ROZDZIAŁ 15
Trudne wybory
- Co to było? - zapytał Tom, bardziej zszokowany zachowaniem Sary niż przypuszczał. Zdawał sobie sprawę, że ostatni test był zawsze najtrudniejszy, ale co takiego się stało, iż na samo wspomnienie wadera zaczynała płakać?
- Wiesz, wolałabym o tym nie mówić - odparła tylko.
- Saro, myślałem, że się przyjaźnimy, ale skoro uważasz, że nie warto mi ufać...
- To nie tak - zaprotestowała. - No dobrze, powiem, ale proszę, nie oceniaj mnie pochopnie. - Chwilę milczała, by ostatnie słowa dobrze wryły mu się w pamięć. - Trzecie zadanie miało sprawdzić moją litość.
- Litość? - zdziwił się nastolatek.
- Tak, litość wobec roślinożerców. Co tu dużo mówić, musiałam dobić sarnę.
Thomas w postaci wilka przystanął na chwilę i zerknął jej głęboko w oczy. Ta odwróciła wzrok, kiedy po pysku ponownie spłynęły łzy.
- Niektórzy ludzie są naprawdę okrutni. Zastawiają wnyki, to takie pułapki na zwierzęta. Potem ofiary w nie wpadają, nie mogą się uwolnić i po prostu konają przez wiele dni albo z pragnienia, albo z głodu, albo wykrwawiają się na śmierć. To nie jest godne umieranie. Pech chciał, że wataha dostrzegła uwięzioną sarnę w sidłach i cóż... Kazali mi się nad nią ulitować, okazać miłosierdzie i skrócić jej męki, więc... Zrobiłam to.
Później tylko szlochała i trzęsła się okropnie, jakby ta sytuacja miała miejsce wczoraj. Tom podszedł i przytulił się na tyle, na ile pozwalało mu ciało wilka.
- Wszak nie jestem z tego dumna! - usprawiedliwiła się Sara. - Ale gdybyś widział oczy tej biednej sarny... Ona w ogóle się nie bała, i tak by umarła następnego dnia. Biła od niej wdzięczność, że skracam tę mękę, a mimo to mam wrażenie, że zrobiłam coś niewybaczalnego!
- Rozumiem, lecz naprawdę jej pomogłaś - przyznał Tom całkiem poważnie. - Pokazałaś serce. Gdybym ja był na miejscu sarny, poprosiłbym o to samo.
- Później pomyślałam, że mogłam się wylogować i sprowadzić pomoc weterynarza, ale nie odnalazłabym już tej sarny.
- Zrobiłaś dobry uczynek. Dzięki temu, że przeszłaś test, mogłem cię poznać, a jesteś mi obecnie najbliższą osobą... Wiesz - dodał po dłuższej chwili. - Chciałbym cię spotkać w prawdziwym życiu jako człowiek.
Te słowa podziałały na Sarę jak kopnięcie prądem. Odsunęła się błyskawicznie, przestała płakać i rzekła:
- To nie jest dobry pomysł. Skupmy się lepiej na twoim trzecim zadaniu. Myślałeś już, co chcesz upolować?
Tom nie rozumiał tej zmiany zachowania. Czyżby ją czymś uraził?
- Mam upolować kolację, lecz nie powiedzieli dokładnie co - odparł tylko, lecz wciąż się zastanawiał, dlaczego wadera tak nagle zmieniła temat. - Więc to może być nawet jakiś mały gryzoń, prawda?
- W zasadzie tak - przyznała. - Czyli szukamy nornicy?
- Coś w tym rodzaju - oświadczył Tom i począł węszyć. Nie zdawał sobie sprawy jak pachną gryzonie, lecz postanowił skorzystać ze wspomnień wilka i oddać się jego instynktom. Zamierzał iść na łatwiznę i nieco zagrać członkom watahy na nosie. Sara prawdopodobnie złapała trop, a szelest liści pod jej łapami stał się ledwo słyszalny.
Kilkanaście minut później Tom ściskał w pysku martwego gryzonia. Upolowanie go nie było wcale trudne. Wcześniej upewnili się, że nornica nie wychowywała młodych, chociaż prawdziwe dzikie zwierzęta w ogóle nie zwracały na to uwagi. Wilki nie jadły trawy, więc odkąd gracze opuszczali ich ciała, drapieżniki polowały na większe zdobycze.
- Jak wy w ogóle szukacie wolnych osobników? - zagadnął Tom, upuszczając wcześniej gryzonia na ściółkę, by móc swobodniej rozmawiać.
Zatrzymali się i chwilę odpoczęli. Sara zwróciła uwagę na wiekowy drzewostan w tej części puszczy. Buki, olchy i brzozy przebarwiały pierwsze liście, zwiastując nieuchronnie zbliżającą się jesień.
- Niedaleko miejsca spotkań dzika wataha ma nory - zaczęła. - Tam zawsze są wolne wilki, a jeśli nie, to wystarczy poczekać, aż wrócą z polowania.
- Aha, musisz mi później pokazać, gdzie dokładnie - odparł chłopak. Z przejęciem spijał każde słowo z jej ust. Sam nie rozumiał, co takiego go w niej pociągało.
Sara kiwnęła ochoczo głową.
- Muszę ci podziękować.
- Za co? - dopytała zdziwiona.
- Że pomagasz mi w przejściu zadań. Poza tym przyznaję, że uwielbiam twoje towarzystwo.
- Ja również cię nie neguję.
- Co takiego? - zastanawiał się Tom.
- To znaczy, że cię lubię... - Ostatnie słowo wypowiedziała szeptem, ale naładowała je takimi emocjami, że Thomas poczuł przypływ radości.
- Wracajmy do watahy - oznajmił Tom. - Zobaczymy, czy gryzoń wystarczy, by zaliczyć zadanie. - Wziął ponownie w pysk nornicę i skierował się do umówionego miejsca.
Sara patrzyła chwilę za nim, uśmiechnęła się odważnie i ruszyła jego śladem.
- Tym mamy się najeść na kolację? - zapytał drwiąco alfa, gdy pół godziny później Tom z Sarą dotarli do watahy.
- Tego nie powiedziałem - mruknął odważnie Tom, lecz głos mu lekko zadrżał. - Miałem coś upolować. Wykonałem zadanie, a wadera to potwierdzi.
- Zgadza się - oświadczyła wilczyca. - Wodzu, nie sprecyzowałeś, co dokładnie ma upolować, a zatem musisz obligatoryjnie zaliczyć...
- Nie mów mi, co muszę, a czego nie muszę! - oburzył się alfa. - Przyjmując kogoś do grupy, oceniam nie tylko efekt końcowy, ale również zaangażowanie i trudności, z jakimi się mierzył. A to. - Wskazał na martwą nornicę. - Jest pójście na skróty.
- A czego się spodziewałeś po szczeniaczku? - mruknął ironicznie Rob. - Trzeba mu pokazać palcem, co ma upolować. I tak powinniśmy się cieszyć, że nie przyniósł motyla!
Wataha, z wyjątkiem alfy i Sary, ryknęła kpiącym śmiechem. To poirytowało Toma do tego stopnia, że chciał rzucić się na szarego wilka. Ostatkiem sił się powstrzymał; po co stwarzać większe problemy. Zaczął się jednak zastanawiać, po co w ogóle starał się o miejsce w tym klanie.
- Muszę zaczerpnąć rady watahy czy zaliczyć to zadanie, a tym samym przyjąć cię do grupy. Jutro damy ci znać - oznajmił alfa, kiedy śmiechy już ucichły.
- Wodzu! - zaczęła Sara. - Przecież on naprawdę...
- Powiedziałem już ostatnie słowo! - przerwał jej natychmiast.
- Doskonale! - ryknął rozgniewany Tom. - Game over!
Wylogował się pod wpływem impulsu, nie potrafił dłużej znieść sytuacji i kpiących wilków. Czuł tak potworną złość, że cisnął urządzeniem IconAnimal na łóżko. Zaczął chodzić w kółko po pokoju i przypomniał sobie, iż nie nakarmił dziś chomika. Prędko nasypał mu suchych ziaren i wstawił świeżą trawę do klatki, którą wyhodowała wcześniej matka na parapecie w kuchni. Elvis pożerał pokarm, a samotny Tom przyglądał mu się pełen zazdrości, że jego życie było pozbawione jakichkolwiek zmartwień; zarówno ludzkich, jak i zwierzęcych. Kłócący się rodzice, słabe stopnie w szkole i odrzucenie przez Luckasa i wilki - z pewnością uzbierało się tego zbyt wiele.
CZYTASZ
Thomas staje się wilkiem
Science FictionWyobraź sobie urządzenie, które może przenieść Twój umysł do pupila domowego. Możesz patrzeć na świat jego oczyma. Jest tylko jeden warunek: nie możesz przenosić się w umysły dzikich zwierząt. Poznaj historię Thomasa, Twojego rówieśnika, który dla...