rozdział 4

127 8 13
                                    

Minął już ponad tydzień od kiedy przeprowadziłam się do ojca. Od naszej kłótni unikałam go jak ognia, co widocznie mu za bardzo nie przeszkadzało. Dalej spędzał całe  dnie w pracy. Strasznie współczułam Sue że związała się z takim człowiekiem. Co do żony ojca. Ta kobieta to istny anioł. Zawsze się pyta czy czegoś nie potrzebuję, jest niesamowicie uprzejma i da się z nią pogadać na każdy temat. Tak samo jest ze Sky. Początkowo bałam się faktu że jest młodsza, ale jak się okazuje, dziewczyna jest strasznie dojrzała. Cały tydzień starała się mnie zaaklimatyzować w mieście. Wszystko powoli zaczynało się układać.

Jak codziennie, wstałam o godzinie 6:00 będąc wyjątkowo wyspaną i w dobrym humorze. Od razu zwlekłam się z łóżka i poszłam się ogarniać. Pomalowałam się tak jak zwykle i ułożyłam moje włosy. Gdy stwierdziłam że wyglądam znośnie poszłam się przebrać. Dziś postawiłam na biały t-shirt z jakimś rockowym nadrukiem, jeansy i czarne conversy. Włożyłam jeszcze biżuterię i byłam gotowa. Wychodząc z pokoju zgarnęłam jeszcze spakowany wczoraj plecak i zeszłam na dół i udałam się do kuchni aby zrobić sobie śniadanie. Jakie było moje zdziwienie gdy w pomieszczeniu ujrzałam gotową do wyjścia Sky. Dziewczyna która zawsze wszystko robiła na ostatnią chwilę wstała wcześniej ode mnie? Chyba świat się kończy- pomyślałam 

- Hej Sky. Dobrze się czujesz?- spytałam podchodząc do jedzącej płatki dziewczyny

Dziewczyna pokiwała głową będąc zbyt zajęta posiłkiem

- Jesteś pewna? Nie masz przypadkiem gorączki?

- O co ci chodzi Zahra? Czuję się świetnie.- powiedziała pewnie

- Więc czemu jesteś gotowa do wyjścia o godzinie..- spojrzałam na zegarek- 6:48. To nie w twoim stylu

- W sumie sama nie wiem. Po prostu nie chciało mi się już spać.

Spojrzałam na dziewczynę podejrzliwie po czym zaczęłam robić sobie śniadanie. Jako że byłam leniwa i nic mi się nie chciało robić, postawiłam na tosty z serem. Chwilę później siedziałam przy wyspie zajadając się tym jakże prostym daniem bogów.

- Masz jakieś plany na dziś?- w pewnym momencie zapytała czerwono włosa 

- Nie zbyt. Miałam zamiar dokończyć serial po szkole.- spojrzałam na dziewczynę- A co?

- Nic, po prostu myślałyśmy z Nyą że chciałabyś wyjść dziś z nami na zakupy, a później na pizzę.

- W sumie czemu nie. Będzie jeszcze któryś z twoich znajomych?- spytałam

- Po pierwsze, to są już nasi znajomi- powiedziała dziewczyna na co jedynie wywróciłam oczami- A po drugie, możliwe że później dojdą do nas Lloyd, Jay i Cole.

O ile obecność rudzielca mi nie przeszkadzała, a wręcz była mi na rękę, a obecność Lloyda była mi obojętna, o tyle obecność starszego chłopaka wprowadzała mnie w lekkie zakłopotanie. To nie tak że go nie lubiłam albo miałam do niego problem, ja nawet nie miałam jak go polubić. Cole Brookstone był jedyną osobą spośród znajomych Skylor, z którą nie zamieniłam praktycznie ani słowa. Chłopak był raczej wycofany i nie ufny w stosunku do obcych. Więc nikogo nie zdziwi fakt że czuję się niekomfortowo przebywając razem z nim, po prostu go nie znam i nie mamy o czym rozmawiać.

Nie wiem ile o tym myślałam ale gdy się z tego otrząsnęłam była już godzina 7:04 co oznaczało że za niecałe 6 minut podjedzie autobus. Szybko odniosłam talerz do zmywarki i ostatni raz przejrzałam się w lustrze, po czym razem z dziewczyną wyszłyśmy z domu. Autobus przyjechał dosłownie 2 minuty później. Sky jak zwykle siadła razem z Nyą a ja poszłam na tył. Miałam zamiar włożyć słuchawki na uszy kiedy nagle podeszła do mnie dziewczyna którą kojarzyłam z mojej klasy. Pixal Borg była średniego wzrostu białowłosą dziewczyną o ślicznych zielonych oczach. Była najlepszą uczennicą w klasie i prezesem rady uczniowskiej.

New girl in town  | Ninjago AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz