24. ZAPACH RÓŻ, OD KTÓREGO MOŻNA BYŁO SIĘ UDUSIĆ

4.3K 189 34
                                    

Clo

Wraz z alarmującym płaczem Meg do kuchni wbiegli bliźniacy.

Nie chciałam, żeby dzieci musiały widzieć mnie w takim stanie: na podłodze, z krwią na twarzy i łzami cieknącymi po policzkach. Martwiłam się, że mogliby wyciągnąć niewłaściwe wnioski. Bo w końcu tylko jedna osoba pod tym dachem miała dość siły, by powalić drugiego człowieka na ziemię, a był nim ich własny ojciec.

Madden i Chandler stanęli w miejscu jak wryci, rozglądając się uważnie po zebranych w kuchni ludziach. Ich umysły pracowały na najwyższych obrotach, o czym świadczyły ich zmarszczone brwi i rozbiegany wzrok. Analizowali sytuację, jak przystało na małych geniuszy, aż doszli do pewnych wniosków. Przypuścili atak.

Uczyłam ich, że powinni trzymać się razem.

Powtarzałam, że nasza rodzina to jedna drużyna.

Te nauki nie poszły w las, a zakodowały się w ich małych umysłach na stałe.

Uważnie patrzyłam, jak Mads i Chanie mijają mnie, a następnie rzucają się na Nicole z pięściami i wrzaskami. Starsza kobieta odpędzała ich od siebie, jednakże oni nie ustępowali.

Buzowała w nich furia – podobna do tej, którą posiadał Jai.

– Co zrobiłaś naszej mamie?! Czemu przez ciebie płacze i krwawi?! Dlaczego nasz brat jest smutny?! – Naprzemiennie krzyczał jeden i drugi. – Nie lubimy cię! Idź sobie! Daj nam spokój! Niszczysz naszą rodzinę!

Ich piąstki okładały nogi Nicole, która chwiała się od zadawanych jej ciosów, a jej chybotanie groziło upadkiem na cztery litery. Miałam na końcu języka słowa dla bliźniaków, żeby przestali zachowywać się jak zwierzęta, ale odpuściłam, zamykając usta. Mimo wszystko tej wrednej kobiecie należało się, bo skoro nie potrafiła traktować chłopców jak swoich wnuków, to dlaczego oni mieliby ją traktować jak swoją babcię?

Miałam świadomość, że nie było to moralnie najlepsze zachowanie dla sześciolatków, ale nie posiadałam siły, aby ich powstrzymywać. W moich oczach nic złego nie robili, a tylko bronili swojej rodziny, wykazując się odwagą i duchem walki. Nawet nie zamierzałam później dać im za to reprymendy lub kary. Ba! Mieli dostać nagrodę w postaci przytulasów i pocałunków za to, że żaden z nich nie pomyślał, że to Jai byłby w stanie podnieść na mnie rękę.

Od razu wiedzieli, kto jest naszym wrogiem.

Chłopcy i Nicole się przekrzykiwali, co po pewnym czasie zaczęło robić się komiczne. Kobieta opierała się o blat, podczas gdy Mads i Chanie okrążyli ją jak sępy swoją padlinę. Wystawiali do niej zęby, grożąc jej wyciągniętymi palcami. Starali się być jak najgroźniejsi, ale ja widziałam ich raczej jako najsłodsze stworzenia na świecie.

Moi chłopcy.

Nie do pokonania.

Pod kolanami poczułam ramię, a potem drugie za plecami. Zostałam dźwignięta do góry jednym szarpnięciem. Automatycznie mocniej przytrzymałam Meg przy piersi, aby malec poczuł się stabilniej w moich matczynych objęciach. Zaciągnęłam się uzależniającą wonią swojego męża tuż przy jego szyi.

– Madden, Chandler. – Jai zwrócił uwagę chłopców na siebie. Ich głowy odwróciły się w stronę ojca. – Wyprowadźcie ją za drzwi i zamknijcie je na klucz. Potem chcę was obu widzieć w pokojach. Mads, idź do siebie, a Chanie do sypialni mojej i mamy.

Bliźniaki skinęły głowami jak roboty zaprogramowane w taki sposób, by słuchać czyiś poleceń, a w tym przypadku Jaia. Udało mi się jeszcze zobaczyć, jak obaj chwytają kobietę za skrawek jej eleganckiej koszuli w róże, żeby pociągnąć ją w stronę frontowych drzwi. Moja teściowa się opierała, ale moi synowie jej nie odpuszczali. Usłyszałam dźwięk rozszarpywanej tkaniny.

Blessing Soul [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz