Na początku otaczała ją nicość. Mroczna, głęboka... nieskończona. Dryfowała w niej bezwładnie, pozbawiona woli oraz poczucia czasu. Wpatrywała się w ciemność, a cisza dźwięczała w uszach boleśnie; nie słyszała nawet własnego oddechu, zupełnie jakby pustka pochłaniała każdy dźwięk. Umysł – zwykle głośny, chaotyczny – również milczał, zasnuty trującą mgłą. Nie umiała powiedzieć, jak długo trwała w zawieszeniu, ale gdy w końcu poczuła iskrę życia, zachłysnęła się powietrzem i zdała sobie sprawę, że nie jest wcale sama.
Otaczały ją niewyraźne sylwetki, zatarte na krawędziach, pozbawione jakichkolwiek ludzkich cech, a jednocześnie tak znajome, że miała ochotę wrzasnąć z czystego przerażenia. Nagle usłyszała ich szepty – ciche westchnięcia pełne bólu i lęku, który rozumiała aż za dobrze. Zastanawiała się, czy oni widzą ją w ten sam sposób – jako cień, oddzielony od fizycznego ciała, niezdolny do samodzielnego ruchu. Odrzuciła tę myśl, gdy kolejna iskra spłynęła na nią, budząc czucie w dłoniach i stopach. Nieprzyjemne prądy rozeszły się po skórze, zupełnie jakby próbowały uświadomić jej, że wciąż posiadała kończyny – sztywne, zimne, jednak ponad wszelką wątpliwość należące do niej.
Z każdym oddechem czuła się silniejsza; coraz lepiej dostrzegała kontury otaczających ją sylwetek. Stawały się wyraźne, precyzyjne, aż w końcu przestała mieć wątpliwości, że otaczali ją ludzie – odarci ze świadomości, ale żywi, choć zapewne woleliby być martwi. Nie potrafili się ruszyć, lecz potrafili szeptać – ich słowa, początkowo urywane, również zyskiwały na mocy. Oczekiwała w napięciu, przekonana, że już za moment będzie mogła nie tylko poczuć, ale również zrozumieć, co mówili.
Wstrzymała oddech, gdy zdała sobie sprawę, że bezimienni ludzie modlili się gorliwie, prosząc Aesira o łaskę, zupełnie jakby podejrzewali go o zawieszenie ich w nicości. Fala mdłości uderzyła ją z zaskakującą siłą, a znamię na łopatce zapiekło wściekle, przypominając o swoim istnieniu. Uniosła się do pozycji siedzącej, walcząc z przeszywającym bólem. Szepty ucichły gwałtownie, gdy postaci odnotowały czyjąś obecność.
Zanim zdążyła się obejrzeć, ciała zaczęły pełznąć w jej stronę, wyginając się groteskowo, a panika jedynie nasiliła mdłości. Pierwotny strach zawładnął myślami. Odsunęła się, za wszelką cenę próbując zignorować uczucie tarcia skóry o podłoże, piekące i nieprzyjemne. Co, jeśli pragnęli jej krzywdy? Co, jeśli...
Chaotyczne rozważania urwały się, gdy dostrzegła srebrzyste smugi na podłodze — ponad wszelką wątpliwość zostawione przez nią. Bezimienni okazali się nimi niezwykle zainteresowani; zatrzymali się, a kiedy ich dłonie zetknęły się z błyszczącą substancją, na ich twarzach pojawiła się szczera ulga, podczas gdy oczy rozbłysły iskrą życia.
Nie umiała wyjaśnić tego, co się działo. Nie umiała stwierdzić, dlaczego czerpała aż taką satysfakcję z widoku ich rozwijających się kształtów. Przypominali pąki kwiatów, rozkwitające pod wpływem wody i światła; podobnie jak wcześniej ona, ich blask zaczynał rozrzedzać mrok, który ustępował, zostawiając za sobą mgliste spirale, wirujące pod wpływem każdego ruchu.
Nie wiedziała, ile czasu spędziła, siedząc w bezruchu, ale w końcu drgnęła, gdy poczuła czyjeś dłonie na ramionach. Tym razem jednak nie zamierzała uciekać; coś w tym dotyku wydawało się znajome, kojące. Przymknęła oczy z rozkoszą, wdychając świeży zapach, który nagle owionął twarz. Przypomniał jej o domu, o kwiecistych zboczach, po których biegała jako dziecko, nie znając trosk czy zmartwień.
— Córko.
Uniosła powieki i zdała sobie sprawę, że patrzy w ciemnoniebieskie oczy swojej matki. Tessa Edelaan, choć niegdyś była ucieleśnieniem piękna, wydawała się znacznie chudsza i starsza, niż pamiętała. Jej nagie ciało zdradzało wiek; zdawało się mniej jędrne, obleczone cienką, pomarszczoną gdzieniegdzie skórą, pod którą próżno było szukać stalowych niegdyś mięśni kobiety.
CZYTASZ
Aesir
FantasyŚwiat nigdy nie stał w miejscu, choć przeszłość kładła się na nim długimi cieniami, widocznymi jedynie dla niektórych. Błogosławieni służyli Aesirowi od zarania dziejów, strzegąc jego tajemnic, głosząc jego nauki, nawet jeśli coraz mniej ludzi pra...