XIX

346 22 16
                                    

(uwaga 18+)

Drzwi były lekko uchylone, ale i tak postanowiłam zapukać. Gdy usłyszałam zgodę na wejście wparowałam do pokoju i zamknęłam drzwi za sobą. Rozejrzałam się wokół siebie. Po prawej stronie znajdowało się łóżko z ciemną satynową pościelą oraz Wednesday, która miała rozpuszczone włosy, po przeciwnej ścianie od łóżka stała ogromna gablotka z książkami różnej maści oraz puchary czy medale najpewniej z szermierki, a na wprost od wejścia znajdowało się potężne biurko oraz okno, przez które wpadał blask księżyca.

- Jeszcze nie śpisz?- zapytała po dłuższej chwili, gdy ja rozglądałam się po jej pokoju.

- Jak widać.- odpowiedziałam i usiadłam na jej łóżku.- Powinnyśmy porozmawiać.- odchrząknęłam i starałam się aby mój głos nie drżał.

- W takim razie słucham.- usiadła i pochyliła się delikatnie w moją stronę jakbym miała zdradzić jej jakiś sekret. Nasze kolana niemal się dotykały. Moje serce chciało wyskoczyć z klatki piersiowej, a żołądek skurczył się do granic możliwości. Momentalnie zrobiło mi się niedobrze.

- O nas.- zaczęłam. Pomimo że światło było słabe, widziałam zaciekawiony, ale też przerażony wzrok dziewczyny. - Trochę się podziało... wiesz, między nami. Boże...-

- Wykrztusisz to z siebie jeszcze dzisiaj?- jej riposta wcale mnie nie zasmuciła, tylko zaczęłam się śmiać jak głupia do sera. Za jakie grzechy ja tu przyszłam.

- Nie wiem nawet jak to nazwać. Jednocześnie mam wrażenie, że mnie nienawidzisz, a później mnie całujesz. Czasem pokazujesz delikatny cień zmartwienia, a w drugiej chwili zachowujesz się jakbyś miała cały świat w dupie. Może to ja czegoś nie rozumiem. Może to ja jestem ta dziwna. Nie wiem? Nie wiem co mam o nas myśleć.- wyrzuciłam z siebie tok słów. Moje serce ani trochę nie zwolniło z biegu, a wręcz przeciwnie, jednak musiałam przyznać że nie czułam już takiego ucisku jak przedtem.

- A co myślisz o nas?- zapytała spokojnie i powoli. Jakby bała się że źle dobierze słowa. Widziałam, że ona również jest podpita.

- Że to skomplikowane. Jesteśmy współlokatorkami, koleżankami... a za chwilę ja całuję ciebie lub ty mnie i żadna z nas nie chce się temu oprzeć. Chyba nie powinno to tak wyglądać. - wzięłam większy wdech do płuc. Bałam się, że każe mi wyjść z pokoju i resztę czasu jaką tu spędzę będzie taka jak gdy się pokłóciłyśmy w Nevermore.

- A jak chcesz żeby to wyglądało?- moje serce stanęło. Czego właściwie chciałam? Wednesday przysunęła się jeszcze bliżej. Nagle dotyk mojego nagiego uda wcale jej nie przeszkadzał jak kiedyś.

- Nie wiem.- odpowiedziałam szczerze. Wednesday wyciągnęła do mnie rękę. Położyła ją na moim karku i delikatnie go masowała. To nie było absolutnie w jej stylu. Zaczęłam się zastanawiać czy aby napewno rozmawiam z tą dziewczyną z akademika.

- To czemu mnie pytasz? O co mnie pytasz?- patrzyła mi głęboko w oczy, a ja zapomniałam że potrafię mówić. Poczułam gulę w gardle, której nie mogłam przełknąć.

- Nie wiem.- wyszeptałam. Naprawdę nie wiedziałam. Od razu pożałowałam przyjścia do pokoju dziewczyny, gdy nagle Wednesday oparła swoje czoło o moje. Starałam się uspokoić, ale nic to nie dawało. Myślałam o jej oddechu na mojej skórze i o tym jak blisko są jej usta i cała ona. Siedziałyśmy tak chwilę w ciszy i obie przymknęłyśmy oczy, a w powietrzu czułam napięcie, jakby było naelektryzowane. Po dłuższej chwili w końcu poczułam usta Wednesday na moich. Całowała mnie tak delikatnie, czule i niepewnie. Nie trzeba było mnie długo namawiać bym oddała ten pocałunek, ale nie miałam pojęcia czy to było właśnie to czego chciałam. Byłam bardziej pijana niż myślałam albo to może obecność dziewczyny mnie tak upiła.

Wenclair - Slightly DifferentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz