Caspar nie pamiętał, żeby kiedykolwiek między nim a Virrenem panowało aż tak głębokie milczenie. Obaj mieli o czym myśleć; podczas gdy Dal'var zapewne zastanawiał się nad swoją przyszłością, książę wracał pamięcią do wydarzenia sprzed wyjazdu. Nie wiedział, co właściwie podkusiło go do pocałowania Ralii. Może faktycznie stał się na ułamek sekundy niepoczytalny?
Niezależnie od powodów szalonej decyzji, stało się. I nie mógł wyrzucić z głowy obrazu jej błyszczących oczu, podobnie jak nie potrafił pozbyć się obezwładniającego pragnienia, by wrócić do Erhadu i raz jeszcze wziąć kobietę w ramiona. Sprawić, że poddałaby mu się – zupełnie jak za pierwszym razem – choć nie robiła tego nigdy. W tamtej chwili ufała mu bezgranicznie, nawet jeśli oznaczało to zignorowanie zdrowego rozsądku i uporczywego głosu, nieustannie powtarzającego jej, jak niewłaściwie było to, co się między nimi działo.
On sam doskonale rozumiał, skąd brały się wątpliwości Ralii. Sam również myślał o ciążącej na nim odpowiedzialności. Jednak w obliczu końca świata, w obliczu słabości rodziców, czy naprawdę królestwo zyskałoby cokolwiek, gdyby jego wybór padł na jakąś uroczą szlachciankę? Darenar potrzebował przywódców z krwi i kości, zdolnych do zrobienia wszystkiego, by odzyskał dawną świetność.
Zerknął na Virrena, trwającego w zamyśleniu; pionowa zmarszczka przecinała jego czoło, zdradzając ogrom zmartwienia. Paradoksalnie małżeństwo z Ilią wydawało się Casparowi idealnym przykładem tego, do czego powinien posunąć się władca. Być może cały kraj skorzystałby na tym, gdyby to właśnie Dal'var stanął na czele narodu, mając u boku przebiegłą, aczkolwiek lojalną księżniczkę z Ardessii. Serce księcia zakłuło boleśnie, choć nie umiał powiedzieć, czy było to uczucie miłe, czy wprost przeciwnie. Z jednej strony wcale nie podobała mu się perspektywa oddania tronu komukolwiek; spędził zbyt wiele lat, kurczowo trzymając się swojego dziedzictwa na złość Hirionowi. Z drugiej...
Gdyby nie ciążący na nim tytuł, mógłby zwyczajnie podróżować po świecie, być może nawet w towarzystwie kobiety, która uporczywie dręczyła jego umysł.
Skrzywił się do własnych myśli. Nie umiał nazwać tego, co czuł do Ralii – być może nie chciał. Jedna pochopna decyzja wystarczyła, by nie mógł skupić się na czymkolwiek innym, podczas gdy czekało go niełatwe zadanie, wymagające przygotowania. Dodawanie sobie kolejnych zmartwień nie brzmiało jak najlepszy plan. Westchnął ciężko, czym zwrócił uwagę Virrena, który spojrzał na towarzysza kątem oka, jednak zachował milczenie.
Gdy kilka godzin później słońce znalazło się wysoko na niebie, upał stał się nie do zniesienia, a na horyzoncie zamajaczyły niewyraźne zarysy Świątyni Aesira, obaj mężczyźni odetchnęli z ulgą. Caspar spodziewał się, że poczuje spokój – jak zawsze, gdy docierał do miejsca, w którym spędził większość życia. Tym razem w jego sercu pojawiło się jedynie ukłucie zwątpienia, wystarczające, by zdał sobie sprawę, jak wiele wydarzyło się w ciągu ostatnich tygodni.
Odepchnął wątpliwości na bok, po czym ścisnął boki wierzchowca. Chciał jak najszybciej znaleźć się pośród chłodniejszych murów i zmyć z siebie trudy podróży. Im bliżej Świątyni się znajdowali, tym silniejszy stawał się jego niepokój; powietrze zdawało się dziwnie gęste, przesycone zapachem, który nieodzownie kojarzył się Casparowi ze śmiercią, choć nie umiał go opisać. Po minie Dal'vara widział, że nie tylko jemu coś nie pasowało.
Przeczucie potwierdziło się, gdy nikt nie wyszedł im na powitanie; zwykle mury, oddzielające dziedziniec od pustynnej drogi, były obstawione strażnikami, którzy mieli za zadanie informować o jakichkolwiek przybyszach – albo wrogach. Książę próbował dostrzec czyjąś sylwetkę, ale jego wzrok zawiódł; zerknął więc raz jeszcze na Virrena, a ten skinął głową w niemym porozumieniu.
CZYTASZ
Aesir
FantasyŚwiat nigdy nie stał w miejscu, choć przeszłość kładła się na nim długimi cieniami, widocznymi jedynie dla niektórych. Błogosławieni służyli Aesirowi od zarania dziejów, strzegąc jego tajemnic, głosząc jego nauki, nawet jeśli coraz mniej ludzi pra...