Rozdział 9 Obietnica

115 9 0
                                    

Oliver

Jestem sfrustrowany i jednocześnie zły, bo kolejny raz nie trafiam do kosza, piłka odbija się od boiska. moja koncentracja jest zerowa i nawet wiem dlaczego. Moje myśli cały czas krążą wokół mojego promyczka, który z każdą chwilą się ode mnie oddala. Przynajmniej takie mam wrażenie i  bardzo mi się to nie podoba.

Zawsze byliśmy tylko ja i Roni i nic innego się nie liczyło

A teraz?

Veronica ucieka w jakiś sposób od de mnie. Trzyma niezrozumiały dystans i zaczyna mieć tajemnice, których nie rozumiem. Nie raz udowodniłem, że może mi zaufać.

Czy to zabolało?

Oczywiście, że tak. Od dziecka byliśmy nierozłączni i zawsze trzymaliśmy się razem nie mając nic do ukrycia. Choć wiem, że powinienem przyzwyczajać się o myśli, że za dwa miesiące wszystko się zmieni. 

Wyjadę, a ona zastanie tu. Noah w sumie też, więc będę spokojniejszy. Jestem pewien ze dobrze się nią zaopiekuje, gdy mnie zabraknie. Ufam przyjacielowi i wiem, że Roni będzie łatwiej. Boli mnie ich widok ale jestem szczęśliwy jednocześnie, że będą mieli siebie. 

Ale ten istotny szczegół powinien zbliżyć jeszcze bardziej by zapamiętać te lato jako jedno z najlepszych, a mam wrażenie, że z każdą chwilą nas oddala od siebie, a ja tracę moją najlepszą przyjaciółkę.

Podnoszę piłkę i kozłując podbiegam do kosza. przymierzam się rzutu. piłka odbija się od obręczy i upada z hukiem na ziemię.

- Kurwa - krzyczę podnosząc głowę do góry.

na niebie nie ma ani jednej chmury i promienie słońca dają przyjemne ciepło, które tak uwielbiam.

- Co taki wkurwiony jesteś?

Słyszę dobrze znany głos za sobą. Odwracam się i widzę przed sobą Noah. Przyjaciel podnosi piłkę która poturlała się w jego stronę. zaczyna kozłować by ustawić się prawidłowo i rzuca, a piłka trafia do siatki.

- Tak to się robi - szczerzy bo mu się udało. - I kto jest najlepszy?

- Miałeś farta, idioto. - kąciki ust lecą mi do góry. - Nawet nie potrafisz grać.

- Ranisz moje uczucia.

Chłopak teatralnie łapie się za serce, a ja wybucham śmiechem. I za to go uwielbiam. Nie ważne jaki masz podły humor w jego towarzystwie nie ma osoby która by nie rozśmieszył. Jego aura na to nie pozwala. Czasami mam wrażenie, że cały czas jest na haju i co chwilę palił zioło.

- Powiedziałem prawdę. - zaczynam. - I trzymaj się od tego sportu daleko.

- Niby czemu?

- Bo jak tylko się pojawiasz na boisku to kończy się to wizytą u lekarza.

- Raz mi się zdarzyło. mówi i podchodzi bliżej - Raz, a ty mi to będziesz wypominał teraz to do końca życia.

- Wystarczyło, by mieć zakaz na grę.

- Dobrze wiesz dlaczego tak się stało. - ciągnie dalej - Byłeś obok i widziałeś, że zapatrzyłem się na śliczną brunetkę.

I dostałeś w głowę, bo byłeś tak rozkojarzony i nie zauważyłeś, jak Nick ci podaje. - śmieje się z niego.

- Koniec tego tematu - mówi - W zasadzie przyszedłem pogadać o czymś innym.

Podnoszę wzrok i natrafiam jego mocne spojrzenie.

- O czym?

- Chodzi o mój związek z Roni... Nie masz nic przeciwko?

- Dlaczego miałbym mieć?

Ostatnie LatoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz