Ralia uśmiechnęła się kpiąco, słuchając rozmowy prowadzonej przez dwóch gości karczmy. Jeden z nich był stałym bywalcem – kupcem o donośnym głosie, którego kojarzyła nawet ona, choć wcale nie przebywała w mieście od długiego czasu. Nie mogła za to powiedzieć, by znała drugiego z mężczyzn, bardziej wycofanego. Nieznajomy rozglądał się nerwowo, co prawie na pewno wiązało się z jej obecnością; czuła na sobie czyjeś spojrzenie stanowczo zbyt często, by uznać je za przypadek. Nie dziwiła się tej nerwowości. Wystarczyło posłuchać ich rozmowy, a wnioski nasuwały się same.
— Czemu właściwie nazywają Aesira Bogiem Bez Twarzy? Może nikt nie chce zdradzić, jak wygląda, bo jest zwyczajnie szpetny? — zarechotał kupiec i odstawił kufel z piwem na blat, a część płynu wylała się na i tak lepką powierzchnię.
— Cicho, głupcze — syknął drugi, po czym znowu zerknął na Ralię ze strachem w oczach.
Tym razem postanowiła zareagować. Odwróciła się w stronę mężczyzn, posławszy karczmarzowi niewinny uśmiech, gdy ten zmrużył oczy w niemym ostrzeżeniu. Wyraźnie nie chciał żadnych burd ani bijatyk — tym bardziej na tle religijnym. Nawet tutaj, w niezwykle oddalonym od Świątyni Aesira zakątku świata, obrażanie Bogów uważano za kiepski pomysł — szczególnie w obecności ich kapłanów.
— Co, boisz się, że Aesir usłyszy? — kontynuował kupiec, zupełnie ignorując nerwowość rozmówcy oraz jego niezbyt ukradkowe spojrzenia w stronę szynkwasu, przy którym siedziała Ralia.
Być może powinna siedzieć cicho, ale jej nastrój był już wystarczająco podły, nawet bez konieczności wysłuchiwania obraźliwych herezji.
— Sądzę, że twój towarzysz bardziej obawia się mnie — powiedziała więc, wtrącając się do rozmowy.
Mężczyzna spojrzał na nią zaskoczony, z uwagą śledząc jej czarny, charakterystyczny strój. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, na kogo patrzy; bladość wstąpiła na jego twarz, a gardło poruszyło się pod wpływem gwałtownego przełknięcia śliny.
— Na twoim miejscu uważałabym na słowa. W niektórych częściach świata byłbyś już w drodze na szubienicę za głoszenie herezji.
— Prosimy o wy-wybaczenie — zająknął się ten, którego nie kojarzyła, ale skomentowała to jedynie wywróceniem oczami.
— To nie mnie powinniście prosić. Chociaż, jeśli mam być szczera, wątpię, by Aesira obchodziła wasza rozmowa, niezależnie od jej heretycznej treści.
Odwróciła się z powrotem w stronę karczmarza, który odetchnął z ulgą i bez słowa postawił przed nią kolejny kufel piwa — zakazanego trunku, jeśli słuchać bardziej konserwatywnych kapłanów. Uważali, że alkohol osłabia skupienie, a — co za tym szło — także więź z Bogiem. Być może kiedyś nawet się z nimi zgadzała — jak z każdą głoszoną przez nich nauką — ale już dawno przestało jej zależeć na umacnianiu relacji z tym, którego niegdyś wielbiła bezgranicznie.
Z zadowoleniem upiła łyk napoju, rozkoszując się nim, mimo obrzydliwego smaku.
— Ponoć kapłani Aesira noszą błękit i srebro — rzucił kupiec, a satysfakcja Ralii wyparowała.
Mężczyzna wiedział, kim była — a i tak odważył się wypowiedzieć te słowa. Najwyraźniej przebłysk strachu, który dostrzegła w jego oczach, szybko uleciał, zastąpiony niespotykaną brawurą. Nie wiedziała, czy gratulować mu odwagi, czy raczej płakać nad jego głupotą. Jeśli znał choć kilka legend o Eshaar — Cieniach Aesira — powinien wiedzieć, po jak niebezpiecznym gruncie stąpał. Może życzył sobie śmierci? A może pragnął sprawdzić, ile prawdy było w opowieściach?
CZYTASZ
Aesir
FantasyŚwiat nigdy nie stał w miejscu, choć przeszłość kładła się na nim długimi cieniami, widocznymi jedynie dla niektórych. Błogosławieni służyli Aesirowi od zarania dziejów, strzegąc jego tajemnic, głosząc jego nauki, nawet jeśli coraz mniej ludzi pra...