𝟖

133 6 4
                                    

Musiałem się ukarać.Debil.Pierwsze cięcie.Nieuk.Drugie cięcie.Zawód rodziców.Trzecie mocniejsze cięcie.Brak przyszłości.Czwarte cięcie blisko trzeciego.Bezwartościowy.Bez życia.Bez celów.Bez perspektywy.Bez pomysłu na życie.Bez przyjaciół.Bez miłości.Bez chęci.Brzyki.Piąte cięcie.Wychudzony.Nieatrakcyjny.Niechciany.Niepotrzebny.Żyleyka się złamała.

Rzuciłem ją gdzieś w kąt.Byłem cały w krwi.Z mojej ręki lał się krwisty wodospad.Może jednak tak nie było.Może przesadzam.Piekło.Czy mogłem to nazwać bólem?Nie wiem, bo to miało mi pomóc, a nie zaszkodzi.Piekło.Piekło mnie.Nie słyszałem głosów z zewnątrz tylko swoje bijące serce.Co ja zrobiłem?Popatrzyłem na swoje ramię i zacisnąłem zęby.Cały czas się z tego leje.Musiałem to zatamować.Uslyszałem kroki i skrzypiące drzwi.Moim oczom ukazał się Victor.Wstałem i cofałem się do tyłu.

— Arion..co ty tu.. — zamiast na mnie patrzył na moje ramię.Zirytowało mnie to.W ogóle co on tu zrobił.Nie miałem ochoty go teraz widzieć.Gdy byłem w gorszym stanie nie było go.Nie potrafiłem tego uzasadnić ale byłem na niego zły. — Idź stąd.. — wymamrotałem patrząc na niego.Łzy cisnęły mi się na oczy ale nie mogłem.Nie mogłem tak się rozpłakać.Podszedł do mnie powoli i chwycił mój nadgarstek.Mocno.Za mocno.Próbowałem się wyrwać, gdy uważnie obserwował moje rany. — Nie słyszałeś?!Idź stąd! — krzyknęłem głośniej i wyrwałem rękę. — Co się gapisz?!Kto cię w ogóle tu wpuścił?!Idź.. idź już.. — sciszyłem swój głos, bo poczułem ból jaki cisnął mi się w gardle.Przełknąłem boleśnie ślinę i patrzyłem znowu na niego.Widziałem ten zawód.Z jego oczów mogłem wyczytać takie emocje jak smutek i przerażenie.Zawiodłem go.Wiedziałem żeby się nie nakręcać.Zraniłem go.Ja.Ja zraniłem osobę, którą zacząłem dażyć szczególnym uczuciem ale nie mogłem już tego cofnąć. — Spokojnie.Nie powiem nikomu ale.. — poczułem jego rękę na moim drugim ramieniu.Już nie patrzył na moje rany tylko mi prosto w oczy.To było miłe zaskoczenie.Znowu przełknąłem slinę i spojrzałem na niego wnikliwie. — Nie.. najlepiej będzie jak sobie pójdziesz! — odtrąciłem jego rękę patrząc na niego złowrogo.Spuściłem głowę w dół i usłyszałem ciche westchnięcie i trzask drzwi mojego pokoju.Naprawdę poszedł.To lepiej dla nas.Już nie będzie nas.Ta myśl wyżerała mnie od środka.Musiałem uciec.Nie chciałem tu być.Nie chciałem być nigdzie.Poczekałem, aż rany trochę przyzchną.Poszedł ,więc założyłem mój wymięty mundurek.Nie miałem czasu go uprasować.Spojrzałem w lustro i popatrzyłem na moje tłuste niemyte włosy.Nie miałem siły.Zaczesałem je do tyłu.Szybkim krokiem skierowałem się do pokoju rodziców przeszukując wszystkie szafki.Znalazłem.Wziąłem mój telefon i poprawiłem wszystkie rzeczy w komodzie tak ,aby nie wyglądało to podejrzanie inaczej.Następnie znalazłem się w kuchni.Wziałem jabłko i wrzuciłem je do plecaka.Nie.Nie zasługuje na jedzenie.Pokarm mogą dostawać jedynie ludzie, którzy na niego zasłużyli.Tak przynajmniej było w mojej głowie.Nie zrobiłem nic, zepsułem ważną dla mnie relacje, wyglądam jak definicja brzydoty, jestem łajzą i nieudacznikiem, nie ma dla mnie tu miejsca na świecie.Przynajmniej to wiedziałem ale to nie było dużym sukcesem.Z małymi trudnościami spowodowanymi moimi niezrozumiałymi postojami dotarłem do szkoły.Jednak nie miałem zamiaru tam być.Na drugiej lekcji , ponieważ na pierwszą nie zdążyłem, strasznie zaczęła boleć mnie głowa.Bolało tak bardzo.Spytałem czy mogę iść do toalety
na szczęście nauczycielka się zgodziła, dotarłem do łazienki.Zamknąłem się w kabinie i postanowiłem przeczekać tu lekcje.Usiadłem na toalecie masując sobie skronie.Od czego to było?Już mam tego dość.Poczułem dziwną mokrość pod nosem, więc automatycznie powędrowała tam moja ręka.Super.Popatrzyłem na palce, na których widniała krew.Może to przez mój wypadek ale po prostu ktoś mnie nienawidzi.Może to ten Bóg.Westchnąłem ciężko i przyłożyłem ucho do drzwi kabiny.Chyba nikogo nie było.Wyszedłem po cichu biorąc dużo papieru i przytkałem nim sobie nos.Siadłem na parapecie wyciągając telefon.Kilka nieodebranych od Victora i jakieś milion na grupie z członkami mojego zespołu.Nie chciało mi się tego czytać.Gdy mój nos już przestał krwawić postanowiłem wrócić do klasy.Cholerne spojrzenia uczniów.

Chcę Zniknąć [KyoTen]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz