Izaak stał nieruchomo w oknie mieszkania na trzydziestym piętrze wieżowca, w którym mieszkał. Obserwował niesamowity spektakl rozgrywający się na niebie. Jego błyszczące niepokojem oczy wpatrywały się w ogromną kopułę, która powoli, lecz nieubłaganie zamykała się nad miastem. Zachodzące słońce odbijało się od metalowych płyt złowrogimi, krwistymi refleksami. Czerwień mieszała się z ciemniejącym błękitem zmierzchu, tworząc mrożący krew w żyłach kontrast. Zupełnie jakby cały nieboskłon stanął w płomieniach.
Chłopak o mysim kolorze krótko przyciętych włosów poczuł, jak serce bije mu mocniej w piersi. Cień kopuły rzucał się na miasto, powoli pochłaniając kolejne dzielnice, by wreszcie ogarnąć cały widnokrąg. Widywał to już nie raz i doskonale wiedział, że klang uszczelniającego się metalu poniesie się echem po całej okolicy, przyprawiając go o kolejny atak paniki. Cisza jaka nastanie po zamknięciu kopuły będzie aż dźwięczeć w uszach. Ustanie wiatr a świergot nielicznego ptactwa ucichnie do zera. Pozostaną jedynie odgłosy ulicy, ale nawet te staną się przytłumione, jakby życie zastygało w oczekiwaniu.
Zachodzące słońce, które zazwyczaj przynosiło ukojenie po długim dniu, teraz było zwiastunem czegoś przerażającego. Szkarłatne refleksy na metalowych płytach kopuły sprawiały, że całe miasto wydawało się pulsować czerwonym światłem, jakby żyło własnym, nieznanym życiem.
Izaak wzdrygnął się, gdy objęły go, tak dobrze mu znane, silne ręce. Mimo tej reakcji wtulił się w tors ich właściciela, jakby szukał w nim ukojenia i wsparcia.
- Zamykają kopułę – powiedział cicho. Drżenie jego głosu zdradzało lęk przed tym zjawiskiem.
Obejmujące go ramiona owinęły się wokół jego talii a wydatne usta odnalazły drogę po karku aż do ucha, by przygryźć je delikatnie.
- Tak. Kiedy drzemałeś wysłali alert o nadchodzącym wyładowaniu – wymruczał silny, męski głos, który za każdym razem wprawiał w drżenie drobne ciało chłopaka. Wiercił się w objęciach, nieco naburmuszony.
- Mogłeś mnie obudzić – zirytował się odrobinę.
- Po co? – zapytał właściciel najcudowniejszych warg, jakie wydała na świat ta zdewastowana planeta. – Nic się nie dzieje skarbie. Zamkną kopułę zanim burza do nas dotrze. Jak zawsze – mężczyzna usiłował go uspokoić.
Wiedział, że chłopak bał się tych wyładowań, odkąd jego ojciec, pracujący w służbach oczyszczających, nie zdążył wrócić ze zmiany za miastem, nim domknięto kopułę, która miała chronić mieszkańców. Jego ciała nigdy nie odnaleziono.
- Czyli dzisiaj z pracy nici? Nigdy nie nadrobię tych zaległości! – jasnowłosy poskarżył się, wzdychając cierpiętniczo.
- Zostaw to. Spędźmy wieczór przed projektorem. Uprażę kukurydzę, co ty na to?
Całujące go usta zdecydowanie mówiły zbyt wiele. Przekręcił się w objęciach, by spojrzeć na twarz ukochanego i odwzajemnić pocałunek, obejmując go za kark.
Miał ciemne, gęste włosy, śniadą karnację i stalowoszare oczy, które zdawały się przenikać wszystko na wylot. Był wysoki i muskularny, jego szerokie ramiona sprawiały, że czuło się przy nim bezpiecznie. Jego twarz była zarysowana twardymi liniami, ale łagodniała, kiedy patrzył na Izaaka. Tak jak teraz. Spojrzenie Samuela było pełne troski, a lekki uśmiech błąkał się na jego ustach. Mimo surowości rysów, jego oczy emanowały ciepłem, które zawsze przynosiło chłopakowi pewien rodzaj spokoju.
- W sumie... mamy nagrania z wakacji twojej siostry do obejrzenia – zaproponował młodszy ze stojącej przy oknie dwójki.
Mężczyzna wydał z siebie zbolały jęk, jakby rzeczywiście sama myśl o oglądaniu przesłodzonych kliszy z życia siostry, przyprawiała go o fizyczny ból.

CZYTASZ
Wrota (Yaoi)
FantasiMasz przed sobą zbiór mrocznych opowieści fantasy, który zabierze Cię w podróż przez światy pełne tajemnic, grozy i niespodziewanych zwrotów akcji. Każda z historii otwiera drzwi do innego wymiaru, gdzie magia i mrok przenikają się nawzajem, a bohat...