rozdział 1

333 7 2
                                    

Dzień zapowiadał się naprawdę dobrze.

Wieczór raczej nie...

Miałam dzisiaj w planach isć  wieczorem na fajny urbex. Niedaleko obok mnie znajduję się las, w którym jest jakaś opuszczona willa. Podobno w willi dawno dawno temu zamieszkiwał stary milioner pod nazwiskiem Hogan, który został zabity przez swoją żonę. Po paru latach z wyniku starości starsza kobieta zmarła na raka. Pytacie się pewnie skąd to wiem? Od roku się tym interesuję i rozwiązuję zagadki urbexów.

Ostatnio odwiedziłam opuszczoną kawiarenkę. Pamiętam, że na dużym blacie leżała wizytówka z imieniem i nazwiskiem.

Lindia Carper.

Kiedy siedziałam godzinami szukając jej życiorys i śmierć trafiłam w sedno.

Lindia Carper w 2000 roku miała 65 lat. Prowdziła wtedy kawiarenkę pod nazwą "Lepszy dzień".
Rok później została zabita. Sprawcą zabicia pani Carper była Darija Hogan. Udało mi się poszukać w internecie życiorys Daryji Hogan.
Okazało się, że była żoną starego Hogana, czyli milionera, o którym wspominałam wcześniej.

Mogłabym więcej poszukać, ale nie miałaam czasu.

W tym momencie, kiedy opowiadam wam historię opuszczonych miejsc siedzę w salonie i myślę. Myślę nad tym czy napewno powinnam iść tam sama. Mam jedną zaufaną przyjaciółkę Laylę.

Layla to 19 letnia dziewczyna, która kocha wszystko co jest zwązane z wiekszą grupą ludzi. Zawsze jej odmawiam bo nie lubię akurat tych, z którymi się spotyka. Zatem opowiem wam z kim spotyka się Layla.

Spotyka się z Chrisem, leonem, Mirianą i Mathewem, którzy są starsi o 3 lata(od Layli, a ode mnie o 2 lata)

Chociaż nie ochodzi mnie wiek tylko problem w ich małych główkach. Może zacznijmy od Chrisa.
Chris to typowy piłkarzyk. Potrafi nawet obrazić się na swoją koleżankę, że dała mu kosza za jego nienormalne podrywy.

Zacznę teraz od kolejnej osoby do, której nie żywie sympatii. Leon.
Kolejny chłopak, który cwaniakuje i na dodatek jest gejem. Nic nie mam do niego, że jest gejem, ale zachowuję się jak pieprzona dziewczynka, która ledwo co z podstawówki wyszła.

Trzecią upośledzoną osobą w ich grupie jest Miriana. Dziewczyna zachowuje się jak królowa.
Mówi tylko o sobie, a gdy ktoś zwróci jej uwagę zaczyna mówić, że "ona ma gorzej".

Ostatnią osobą jest Mathew. Chłopak ćpa przez co później w czasie jakiś spotkań nie ma z nim kontaktu. Nawet, jeżeli zdecyduje się odezwać to nie pasuję mi w ogóle.

Na szczęście moja przyjaciółka jest najmądrzejsza z nich wszystkich.

Nie zapomnijmy o mnie.

Kiedy przestałam myśleć zadzwoniłam do Layli.

-Halo!

-Halo, chcesz iśc ze mną na urbex?

-Kochanie, niestety ne bo... jestem zajęta.-odmówiła. Usłyszałam tylko cichy jęk.

Mogłam sę spodziewać co robiła.

-A...to ci nie przeszkadzam. Pamiętaj nie chce być ciotką!!-Krzyknęłam do słuchawki i się rozłączyłam.

Odetchnęłam ulgą. Odłożyłam telefon na blat i poszłam do kuchni. Byłam głodna.
Niestety ktoś mi przerwał. Usłyszałam pukanie do drzwi.
Z westchnieniem podeszłam do drzwi i je otworzyłam.
W futrynie zobaczyłam... młodego harcerza?

-Dzień dobry czy chce pani ulotkę za...-nie dokończył bo przerwałam.

-Nie, nic nie chce, żegnam.-z uśmiechem zamknęłam drzwi przed nosem dziecka.

Nie lubiłam dzieci. Nie wyobrażam sobie mieć kiedyś dzieci. Nie potrafiłabym ich poprostu wychować i dać im miłość. Rodzice mi nie pokazali co to miłość. Nauczyłam się jedynie od nich co to znaczy kochanie kogoś jak potrzeba pieniędzy.

Wracając poszłam do kuchni i wyjęłam z lodówki sajgonki.
Kiedy otworzyłam je wyjęłam z szafki patelnię. później jak każdy mógł się domyśłać usmarzyłam je i zjadłam.
Za 4 godziny ide na urbex...

🤍🤍🤍

Jestem już przy lesie. To tam znajduję się opuszczona willa starego Hogana. Nie chce spotkać żadnego menela albo ćpuna podobnego do Mathewa.

Nawet jeżeli mi się coś stanie to mam to gdzieś. Jak moi rodzice mieli pogrzeb to nikt tak nie płakał i się nie martwił. Za to ja płakałam jak bóbr. Nawet nie wiem dlaczego bo wiadomo jak mnie traktowali.

Właściwie już wchodzę do lasu więc nie ma co się bać. Prędzej ten las spali się przeze mnie bo jak nie znajdę tego jebanego domku to się wkurzę.
Z moim szcześciem nawet nie ma drużki. Muszę chodzić po gałęziach.

Po paru minutach ustałam na jakimś konarze. Pięknie zgubiłam sie w srodku lasu. Przecież właściciel parę lat temu musiał mieć jakąś drogę, żeby przejść. lub przejechać. Nie było sensu włączać telefonu bo nie było sygnału.
Z gniewu i rozpaczy popatrzyłam się na niebo.

-Może i byliście rodzicami, którzy nienadawali sie do niczego, ale dajcie jakiś znak, że gdzieś tu jest droga.- mruknęłam.

Byłam wierząca, ale czasem Layla mówiła mi, że po śmierci to ja do nieba raczej nie pójdę.
Postanowiłam iść prosto, a później skręcić w lewo.

Kiedy skręciłam w lewo zobaczyłam to co chciałam. Willa milionera!

-Jednak jesteście git-poewiedziałam do rodziców patrząc się w niebo.

Od razu wyciągnęłam telefon, żeby zrobić zdjęcie domu.

Na zewnątrz domu była duża brama wjazdowa, która była otwarta. Cały dom był w kolorach brązowych, a okna były w wielkości drzwi.
Szybko podreptałam do bramy wiazdowej. Na jednej z bram był napis "Terytorium Juliusa Hogana". Napis miał swoje lata, ponieważ czcionka przypominała lata 90. Postanowiłam przekroczyć bramę. Kiedy tylko znalazłam się obok fontanny poczułam przyjemny dreszcz. Tak, na środku stała fontanna , z której nie leci woda. Postanowiłam wejść do willi. Drzwi były otwarte. Weszłam zdając sobie sprawę, że może być to mój koniec.
Jak narazie zapowiadało się przytulnie. Na wprost znajdowały się kręte schody.

Po lewej stronie była kuchania, a po prawej salon. Pod krętymi schodami znajdowały się duże drzwi przez, które było widać taras. Zaciekawiło mnie co mogło sie tam znajdować. Nie wiem czy miałam się przejmować, ale cały teren był czysty; wszystko leżało na swoim miejscu.

Stawiałam ciche powolne kroki. Kiedy znalazłam się obok szklanych drzwi zobaczyłam jakieś auta. Wyszłam na taras. To co zobaczyłam, mnie rozczarowało. Stały trzy auta. Czarny Mercedes, Czarne Porshe i  krwisto czerwone Audi. Były nowe z salonu to napewno. Czy to było możliwe, ze ktoś tu jest? Tak. Czy jestem aż taka głupia, że nie sprawdziłam na około czy jest tu niebezpiecznie? Tak.

Moja mina wyrażała adrenalinę i smierć w oczach.

Po paru minutach usłyszałam ciężkie kroki za mną.

Pora się pożegnać z ziemią?


🤍🤍🤍

Serdecznie was witam!
Nazywam się Julia i to mój pierwszy rozdział.

mam nadzieję, że przyjmiecie mnie dobrze komentując i oceniając moją pracę.

Chciałabym ją napisać do końca i kto wie za parę lat ją wydać.

Ostrzegam, że niektóre rozdziały mogą zawierać błędy więc chciałbym żebyście mi w jakiś sposób doradzili lub pomogli.

Do następnego buziaczki😍

ps. Jak wrażenia po pierwszym rozdziale?

Don't hide, LaurenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz