rozdział 10!!

295 13 9
                                    

Stworzona do życia z Mariusem Hogan'em, zmuszona do  życia z trzema braćmi.

Ona myśli, że jej życie jest zwariowane, ale czy na pewno?
Może ten świat jest idealny dobrany do niej?

🤍🤍🤍

Pov's Marius.

Nie mogłem się pozbierać. Wczorajszy dzień mnie wykończył. List byłego wspólnika i moje niedorzeczne zachowanie. Zacznijmy może od listu. Mój i Theodora wspólnik wyszedł z więzienia. Jak możecie się zastanawać, wybicie okna w pokoju Lauren było związane z nim. Nie wiem jakim cudem dowiedział się, że trzymam córkę Harris, ale wiem, że chce się na niej wyżyć. Nie tylko jest  zły na Lauren lecz na nas też. Nie zdołaliśmy mu pomóc kiedy była sprawa w sądzie. W tamtym dniu kiedy zaczęła się rozprawa prowadziła ją Lara Harris. Najlepsza prawniczka, która w tamtym momencie chroniła kobietę brutalnie zgwałconą. Jak wiecie ojciec Lauren był najlepszym policjantem w miasteczku. Jego dziadek był prawnikiem (ale to nie ważne).

Roy Harris przyłapał naszego wspólnika na wychodzeniu z ciemnej uliczki. Jak się okazało leżała tam zgwałcona kobieta, która dziwnym fartem przeżyła.

Druga myśl przy, której nie mogę się pozbierać to wczorajszy wieczór. Lauren, prosiła mnie, żebym oddał jej telefon. Kiedy to usłyszałem miałem ochotę powiedzieć jej, że nie ma mowy. Jednak kiedy podała mi dwa mocne argumenty rozmyśliłem się. Trochę ją zmanipulowałem,  kiedy podszedłem i pocałowałem jej zimne usta, a ona miała nogi z waty. Poczułem się jakbym ją zachipnotyzował. Czy powimnienem?  Jej zielono-żóte oczy mieniły sie. Miałem ochotę zrobić z nią wszystko. Zauważyłem w niej księżyc. Od paru lat patrzyłem jak się rozwija. Czy jest szczęśliwa. Niestety nie  była. Wysyłałem zawsze Issac'a, żeby zagadał do niej. Kiedy przychodził do domu był zaskoczony.

Może lepiej żebyście posłuchali;

Siedziałem i oglądałem telewizję. Czekałem na Issac'a aż wróci ze szkoły.
Usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi.
To był napewno 13 latek.

-Jestem!-krzyknał w przed pokoju.

-Zawijaj do salonu.-odparłem.

Kiedy usłyszałem jego kroki odwróciłem się. Był ubrany w mudurek i trzymał jakąś kartkę Najprawdopodobniej sprawdzian. Podał mi arkusz.
Dostał ocenę A. Z matematyki. Nigdy nie byłem dobry z tego przedmiotu.

-Pięknie.-odparłem oddając mu papier.-Wiesz coś o tej dziewczynce?

-Tak. Dzisiaj się przypadkiem uderzyłem, a ona przechodziła ulicą. Pomogła mi. Powiedziała, że mam uważać.

-Co dalej?

-Zapytała jak się nazywam i zaproponowała mi podwózkę rowerem. Bolało mnie więc się zgodziłem.-odparł.-nie krzycz.

Zaskoczyło mnie to.

-Dokąd cię odprowadziła?-zapytałem spokojnie.

-Do samej willi.-westchnął masując się w miejscu gdzie najprawdopodobniej upadł.-miała dziwną minę, ale powiedziała, że mam się trzymać.Odjechała szybko.

Don't hide, LaurenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz