Prolog

181 16 1
                                    


Od zawsze kochałam zachody słońca. Zwłaszcza te na plaży, gdy promienie słońca odbijały się od tafli wody. Każdego dnia wymykałam się z domu by móc je zobaczyć i choć pozornie były takie same, to ja widziałam w nich minimalną różnicę. Każda z nich była fascynująca i warta zapamiętania. Nie wyobrażałam sobie bez tego życia, tak samo jak bez niego. Zawsze wiedział gdzie powinien mnie szukać i praktycznie za każdym to on znajdował mnie pierwszy, gdy rodzice odchodzili od zmysłów. Znaliśmy się od dziecka i wiedzieliśmy o sobie wszystko. Dosłownie wszystko. Był moim przyjacielem, a im byliśmy starsi moje uczucia zaczęły się zmieniać. Nie mam pojęcia kiedy zaczęłam patrzeć na niego inaczej. Długo nie potrafiłam przyznać się przed samą sobą, że przestałam traktować go jako przyjaciela, za to z każdym kolejnym dniem widziałam z nim chłopaka dla którego moje serce zaczęło bić w szybszym tempie. I to zaczęło mnie przerażać. Nie wiedziałam, że między przyjaźnią, a miłością jest taka cienka granica, którą łatwo przekroczyć i to w najmniej spodziewanym momencie. Kochałam jego tęczówki tak samo jak zachodzące słońce. Były brązowe, ale kiedy promienie słoneczne oświetlały jego twarz można było zauważyć odcień złota. Uwielbiałam się w nich zatracać tak samo jak patrzeć na słońce za horyzontem. Wciąż nie docierało do mnie ze za chwile mogłam stracić jedną z tych rzeczy. I to szybciej niż myślałam.

Oto moja historia



Cześć 

Historia Roni i Olivera właśnie się zaczęła i mam nadzieje, że miło ją przyjmiecie. 

I wam się spodoba.

Miłego czytania i zostawcie po sobie gwiazdkę. 

Ostatnie LatoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz