rozdział 9

262 12 7
                                    

Zawsze kłótnie z wujkiem i ciocią były takie; poważne.

Z Issac'em i Theodorem nie było poważnej kłótni. Nikt nie uronił ani łzy, ani rozpaczy.

Byli poprostu wariatami.

🤍🤍🤍

Skończyłam mątować okno w sypialni. Na szczęście podczas pracy nikt mi nie przeszkadzał. Wszyscy siedzieli na dole oprócz Mariusa. Za każdym razem mężczyzna przychodził i się podpytywał skąd się nauczyłam takich rzeczy. Miałam ochotę rzucić wszystko i kazać mu to robić.

Postanowiłam zawołać chłopaków:

-Skończyłam!!!

Ponad 2 minuty na nich czekałam. Ile można?
W końcu usłyszałam kroki.

-Łoo panie.-odezwał się pierwszy Issac.

-Nie trzeba zamawiać budowlańców.-powiedział Theodor.

Ostatnia osoba, która miała zaraz coś powiedzieć spojrzała się na mnie z zaskoczeniem.

-Poradziłaś sobie...dobrze.-mruknął.-idealnie...

Wszyscy popatrzyli się na niego z szokiem. Issac wyglądał jakby dowiedział się, że jest adoptowany, a Theodor wyglądał jakby ćpał.

-Stary...od kiedy ty kogoś chwalisz?-zapytał się blondyn.

Marius spojrzał na niego tak jakby miał zaraz strzelić mu prosto w czoło.

-Za dobrą pracę się chwali.-szepnął i wyszedł z pokoju.

Nasze miny wyglądały śmiesznie. Ja i Issac mieliśmy otwarte usta.

-Radzę zamknąć usta, żeby mucha nie wpadła.-westchnął Theodor i wyszedł.

Zostałam z najmłodszym bratem Hogan. Postanowiłam posprzątać po sobie. Odwróciłam się tyłem do chłopaka i podnosiłam wszystkie rzeczy z podłogi.

-Pomóc?

-Możesz. Pomóż wszystkie rzeczy podnieść i wsadzić do szafy na przed pokój.

Kiedy Issac wziął się za robotę, myślałam, że chociaż coś potrafi. Niestety się na nim zawiodłam, gdy upuścił młotowiertarkę.

-Debilu, nie umiesz trzymać nawet tego?

-Jakoś tak...z rąk mi wypadło.-uśmiechnął się niezręcznie.

Spiorunowałam go wzrokiem i zabrałam od niego młotowiertarkę.

-Idź najlepiej się uczyć młody. Nie nadajesz się na robotę.-westchnęłam smutno.-poradzę sobie sama.

Issac poszedł przepraszając mnie. Wziełam sprzęt i odłożyłam do szafy. Kiedy wszystko wniosłam miałam iść do kuchni. Niestety przed wejściem do kuchni wpadłam na Mariusa.

-Zmęczona?

-Ta.-przytaknęłam.-macie sajgonki?

-Yhm.

Don't hide, LaurenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz