10. Artysta

309 47 22
                                    

 Ralia wiedziała, że coś się zmieniło, nawet jeśli świat wciąż wyglądał dokładnie tak jak wcześniej, z żarem lejącym się z nieba i sporadycznymi podmuchami wiatru, niosącymi za sobą tumany kurzu, osiadające na jej twarzy, włosach, szatach.

Coś się zmieniło, a ona nie potrafiła nawet zerknąć na jadącego obok Caspara, chociaż czuła na sobie każde jego spojrzenie, zupełnie jakby one także odciskały piętno na jej skórze. Paliły niemalże tak mocno jak dłonie — poranione i obolałe od nieustannego trzymania wódz. Mimo to łatwiej jej było udawać, że nic się nie stało, a prawda wciąż spoczywała tak głęboko w czeluściach umysłu, jak wcześniej.

Wstydziła się. Wstydziła się tego, że po raz kolejny pozwoliła, aby przeszłość powróciła i zdobyła nad nią władzę, czyniąc ją jednocześnie bezbronną. Momentami zastanawiała się nawet, czy była to wina tłumienia emocji, swego rodzaju wyparcia wspomnień, czy może raczej czegoś zupełnie innego — boskiej ingerencji. Mimo wcześniejszego nakazu milczenia, wcale nie zdziwiłaby się, gdyby to Aesir postanowił zmusić ją do wyznania chociaż części prawdy, ale nie potrafiła znaleźć ani jednego powodu, dla którego miałoby mu zależeć na tym, aby akurat Caspar Silverius stał się kolejnym powiernikiem sekretu.

Wstyd nie był jedynym, co czuła. Nawet przyznanie tego przed samą sobą stanowiło nie lada wyzwanie, ale Ralia nie umiała zwalczyć porażającej fali ulgi, która zalewała jej ciało. Po raz pierwszy od długiego czasu towarzystwo nie wydawało jej się zbędnym balastem. Wciąż strzegła tajemnicy, powierzonej jej przez Aesira, jednak nie musiała już pilnować każdego słowa, każdego gestu, by ukryć sam fakt jej istnienia. Wątpiła, by Caspar zrezygnował z prób dotarcia do prawdy, ale przynajmniej przestał uważać Ralię za zdrajczynię, co widziała w każdym jego spojrzeniu.

Mimo to nie umiała powstrzymać dziwnej nieśmiałości, która obudziła się w niej na skutek wydarzeń poprzedniej nocy. Czuła się dziwnie naga; pozwoliła mu dostrzec coś, czego nie pokazywała nikomu wcześniej — nawet Virrenowi, który przecież podążał za nią, gdziekolwiek się nie udała. Być może dlatego milczała? Może i Caspar milczał, aby zwyczajnie obserwować jej twarz w poszukiwaniu kolejnych przebłysków emocji, które do tej pory trwały w uśpieniu?

Mimo całej niepewności oraz niepodważalnej zmiany, która zaszła w ich relacji, Ralia nie zamierzała zdradzać księciu więcej. I tak wiedział już zdecydowanie zbyt dużo.

— Twoje ręce znowu krwawią — powiedział w końcu cicho Caspar, a ona zerknęła na niego kątem oka, po czym przeniosła wzrok na przesiąknięte szkarłatem opatrunki. — Wciąż nie rozumiem, jak zdołałaś przebić skórę paznokciami. I to w tak paskudny sposób...

— Nie myślałam trzeźwo — odparła suchym tonem i wypuściła wodze z dłoni.

Frilla momentalnie opuściła łeb, choć szła posłusznie dalej — prosto, w sam środek pustyni, która zdawała się nigdy nie kończyć. Ralia podejrzewała, że od Erhadu dzieliło ich jeszcze kilka godzin drogi, ale nieubłagany żar opóźniał podróż, podobnie jak ciężka atmosfera, która czyniła każdy krok trudniejszym.

— Ral...

— Nie mów tak do mnie — przerwała mu ostro i zmarszczyła brwi. — Wczorajsza rozmowa nie czyni nas przyjaciółmi.

— Tylko czekałem, aż zaczniesz ponownie budować wokół siebie mur — parsknął Caspar. — Powinnaś się cieszyć, Ral. Nie uważam cię już za bezbożnicę. W gruncie rzeczy chyba bliżej ci do boskiej wybranki, choć nie wierzę, że w ogóle przeszło mi to przez usta.

Ralia spojrzała w niebo z irytacją, a po wcześniejszej uldze nie został żaden ślad. Być może czuła się lepiej, wiedząc, że istniał ktoś, kto znał choć część prawdy, ale jednocześnie Silverius wydawał się najgorszą osobą, by dzielić z nią jakiekolwiek tajemnice.

AesirOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz