rozdział 11

279 10 7
                                    

Siedziałam w kuchni przeglądając social media. W domu było cicho. Nie biegał wkurwiony Issac za Theodorem. Nie było słychać poirytowanego Mariusa. Byłam sama. Spodobało mi się takie towarzystwo. Tylko ja i telefon. Najbradziej ciekawi mnie co się stało z moim starym domem. Nie przyszedł
komornik? Chyba wiem co, a raczej kto stoi za tym, że nikt nie wysłał mi maila w sprawie budynku, w którym mieszkałam.

Marius.

Cóż, byłaby to jego wina, że mnie porwał. Sama się do auta nie pchałam i nie wzięłam leków uspokajających.

Przez wzrost mojej kurwicy, nerwicy i wszystkiego złego miałam ochotę na lasagne. Żeby nie było, to zrobię ją sama, ponieważ nienawidzę lasagne, w której jest dużo chemii. Samo robione rzeczy są lepsze. Romantyk Marius się zpisał ostatnio z ciasteczkami, to ja się odwdzięcze lassagne.
Moja babcia od strony ojca pochodziła z Włoch. Pasticcio (inaczej lasagne) robiła z cukinią i mięsem mielonym. Zawsze jej pomagałam. Mówiła na mnie "Wstrętna dziewucha pomoże mi w pasticcio."

Zawsze się z niej śmiałam. Rozmawialiśmy zawsze na szczere tematy, ale nie będę przedłużać.

Zbieramy dupę i robimy.

A oto mój przepis:

- 1 krok. ugotowanie  makaronu lasagne

-2 krok. przygotowanie farszu z cukinii i pieczarek.

-3 krok. Ugotowanie sosu pomidorowego.

- 4 krok. Ułożenie potrawy w formie do zapiekania.

-5 krok . Upieczenie lasagne.

Jeżeli ktoś z was ma ochotę zrobić tą potrawe włoską, to pamiętajmy, że jest to obiad dla całej rodziny na blaszce.

Tutaj macie skłaniki:

~12 płatów makaronu lasagne

~500 ml passaty pomidorowej

~250 g startego sera mozzarella

~100 g pieczarek

~ 1 cukinia

~1 cebula

~1 ząbek czosnku

~1 łyżka ziół prowensalskich

~2 łyżki oliwy z oliwek

~1 łyżeczka suszonej  bazylii

sól, pieprz

Później jakimś cudem zrobiłam z tego lasagne. Nie chce mi się opisywać mojej roboty.



🤍🤍🤍

Zmęczona życiem ukroiłam sobie kawałek zrobionego passticio. Było pyszne.

-Co jesz?-zapytał się Issac.

-Lasagne. Jak coś możesz ukroić sobie.-uśmiechnęłam się.

On od razu wziął talerz i nałożył sobie kawałek. Usiadł obok mnie i wziął pierwszy kens. Patrzyłam na niego z nadzieją, że mnie skomplementuje. Czasem trochę atencji można dostać.

-To jest...-pot spływał mi po twarzy.-zajebiste. Kto cie nauczył?

-Babcia z Włoch.

Zaskoczony Issac odstawił już pusty talerz...

-Powiedz coś po włosku.

Don't hide, LaurenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz