Witam serdecznie tu autorka! Chciałabym przeprosić za długą przerwę.
Czasami za dużo obiecam a póżniej wychodzi jak wychodzi. Dzisiaj mam w planach zrobić jeden rozdział. Na samym dole będzie czekać na was kolejna wiadomość. Mam nadzieję, że czekaliście na kolejny rozdział. Bez zbędnego przedłużania zapraszam do czytania! Całusy😘🤍🤍🤍
Leżałam na łóżku zastanawiając się co będzie dalej. Byłam rozjebana. Marius Hogan kiedy wrócił do domu był tak wkurwiony, że słyszałam jak chłopaki go uspakajają. Miałam na niego wywalone. Nie miałam ochoty z nikim gadać, ale chyba musiałam, bo ktoś zaczął pukać do drzwi.
-Proszę wejść.-mruknęłam.
Za drzwiami zobaczyłam Issaca. Młody był zdyszany, jakby przebiegł maraton. Nie wyglądał na zadowolonego.
-Ten chuj się najebał.-odparł.-Wasza kłótnia nieco wpłynęła na jego nerwy.
Moja mina była tak jak przedtem, czyli znudzona.
-Ten chuj? O kim mówisz dokładnie.-zapytałam po czym dodałam.-Jest tu trzech chuji, więc nie wiem o kogo chodzi.
Miałam wywalone na to, czy ktoś z nich się najebał. Mogliby podpalić ten cały dom i bym nic nie powiedziała. Jedyne co mnie wnerwiało, to Marius Hogan ciągle w centrum uwagi.
-Marius zaraz rozpierdoli ten dom, a ty normalnie oddychasz i leżysz na łóżku? Wariatka.-westchnął.- Może ty mu pomożesz.
Issac złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę drwi. Nie chciało mi się wyrywać, bo i tak nie dałabym rady.
Kiedy już poszłam z nim grzecznie do salonu, ujrzałam rozwścieczonego Mariusa.-Tylko uważaj.-szepnął mi na ucho Theodor, który znalazł się zaraz obok mnie.
-Lauren Harris nie jest jak wy.-spojrzałam na nich.-czyli dwoje umieśnionych mężczyzn co nie potrafią poradzić sobie ze swoim bratem.
Podeszłam do mężczyzny i spojrzałam na jego jasne oczy. Były inne. Pełne złości.
-Czego ty się napił chłopie, że aż tak źle wyglądasz?
-Dwie butelki wiskey i jedna czysta wódka.-westchnął Theo.
-Mocny zawodnik jesteś Marius, ale starczy już.
Ten ze wściekłością wyjął pistolet. Chyba mnie nie poznał.
-Nie będziesz mi mówić co mam robić.-odłożył pistolet i piszedł do biura trzaskając drzwiami.
Słowa ojca się przypomniały. Kiedy chciałam go odciągnąć od alkocholu owiedział to samo co Marius. Dupek.
-Wiecie co? Spierdalam z tego domu.- westchnęłam.-Tu jest dom wariatów! Ja nie należe do czegoś takiego.
Szybko pobiegłam do pokoju. Wziełam dużą torbę. Spakowałam ważne rzeczy i napisałam SMS"a do Mariusa.
Ja: Ufałam ci trochę wiesz? Nie wiem jak stąd wyjdę ale chuj ci w dupe. Pogodziłam się z tym, że tu jestem, a teraz wypierdalaj. Zegnaj.
Usuwając jego numer z kontaktów otarłam łzę. Było mi smutno, że musze opścić ten dom. Szybko wyszłam z pokoju. Kiedy zbiegłam po schodach zauważyłam chłopaków. Czekali na kogoś. Pewnie na mnie. Ich miieznanego konta.ny były nieciekawe.
-Marius poszedł spać gdy odczytał twojego SMS'a.-westchnął Theo.-ufamy ci, że nikomu nie powiesz. Pa.
-Nara? Szczerze to wszysto pojebane. Porywacie mnie i wypuszczacie.
-To już nie jest ważne. Mam nadzieję, że ułoży ci się życie.
Nie odezwałam się. Wyszłam z domu i poszłam. NIe wiem nawet gdzie, ale poszłam. Postanowiłam wejść na moje konto gdzie mam pieniądze. Moja mina była zdziwiona. Na moim końcie widaniało 100 000 tysięcy. Kiedy tylko wyszłam z mojego konta dostałam SMS'a z nieznanego numeru.
Nieznany: Nie ma za co Lauren... Marius kazał mi to napisać.
Uśmiechnęłam się.
Myślałam, że życie z braćmi Hogan będzie dłuższe. Nauczyłam się przetrwać.
Choć moja Historia kończy się bez sensu, to wiem, że coś się nauczyłam. Nie zadzieraj z takimi ludźmi jak bracia Hogan.
🤍🤍🤍
Witam serdecznie w ostatnim rozdziale. Jest mi prykro, że w ostatnim, ale mam nowe i lepsze pomysły na inną opowieść. Przyznam, że ta Histoia kończy się bez sensu.
Czeka mnie jeszcze epilog.
Do następnego buziaki😘
CZYTASZ
Don't hide, Lauren
RomanceLauren Harris to 20 letnia dziewczyna. Nikt nie widział nigdy takiego nerwusa oprócz niej. Każdy boi się jej spojrzeć w oczy, ale czy napewno każdy? Marius Hogan to 25 letni mężczyzna, który jest znany w całym miasteczku. Podobno mężczyzna ten sk...