31. NIEBEZPIECZNA CIPKA MEI (PRZESZŁOŚĆ)

2.9K 165 11
                                    

Jai

Nad moją głową zawisła anielska aureola.

Cody przyprowadził na święta do swoich rodziców prostytutkę, dlatego nadszarpnął relację ze swoją mamą, która była na niego wściekła i nie chciała wybaczyć tego poniżenia ze strony syna. Nie odbierała od niego telefonów i nie odpisywała na wiadomości. Tak więc to na moich barkach leżała opieka nad kumplem oraz udzielenia mu dachu nad głową. Zgodziłem się, żeby u mnie przenocował, dlatego zasłużyłem za to na pieprzoną aureolę.

Minęła dopiero godzina, odkąd opuściłem mieszkanie Clo, a już chciałem zawrócić samochód przy najbliższej okazji i obrać kierunek inny niż ten pod dobrze mi znany obskurny budynek. Oparłem się pokusie, tłumacząc sobie, że miałem obowiązki do wykonania.

Wytrwale jechałem, nie spuszczając oczu z jezdni.

Clo Kim.

Brakowało mi jej.

Spędziłem w jej towarzystwie kilka naprawdę udanych dni. Nie czułem się tak od niepamiętnych czasów. Tak beztrosko. Tak komfortowo. Tak szczęśliwie. Chciałem powtórki wspólnie spędzonych minut, godzin. Szczególnie tych chwil, kiedy tylko leżeliśmy na kanapie, wtuleni w siebie.

Niepokoiło mnie jedynie tempo, w jakim się rozwijaliśmy. Nawet nie poszliśmy jeszcze na cholerną randkę. Przeskoczyliśmy kilka stopni naraz. Parliśmy wprzód, jakby świat nie istniał, a jednak istniał i był brutalny w swej naturze. Świadomość, że Mei wciąż nie zrozumiała tego, że z nią skończyłem, doprowadzała mnie do szału. Uderzała jak grom z jasnego nieba, roztrzaskując piękną bajkę, w której tkwiłem godzinę temu w ciepłym mieszkaniu pachnącym wanilią, która zaczynała się mieszać z moim własnym zapachem wina i gorzkiej czekolady.

Te zapachy były razem unikatowe. To Clo takimi je czyniła.

Była moim dopełnieniem. Czułem, że tak było.

Musiało.

Mei krążyła mi po głowie. Z samego rana, gdy ja i Clo wstaliśmy, przeprowadziliśmy rozmowę o naszej wspólnej przyszłości. Za wiele, tak szczerze, nie ustaliliśmy, bo non stop wymienialiśmy się aksamitnymi pocałunkami. Zdania nie kleiły się za bardzo i były bezsensu.

Ale jedno wiedziałem na pewno... Mei nie mogła dowiedzieć się od razu. Clo chciała powiedzieć jej o nas na spokojnie, w najłagodniejszym momencie. Gdy sprawy wrócą na dobry tor, a rozstanie nie będzie takim ciosem dla jej siostry. Chciałem wierzyć, że kiedy do ostatecznego zerwania w końcu dojdzie, nie nastąpi koniec świata i niczyja krew się nie poleje.

Musiałem stać się strażnikiem nowo rozkwitającego związku między mną a Clo. Ta relacja w dalszym ciągu była świeża i niestabilna, brak nam było fundamentów, które udźwignęłyby ewentualne problemy. Chciwie zamierzałem tego strzec, choć ciążyły nad nami ciężary zdrad, tajemnic i nieokiełznanego popędu seksualnego, który do siebie czuliśmy.

Clo miała w sobie coś, czego nie mogłem odpuścić czy sobie odmówić. Dlatego nie pozostało mi nic innego, jak tylko dostosować się do zasad, które razem ustaliliśmy, a które sprawiały, że czułem się sfrustrowany. Było ich niewiele, lecz wymagały ode mnie niezliczonych pokładów cierpliwości i dyscypliny.

Po pierwsze, Mei musiała dalej myśleć, że mój i jej związek był stabilny.

Po drugie, nie mogłem jej od siebie odtrącać na każdym kroku, by nie domyśliła się, że miałem kogoś na boku. Domysły, w najgorszym wypadku, mógłby doprowadzić ją do Clo.

Po trzecie i ostatnie, w obecności Mei ja i Clo nie mogliśmy się ze sobą zbytnio spoufalać, wchodzić w jakąkolwiek interakcję na widoku, która trwałaby powyżej kilku minut.

Blessing Soul [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz