25. DLA MADSA, CHANIEGO I MEG (PRZESZŁOŚĆ)

3.6K 175 40
                                    

Jai

Rok 2015, Listopad

Okazuje się, że wyrwanie się z długoletniego związku wcale nie jest takie proste, jak mogłoby się wydawać.

Coś się zmieniło. Stało się tak od czasu, gdy spotkałem w klubie tę nieznajomą mi dziewczynę – była najpiękniejsza i niesamowita. Myślałem o niej na okrągło. Te zielone oczy nawiedzały mnie w snach w najsamotniejsze noce. Żyłem z wizjami, w których miałbym na tyle szczęścia, żeby móc ponownie spotkać się z Clo Kim. Serce wystukiwało niebezpieczny rytm żywiąc się wspomnieniami, które chciałem uzupełnić o nowe.

Wcześniej nie czułem się na tyle zmotywowany, by zakończyć ten chory związek, w którym tkwiłem, jednakże na horyzoncie pojawił się pierwszy promyk nadziei. Dzięki niemu zrozumiałem, że nie mogłem tego dłużej ciągnąć. Nie mogłem zmuszać się do czegoś, co przestało mieć dla mnie sens.

Po spotkaniu z Clo pojąłem, że świat nie kończył się na Mei Park. Można było w innym miejscu znaleźć raj. Nie mogłem pozbyć się wrażenia, że niedługo to, co złe, się skończy, a zacznie się coś niezaprzeczalnie dobrego.

– Halo! Mówię coś do ciebie! Jai! – zawołała mnie Mei, stojąca parę metrów dalej i przeglądająca się w lustrze. – Siedzisz z nosem w tym telefonie od pięciu pieprzonych minut. Na co patrzysz? Daj, zobaczę.

Czekała z wyciągniętą ręką.

– Nie twój interes – odparłem chłodno, klikając językiem o podniebienie. – Zajmij się szykowaniem. Za kilka minut wychodzimy.

Mieliśmy zjeść obiadokolację u ojca Mei, który poprzedniego wieczora zaprosił nas do siebie podczas rozmowy telefonicznej. Nie byłem z tego powodu najszczęśliwszy, ponieważ nie za bardzo dogadywałem się z Sehunem. Niby byliśmy dla siebie uprzejmi, ale było to czysto wymuszone, aby zachować pozory dobrego wychowania i kultury. Czas u niego wolałbym spożytkować na zupełnie innych zajęciach.

– Wyjdziemy, kiedy ja tak powiem. – Wyrwała mi telefon z dłoni. – Czyj to numer? Której suki z klubu? Zdradzasz mnie?

Żebyś, kurwa, wiedziała.

Chciałem powiedzieć to na głos, ale ostatecznie się rozmyśliłem. Nie uśmiechało mi się kłócić, nie, gdy zamierzałem w nocy zadzwonić do tamtej dziewczyny... Do Clo.

– Oddawaj – rozkazałem, podnosząc się z fotela.

Mei uciekła na drugi koniec pokoju, przez co moja irytacja tylko przybierała na sile do tego stopnia, że byłem zmuszony wziąć uspokajające wdechy. Ani trochę nie podobało mi się jej zachowanie, które, zresztą, nie było pierwszą taką sytuacją.

Moja prywatność przestawała istnieć.

– Łap – powiedziała, rzucając smartfon, który przechwyciłem w locie. – Nie dziękuj mi. Nie musisz się już zastanawiać, czy do niej zadzwonić czy nie. Rozwiązałam twój wielce dramatyczny problem zaprzątający twoją głowę. Jakaś suka nie dostanie więcej twojego kutasa. Ups.

W kontaktach na moim telefonie ciąg cyfr od Clo zniknął bezpowrotnie. Został skasowany, nim zdążyłem go zapamiętać lub zrobić screena i ukryć w galerii. Głupio postąpiłem, że w ogóle patrzyłem na tamten numer tuż pod nosem Mei. Przecież znałem swoją dziewczynę – ona nigdy nie przejawiała normalnych, ludzkich zachowań.

Opadłem z powrotem na fotel, blokując ekran smartfona. Rozłożyłem szeroko nogi, opierając na nich łokcie. Zerknąłem na zegarek na nadgarstku, który pokazywał godzinę osiemnastą.

Blessing Soul [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz