Rozdział 17

14 1 0
                                    

Aiden

Kiedy zacząłem się budzić, poczułem palący ból w prawej ręce. Zacząłem się rozglądać dookoła, widząc tylko sprzęt szpitalny. Próbowałem sobie przypomnieć, co się stało. Miałem cholerną pustkę w głowie.

W mojej sali nikogo nie było a jedyne co było słychać, to ciche piknięcia. Myślałem, że moja matka albo Zoe tu przyjadą.

A co jeśli nikt nie wiedział o wypadku?

Wziąłem z szafki nocnej telefon i go odblokowałem. Nie było żadnych nieodebranych połączeń ani wiadomości.
Wybrałem numer Zoe i do niej zadzwoniłem. Długo nie czekałem, bo szybko odebrała.
- Czego chcesz? - Zapytała znudzonym tonem.
Zmarszczyłem brwi, próbując sobie cokolwiek przypomnieć. Jednak nadal nic.
- Yyy... - zająkałem się, zastanawiając się co mam jej powiedzieć - Jestem w szpitalu.
Słyszałem przez telefon, jak dziewczyna gwałtownie nabrała powietrza.
- Co?
- Jestem w szpitalu - powtórzyłem.
- I co ja mam z tym faktem zrobić? - czułem, jak sobie ze mnie kpiła. Nawet nie musiałem być obok niej, żeby to wiedzieć.
- Przyjedziesz?
Dłuższą chwilę się nie odzywała, tak jakby zastanawiała się czy przyjechać, czy mnie olać.
- Będę za 20 minut -powiedziała i chwilę później, słyszałem sygnał przerwanego połączenia.
Leżałem, myslac o wszystkim i o niczym. Nie chciało mi się już nawet dzwonić do mamy, żeby ją powiadomić, że jej syn jest w szpitalu.

Im mniej wie, tym lepiej śpi.

Chwilę później, drzwi do mojej sali gwałtownie się otworzyły i zobaczyłem Zoe. Odrazu podbiegła do łóżka i usiadła obok mnie. Złapała mnie za rękę mocno ją ściskając, a w jej oczach widziałem strach.
- Przepraszam... - wyszeptała ze łzami w oczach.
Patrzyłem na nią zdziwionym wzrokiem, niewiedząc o co jej chodzi.
- To moja wina...
- Zoe, Skończ. To nie jest, twoja wina.
Patrzyła uważnie na wszystkie maszyny dookoła mnie, zauważyłem, że unikała kontaktu wzrokowego. I w tym momencie, zaczęło mi coś świtać w głowie.

- Co ty, kurwa, sobie myślałeś?!
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to jego przemoczone i brudne z błota ubrania. Max podszedł do mnie i zanim zdążyłem zareagować, walnął mi liścia.
Nie miałem zamiaru mu tego odpuszczać. Strzeliłem mu prawego sierpowego, patrząc jak przewraca się na ziemię i szybko uciekłem do auta. Odpaliłem silnik i zacząłem jechać z zawrotną prędkością. Obraz rozmazywały mi się przed oczami więc żeby cokolwiek widzieć, musiałem mróżyć oczy, co okazało się kiepskim pomysłem. Jakiekolwiek światło mnie strasznie raziło w oczy. Usłyszałem klakson samochodu, którego nawet nie widziałem a chwilę później, silne uderzenie w głowę i żebra. Widziałem już tylko ciemną przestrzeń.

- Spowodowałem wypadek, kiedy byłem pijany. Pamiętam, że wściekły Max zaczął mnie bić... A później uciekłem. No i stało się.
- Mogłam przyjechać...
- Zobacz sobie nasze ostatnie wiadomości.
Wzięła telefon do ręki i zaczęła przeglądać wiadomości. Po chwili milczenia, odezwała się.
- Kurwa mać. Przepraszam.
- Ważne, że żyje.
Uśmiechnąłem się do niej, przez co zrobiła to samo.
- Zostanę tutaj z tobą - Stwierdziła stanowczo - Żeby chociaż trochę, wynagrodzić ci to, że wtedy nie przyjechałam.
- Wynagrodzisz mi to w inny sposób - poruszyłem figlarnie wzrokiem.
Dziewczyn widząc to, zaśmiała się i uderzyła mnie lekko w ramię.
- Widzę, że humor dopisuje. To dobrze.
W drzwiach stanął mój lekarz prowadzący.
- Doktorze, kiedy stąd wyjdę? - zapytałem patrząc to na niego, to na Zoe.
- Spokojnie, Panie Gray. Pańska dziewczyna może poczekać - popatrzył w jej stronę, widziałem, że była zakłopotana - Myślę, że jeszcze kilka godzin i dostanie Pan wypis. Zdrowia życzę.
Drzwi do sali się zamknęły a ja patrzyłem jeszcze przez chwilę w miejsce gdzie stał lekarz.
- "Pańska dziewczyna"? - Zapytała, cytując słowa lekarza.
- Jebać to.
Patrzyłem ciągle na jej dłoń, która dalej ściskała moją. Przyłożyłem ją do swoich ust i ją pocałowałem.
- Ale romantyk - Sarknęła i przewróciła oczami.
- Jak chcesz mogę być taki codziennie.
Obydwoje zaczęliśmy się śmiać. Ja patrzyłem na nią w skupieniu.
- Oczywiście, że bym chciała. Chcesz coś, ze sklepu? - Zapytała po chwili milczenia.
Patrząc na nią, powstrzymywałem się, żeby nic nie zrobić, czego bym żałował.

My hidden lover #1 [16+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz