił. Miałam ochotę zamknąć się w swoim pokoju na wieki. Nigdy nie byłam typem samotnika, w Chicago każde moje urodziny były świętowane z przyjaciółmi ze szkoły.
Mój kontakt ze wszystkimi się urwał po wyprowadzce. Było to dla mnie smutne bo naprawdę wtedy w moim okręgu przyjaciół byli wspaniali ludzie, z którymi nigdy się nie nudziłam. Zawsze gdy któryś z nich usłyszał, że mi się nudzi albo nie mam co robić, zabierali mnie na jakiś wypad na miasto czy też galerii.

Teraz już tego nie ma.

Wchodząc do swojego pokoju "po tym wszystkim" pierwsze co zrobiłam, to zasłoniłam rolety i położyłam się pod kołdrę.
Otwierając Snapchata, wyświetliło mi się wspomnienie z moich 16 urodzin. Było tam kilka filmików z moimi starymi przyjaciółmi.

- Zoe, jak się bawisz?! - krzyknął w tłumie mój przyjaciel Nick.
Odwróciłam się w jego stronę i uśmiechnęłam się szeroko do telefonu, z którego nagrywał.
- Zajebiście!

Tuż za mną wyskoczyła Mia i Jannet które zaczęły prowadzić w stronę parkietu. Severine zabrała telefon Nickowi i zaczęła krzyczeć.
- My tą piękną panią zabieramy, proszę się odezwać rano a my idziemy balowaaać!!

Tak naprawdę to Severin z nas wszystkich, była najbardziej wstawiona. Zawsze żyła zasadą, że najlepszą zabawa jest po alkoholu i wtedy kiedy na następny dzień nic nie pamiętasz, tylko masz nagrane filmiki.

W tle było widać wszystkich moich znajomych i mnie, kiedy bujaliśmy się w rytm muzyki.
- Zoeee! - Krzyczałam Mia w moją stronę a kiedy rzuciła się na mnie, na moje usta wpełzł uśmech. - Chodź, na wiadro!
- Małolacie, tobie już wystarczy! - Jannet udawała wielką zdzwinioną po czym posłała jej dwuznaczne spojrzenie. - Oczywiście, że idziemy!

Po całej sali rozszedł się krzyk zadowolenia moich przyjaciół. Byłam wtedy osobą, która wołała sięgnąć po narkotyki niż alkohol.

Kiedy filmik się skończył, poczułam nostalgię. To już nigdy nie wróci...
Tak strasznie mi brakowało Jannet, tej rudej małpy która Zawsze rzucała żartami na prawo i lewo. Za Severin też tęskniłam. Zawsze podziwiałam jej urodę. Czarne zadbane włosy, do tego ciemne oczy i blada cera. Nawet nie musiała się malować żeby być piękna. Niezależnie od tego ile usłyszałam komplementów, zawsze była nastawiona negatywnie do swojego wyglądu.
Tęskniłam, za nimi wszystkimi. Za Nicholasem, który był naczelnym alkoholikiem grupy. Zawsze przemycał różnego rodzaju alkohole na imprezy.

Tego dnia wracały wszystkie rzeczy związane z moimi dawnym przyjaciółmi. Ale również wracały wspomnienia z Aidenem.

- Możesz przestać? - Zapytał chłopak wyraźnie zdenerwowany. - weź coś puść lepiej ze Spotify.
Zaśmiałam się pod nosem I odrazu połączyłam się z głośnikiem.
Włączyłam randomową playlistę i pierwsze, co leciało z głośnika to  floki - lost soul down remix
Ku mojemu zdziwieniu chłopak zaczął śpiewać. On kurwa zaczął śpiewać, po rosyjsku!
-Ой, нам ворую алкоголь, сломал на крышу замок, Хочу навсегда с тобой, мы танцуем под Луной, Ты круче всех этих звёзд, ты дороже, чем Rolls-Royce - jedynie co z tego zrozumiałam to "Rolls-Royce", chłopak śpiewał dalej. - Девочка с моих снов теперь со мной
- Aiden dobrze się czujesz? - zapytałam niepewnie, byłam w wielkim szoku. Każde słowo śpiewał bardzo dokładnie.
- Nie przeszkadzaj mi! - wydarł się i dalej śpiewał, widać, że się chłopak wczuł. - Теперь со мной, теперь со мной (Со мной)
Kiedy nastała cisza i chłopak zaczął śpiewać, zapytalam:
- Już skończyłeś?
- Tak.
- Uczysz się rosyjskiego? Śpiewałeś to tak płynnie.
Chłopak patrzył na mnie z rozbawieniem.
- Słyszałem to na Tik Toku i poprostu musiałem się tego nauczyć.

Ta chwila, naprawdę miała w sobie coś magicznego. To był jedyny moment kiedy mogłam odpocząć od tych anonimowych wiadomości które mnie wtedy nękały.
Momentami tak bardzo chciałam go znowu zobaczyć, i porozmawiać z nim o tym dlaczego chce wyjechać.

Zostawił swoją mamę samą, z wielkim domem.
Miałam wrażenie, że nie potrafię się już normalnie uśmiechnąć. Ogarniała mnie za każdym razem to jebane uczucie samotności i świadomość, że nie przeżyje tego drugi raz. Chociaż znałam tego chłopaka 3 miesiące, było w nim coś co mnie intrygowało. Był taki tajemniczy a zarazem ciekawski. Za każdym razem chciałam się o nim dowiadywać czegoś nowego.
Tak bardzo pragnęłam normalności, w której znajdowałam się ja, moją rodziną z tatą na czele i przyjaciele z Chicago.
Drzwi do mojego pokoju, otworzyły się i chwilę później zobaczyłam w nich moją mamę.
- Zoe... - usiadła na moim łóżku a ja podniosłam się do siadu. - będziemy musiały wrócić na jakiś czas do Chicago.
Popatrzyłam na nią w zaskoczeniu, tak jakby to co powiedziała miało być żartem.
- po co?
Usłyszałam ciche westchnięcie.
- Musimy rozwiązać sprawę kochanki taty.
- A Mia?
- pojedzie z nami.
JAK? przecież ona nie wiedziała o wszystkim...
- jesteś pewna, że chcesz rozdrapywać to na nowo?
- To będzie trudne dla nas ale musimy to zrobić. Dla świętego spokoju. Chce poznać tą kobietę.

W jej oczach widziałam czystą chęć zemsty, a to nie było nic co wiązałoby się z czymś dobrym.

_____________________________________

Do następnego :*

My hidden lover #1 [16+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz