22. NAZWISKO, KTÓRE ZOBOWIĄZYWAŁO

2.9K 186 16
                                    

Clo

Czarne buty na platformie od Valentino z paseczkiem wokół kostki.

Krótka, sięgająca do połowy uda, metaliczna sukienka podkreślająca kształty ciała.

Różowe futro dopełniające stylizację.

Mała torebka zwisająca z ramienia na łańcuszku, z logiem Chanel z przodu.

Poprawiłam makijaż na twarzy i założyłam dodatkowo biżuterię, która przylegała do mojej szyi, zwisała z uszu, ozdabiała palce i nadgarstki. Popsikałam się mgiełką o zapachu wanilii.

Stare uczucia wróciły. Poczułam się tak, jakbym znów szykowała się na wybieg, by ciekawskie pary oczu kobiet i mężczyzn mogły oglądać mnie i to, co miałam na sobie. Wszyscy zwróceni w moim kierunku byli jak zahipnotyzowani. Różnica polegała na tym, że tym razem robiłam to tylko dla Jaia Saundersa. Nikogo innego.

Meg leżał w bujaku i obserwował mnie wielkimi oczyma, układając usta w kształt literki „O". Śmiał się od czasu do czasu, gdy widział moje śmieszne miny, które robiłam do niego w odbiciu w lustrze. Był słodkim dzieckiem, które zwykle bywało grzeczne i spokojne.

Podczas gdy ja szykowałam się w łazience, Chandler non stop hałasował oraz marudził, mówiąc, że go oszukałam, ponieważ miałam zabrać go do taty i brata. Uspokoił się w momencie, w którym złamałam zasadę i włączyłam mu telewizor.

Ponad godzinę później wysiadłam z samochodu przed wytwórnią, do której należeli Jai i reszta zespołu. Weszłam do budynku z Meg na ramieniu, podczas gdy moją dłoń ściskał sześciolatek. 

Uśmiechem i skinieniem głową przywitałam się z personelem, ale oni większą uwagę skupiali na dziecku, które niosłam. Meg był fenomenem, a oni mieli okazję zobaczyć go po raz pierwszy. Najnowszy Saunders robił niemałe wrażenie, żując tylko własną pięść. Wysiłek był żaden, a jednak zebrani ludzie i tak machali do niego jak do celebryty najwyższej klasy.

Szczeniak był zdezorientowany przez zachowanie obcych i z paniką schował twarz w moje futro. Pogłaskałam go uspokajająco po czarnych włosach na potylicy, a on nieśmiało na mnie zerknął. Powiedziałam zebranym, z przepraszającym grymasem, że mały obawiał się obcych.

Weszłam do windy, pozwalając Chaniemu nacisnąć numerek na długim panelu. Dojechaliśmy na odpowiednie piętro w przeciągu sekund, a metalowe drzwi bezszelestnie rozsunęły się przed naszą trójką.

– Czy tata się nas spodziewa?

– To niespodzianka. – Prowadziłam nas przez korytarz, ale chłopiec długo nie wytrzymał mojego ślimaczego tempa. Był zbyt naładowany energią. Wyrwał się z uścisku, by pobiec przed siebie. – Chanie, tylko uważaj, bo się wywalisz! Guz na czole murowany, jeśli przywalisz o te kafelki!

– Przeżyję! – odkrzyknął, kierując się w dobrze mu znanym kierunku. Kiedyś bliźniaki miały obsesję na punkcie jeżdżenia do pracy z ojcem, dlatego były zapoznane z układem korytarzy i pomieszczeń. – Mogę już wejść?!

– Możesz, ale bądź cicho w środku, bo tatuś pracuje.

Kiedy Chanie otrzymał zgodę, migiem otworzył drzwi i zniknął mi z oczu. Mimo że byłam w odległości dwudziestu stóp od pomieszczenia, mogłam usłyszeć wrzaski bliźniaków i inne męskie oraz damskie głosy. Wśród nich znajdował się ten kobiecy, przez który przewróciłam oczami z irytacją. Stłumiłam w sobie chęć mordu. To miała być tylko zabawa.

Zatrzymałam się w progu, zaglądając do środka. Na razie nikt nie zwrócił na mnie uwagi, gdyż Alex, Nicholas, Cody oraz Natalie byli zajęci witaniem się z Chandlerem. Przeniosłam wzrok na Jaia za szybą, gdzie śpiewał do mikrofonu ze słuchawkami na uszach i zamkniętymi oczami. Jak zwykle mój mąż był pełen pasji do tego, co robił. Ubóstwiałam w nim to, że oddawał w każdym utworze cząstkę siebie. Jego twórczość biła autentycznością.

Blessing Soul [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz