Biologia u Blacka
– Do tablicy przyjdzie dzisiaj...
Thomas siedział na biologii i wpatrywał się w podłogę. Zupełnie jakby miało go to uchronić od wywołania do odpowiedzi. Wiedział, że na środku klasy się nie odezwie, ponieważ poprzedniego dnia nawet nie zajrzał do zeszytu. Miał przecież urodziny i nie w głowie mu była nauka. Stresował się tak bardzo, że spocone dłonie schował do kieszeni. Oby tylko nie padło na niego.
– Brandon, zapraszam – dokończył nauczyciel.
Uff! Co za fart – pomyślał Thomas i westchnął z ulgą, podobnie zresztą jak pozostali uczniowie. Klasa wiedziała, że pan Black pytał tylko jedną osobę pod koniec lekcji, nawet jeśli ta nie udzieliła żadnej odpowiedzi. Szkoda mu było czasu, należało przecież ciągle gonić z materiałem.
Wyjątkowo wysoki chłopak wstał nieśmiało i skierował się do biurka. Stanął przed rówieśnikami i zerknął na nagle atrakcyjnie wyglądające buty.
– Jakie funkcje pełnią mitochondria? – zadał pierwsze pytanie nauczyciel, bez przerwy kręcąc nosem i dotykając się po twarzy.
Pan Black był dziwnym człowiekiem. Miał długie, srebrne włosy, krótko ostrzyżoną brodę i wyjątkowo garbaty nos. Nosił zawsze ten sam wyświechtany garnitur, przepoconą czarną koszulę i do tego wściekle czerwone buty. To jednak nie strój czynił go indywidualnością, lecz zachowanie. Notorycznie dotykał się po ustach, policzkach czy brodzie. Do tego wykręcał twarz, robiąc dziwne miny. Czyżby to były tiki nerwowe lub niezidentyfikowana choroba?
– Nie wiemy, tak? – dodał, kiedy uczeń wciąż milczał. – To może chociaż wymienisz mi rodzaje komórek?
Nastolatek kiwnął głową i zaczął wyliczać:
– Huawei, Samsung, iPhone... Więcej nie kojarzę.
Black spojrzał na niego z niedowierzaniem i wybuchnął gromkim śmiechem, a w ślad za nim cała klasa. Z tego właśnie słynął pan Black. Gdy ktoś zrobił coś wyjątkowo głupiego, nie potrafił się powstrzymać przed odpowiednim komentarzem lub szyderczym śmiechem.
Zagrzmiał długo oczekiwany dzwonek kończący lekcję. Uczniowie zaczęli się pakować i w pośpiechu opuszczać salę.
– Na jutro macie przynieść pożywkę bakterii, którą wam zadałem! – rzucił na koniec Black, próbując bezskutecznie przekrzyczeć szuranie krzesłami.
Thomas jako jeden z pierwszych wyszedł z pomieszczenia, samotny, bez żadnego kolegi, z którym mógłby porozmawiać, i skierował się w stronę szafek. Tuż za zakrętem odnalazł wnękę z magazynkiem na książki i ją otworzył. Wrzucił niedbale podręczniki i przejrzał się w lustrze przyklejonym na drzwiach wewnątrz gabloty. Przeczesał palcami długie, brązowe włosy. Niebieskie oczy miał dziś podkrążone, a liczne wypryski na twarzy jak zwykle wywołały grymas niezadowolenia. Trzasnął ze złości szafką, skutecznie ją zamykając.
– Cześć, Tom! – zawołała dziewczyna, która pojawiła się tuż za nim.
– No hej – odparł od niechcenia i ruszył do wyjścia.
– Poczekaj, chciałam z tobą porozmawiać – dodała i ruszyła za nastolatkiem.
– Tak, a o czym?
Nie zatrzymał się ani nawet nie zwolnił tempa. Wiedział od pierwszego dnia w szkole, że jej się podoba, ale tego nie odwzajemniał. Co prawda była całkiem ładna i zgrabna, ale na tym atuty dziewczyny się kończyły. Tom szukał ambitnej rówieśniczki, która miała plany na przyszłość, ciekawe zainteresowania, a nie tylko zakupy w głowie i przesadne dbanie o wygląd. Aczkolwiek żadnej do tej pory jakoś nie spotkał.
– No wiesz... – zaczęła i zatrzepotała rzęsami. – Pomyślałam, że w sobotę zrobię domówkę i chciałam cię zaprosić.
– W tę sobotę? O kurczę, niestety mam już plany – skłamał.
– A co takiego robisz? Może to przełożysz czy coś?
– Wiesz, to nie takie proste, bo... – mówił Tom, lecz nie skończył, albowiem wpadł na niego inny uczeń.
Zderzyli się mocno, ale nic się nie stało.
– Ej! Dawajcie przed szkołę! Leją się! – zawołał chłopak i ruszył dalej biegiem. Nie przeprosił za wypadek, który spowodował.
Tom w duchu podziękował za rozwój wydarzeń. Miał pretekst do zakończenia rozmowy. Ruszył żwawo poza mury szkoły, a nieco obrażona dziewczyna podążyła w przeciwnym kierunku.
Na zewnątrz w kole utworzonym z uczniów dwóch śmiałków szykowało się do walki.
– Takich dziwolągów jak ty trzeba tępić! – zawołał wyższy.
– Mamy dwudziesty pierwszy wiek, wieśniaku, lecz intelektualnie zatrzymałeś się w czasach drugiej wojny światowej! – odpyskował rywal.
– Tak? Zaraz ci pokażę, co robili w czasie wojny z takimi jak ty! – odciął się i ruszył na niego z pięściami.
Chłopcy zaczęli się okładać. Kiedy padły pierwsze ciosy, mniejszy spróbował kopać, gdzie popadnie. Tłum rozochoconych uczniów wiwatował jednemu lub drugiemu. Tom poczuł przypływ złości i przedarł się przez koło utworzone z nastolatków.
– Przestańcie natychmiast! – zawołał, po czym rozdzielił ich własnym ciałem.
Nie znosił, gdy ktoś pastwił się nad słabszymi. Sam doświadczył tego w życiu. W szkole podstawowej był niski. Tak niski, że w czwartej klasie wszyscy myśleli, że wciąż uczęszczał do przedszkola. Rówieśnicy śmiali się z niego, a jak nie reagował na zaczepki, podstawiali mu nogi. Któregoś razu nie wytrzymał i uciekł z lekcji z płaczem. Po tamtej traumie obiecał sobie, że zawsze będzie stawał po stronie słabszych.
Padły jeszcze trzy ciosy, nim zaprzestali walki, w tym oberwało się Tomowi, co zauważył pan Black, który wyszedł właśnie ze szkoły.
– Marsz do dyrektora! Cała trójka! – wrzasnął tak głośno, że opluł stojących najbliżej niego uczniów.
To było dość typowe dla tego nauczyciela, dlatego też nikt nie siadał w pierwszej ławce na jego zajęciach.
– Przecież nic nie zrobiłem, chciałem ich tylko rozdzielić – mruknął Tom, co było zgodne z prawdą.
Inni pokiwali głowami.
– Nie obchodzi mnie to! Byłeś wśród walczących, tak? To idziesz do dyrektora! – oznajmił Black, nie uznając argumentu.
– Nie będę z tym dziwolągiem nigdzie szedł! Brzydzę się go! – wyznał wysoki chłopak, który rozpoczął bójkę.
– Zamilcz! – Black zaczynał tracić cierpliwość. – Ostatni raz powtarzam: do dyrektora!
Chłopacy rzucili pod nosem buntownicze groźby, po czym skierowali się z powrotem do szkoły.
– Ty też, Thomasie! – dodał Black.
– Już mówiłem, że...
– Dość! Wyjaśnisz to dyrektorowi! – uciął nauczyciel.
Niezadowolony chłopak powędrował za rówieśnikami, powoli żałując, że rozdzielił walczących. Teraz obawiał się, że jemu również się oberwie, a co gorsza, powiadomią o zajściu rodziców. Mama na pewno zrozumie i na pogadance się skończy, ale ojciec? Cóż, może nawet go spierze...
ROZDZIAŁ 3
Lekcja tolerancji
Gabinet dyrektora Fasona był niewielkim pomieszczeniem, a do tego strasznie zagraconym. Znajdowało się tam tak wiele przedmiotów, że należało uważać, by na coś nie nadepnąć. Stary czajnik, magnetofon, połamane krzesło i zalegające wszędzie dokumenty świadczyły o tym, że nie lubił przestrzegać porządku. Dodatkowo fioletowe ściany udekorowano obrazami słodkich psów, co wręcz przyprawiało o mdłości.
Dyrektor siedział na prostym krześle za biurkiem jak na tronie. Jego małe oczka gapiły się na nowo przybyłych bez najmniejszego mrugnięcia. Siwe wąsy i łysina idealnie mu pasowały. Ubierał się zazwyczaj w śliwkowy garnitur, przez co zlewał się z kolorem ścian.
CZYTASZ
Thomas staje się wilkiem
Science FictionWyobraź sobie urządzenie, które może przenieść Twój umysł do pupila domowego. Możesz patrzeć na świat jego oczyma. Jest tylko jeden warunek: nie możesz przenosić się w umysły dzikich zwierząt. Poznaj historię Thomasa, Twojego rówieśnika, który dla...