Lekcja tolerancji.
Gabinet dyrektora Fasona był niewielkim pomieszczeniem, a do tego strasznie zagraconym. Znajdowało się tam tak wiele przedmiotów, że należało uważać, by na coś nie nadepnąć. Stary czajnik, magnetofon, połamane krzesło i zalegające wszędzie dokumenty świadczyły o tym, że nie lubił przestrzegać porządku. Dodatkowo fioletowe ściany udekorowano obrazami słodkich psów, co wręcz przyprawiało o mdłości.
Dyrektor siedział na prostym krześle za biurkiem jak na tronie. Jego małe oczka gapiły się na nowo przybyłych bez najmniejszego mrugnięcia. Siwe wąsy i łysina idealnie mu pasowały. Ubierał się zazwyczaj w śliwkowy garnitur, przez co zlewał się z kolorem ścian.
- Panie dyrektorze! - zwrócił się Black do przełożonego. - Ci chłopcy wdali się w bójkę przed szkołą - oświadczył i pomacał się po twarzy.
- Ja ich tylko rozdzieliłem - odparł odważnie Tom.
- To Kevin zaczął! - rzucił niższy nastolatek. - Wyzywał mnie od dziwolągów!
- Bo nim jesteś i takich jak ty trzeba tępić!
- Spokój! - wrzasnął dyrektor i skutecznie uciął przepychankę słowną.
Uczniowie pierwszy raz widzieli go w takim stanie. Fason słynął raczej ze spokojnego charakteru i polubownego rozwiązywania problemów; najwyraźniej dziś musiał mieć gorszy dzień.
- Panie Black, co pan dokładnie widział?
- W sumie to moment, kiedy okładali się pięściami, a Tom wszedł między nich - odparł nauczyciel i zmarszczył nos.
- A zatem czy możliwe, że Tom rozdzielał chłopców? - dopytał dyrektor.
- Tak.
- Czy tak było, Adamie? - zapytał.
- Potwierdzam - odparł najniższy uczeń.
- A zatem pan Black i Tom mogą odejść. Dziękuję za interwencję. Z tymi dwoma porozmawiam na osobności.
Zarówno Thomas, jak i nauczyciel zrobili zdziwione miny, lecz kiwnęli głowami i opuścili gabinet.
- A co do was, moi drodzy, chciałbym usłyszeć wersję każdego z was po kolei - oznajmił dyrektor.
- Ja zacznę - mruknął Adam. - Wracałem po lekcjach do domu. Przed szkołą czekał Kevin i zaczął mnie wyzywać od... od...
- Możesz nazywać rzeczy po imieniu, nie uznam tego za wykroczenie - oznajmił dyrektor, widząc zmieszanie nastolatka.
- Dobrze. Wyzywał mnie od zwyrodnialców, dziwolągów, bo mam odstające uszy... Gdy się kłóciliśmy, otoczyli nas uczniowie, po czym Kevin rzucił się na mnie z pięściami - skończył Adam i otarł krew z rozciętej wargi. Jego twarz powoli puchła, nabierając czerwono-fioletowych odcieni.
- Rozumiem - oświadczył ze stoickim spokojem dyrektor i zwrócił się do drugiego ucznia: - A jak to wyglądało z twojej perspektywy?
- Prowokował mnie cały dzień! - zawołał Kevin głośniej niż zamierzał. - Przez cały czas się uśmiechał, mrugał i rzucał pod nosem przekleństwa, jak go mijałem. W końcu nie wytrzymałem i chciałem mu pokazać, gdzie jest miejsce takich brzydali jak on!
Zamilkł, więc Fason dopytał:
- Więc rzuciłeś się na niego z pięściami po tym, jak zalałeś go falą epitetów?
- Falą czego?
- Wyzwisk, przekleństw - wytłumaczył cierpliwie dyrektor.
- Ale on mnie też wyzywał od obleśnych grubasów i nieuków! - bronił się Kevin.
CZYTASZ
Thomas staje się wilkiem
Ficção CientíficaWyobraź sobie urządzenie, które może przenieść Twój umysł do pupila domowego. Możesz patrzeć na świat jego oczyma. Jest tylko jeden warunek: nie możesz przenosić się w umysły dzikich zwierząt. Poznaj historię Thomasa, Twojego rówieśnika, który dla...