Hej! Sorry że tak długo nie było rozdziału ale... TOTALNIE mi się nie chciało. Mam nadzieję że ten rozdział was zaciekawi, i że ze złości walnięcie telefonem/tebletem/komputerem o ścianę! 😂😉
Ale teraz tak serio; Mam mało weny ostatnio, ale postaram się by rozdziały były częściej tylko NIC NIE OBIECUJĘ! Jade też po zakończeniu roku szkolnego (21.06) na obóz so you know. Rozdziałów przez ok. 2 tyg. nie będzie.
Chcę też podziękować mojej przyjaciółce, Olivii, za wyrozumiałość dla mojego siedzenia z telefonem, na wf-ie PRZEZ caaałą, WOLNĄ, lekcje i moje ciągłe pytania typu:
- Oliiiiviaaa, co ja mam dalej napisaaać?!
Lub:
- Ej co ma się potem wydarzyć???
Ten rozdział ma PEWIEN ale BARDZO DUŻY plot twist więc...
Dobrej zabawy!
***
Ja... Nie, Mój Panie, jeszcze nie. - Odparła Bellatrix
Voldemort spojrzał na nią tęczówkami, płonącymi złością.
- Chcesz jeszcze bardziej popsuć swoją aktualna sytuację? - Voldemort kipiał ze złości.
- Nie, oczywiście że nie Panie, ja tylko...
- NIE interesuje mnie Bellatrix, co masz w tej sprawie do powiedzenia, twoim OBOWIĄZKIEM jest wykonywanie moich poleceń! - Czarny Pan tracił do niej cierpliwość.
- Nie wiedziałam że moim obowią... - zaczęła Bellatrix, ale Voldy jej przerwał.
- A czy nie wiedziałaś że NIE MOŻESZ dotykać, ruszać, tracąc palcem, a nawet wąchać moich rzeczy!?
- „Wachać"? - Bellatrix uniosła brew.
- Nie zachowuj się, Lestrange, jakbyś była całkiem niewinna, bo dobrze, OBOJE wiemy że tak nie jest!
- Nie jest?
- Nie, nie jest, Cruc... Czrany Pan szybko skierował swoje spojrzenie za plecy swojej poddanej, i nagle zauważył coś dziwnego.
Zza nieskiego, ale obszernego krzaka jeżyn, wyłaniała się powoli jakąś postać.
Bellatrix odwróciła się za siebie i spojrzała na Voldemorta, który już totalnie nie zwracał na nią uwagi. Jego wzrok zatrzymał się na sylwetce osoby, wychylając się zza jeżyn właśnie wyciągnął różdżkę.
Zanim Bellatrix zdążyła jeszcze raz obejrzeć się za siebie, Czarny Pan, popchnął ją lekko w przeciwną stronę i oboje lekko wystraszeni wynurzyli się ze wspomnienia.
Mimo iż Mistrz Bellatrix znakomicie ukrywał swoje zaskocznie, strach i złość, Bella dobrze wiedziała jak się czuje Voldy.
Zbyt długo była jego poddaną.
Zbyt długo była mu wierna.
Zbyt długo go kochała by nie dostrzegać złości, która teraz wypełniała każdą cząstkę jego duszy.
***
Voldemort przyglądał się swojemu, trzeba przyznać, nie zbyt wyrafinowanemu planowi.
Brakowało mu dużo szczegółów, i dokładnego planu wydarzeń. Wszystko co zapisał, było nie precyzyjne.
Czarny Pan westchnął, po raz kolejny tego dnia i odłożył zapiski na bok. Zamiast tego sięgnął po listę, na której zapisał imiona wszystkich osób które były na nie udanym przyjęciu u Malfoyów, to, na którym tak niefortunnie POCAŁOWAŁ swoją najbardziej oddaną, wierną Śmierciożerczynię.
Jeszcze raz zerknął na zapiski.
Na liście swoich "podejrzanych", którzy być może chcieli zabić jego Bellatrix. Na samym początku listy widniało imię:
Lucjusz Malfoy.
Corban Yaxley.
Alecto Carrow.
Amycus Carrow.
I jeszcze kilka osób. Voldemort zerknął za siebie i znowu popatrzył na swoje zapiski. Wciąż był wściekły na Bellatrix, jednak stwierdził że odłoży to na bok. Najpierw musi wykryć szpiega. Ale nie zdoła tego zrobić bez pomocy Belli, mimo że nie miał najmniejszej ochoty na rozmowę z nią.
Wstał od biurka i zawahał się. W końcu ta kobieta wciąż znajdowała się w jego domu, mógł po prostu zapukać do drzwi. Ewentualnie mógł wejść z buta do jej pokoju, ale wolał tego nie robić. Ona była tak bardzo niezrównoważona, że mogła pomyśleć że ktoś włamuje.
Wywrócił oczami i z powrotem usiadł na krześle. Zaraz jednak się poderwał sie z miejsca na myśl, że mimo złości, powinien do niej zajrzeć, tak na wszelki wypadek.
Gdy tylko przekroczył próg swojego gabinetu, już wiedział że Bellatrix nie ma tam, gdzie ją zostawił czyli w jednym z „pokoi" gościnnych. Skierował się do holu, bowiem to stamtąd dochodził odgłos zapinania guzików.
Bellatrix, która stała przy drzwiach z ręką na klamce, odwróciła się jeszcze i nagle, zamarła. Powoli przesunęła ręką po srebrnej klamce. Odchrząknęła i pospiesznie zaczęła się tłumaczyć.
- Booo, jaa, Mój Panie miałam umówione spotkanie z... - Urwała, bo nie wiedziała z kim to wyimaginowane spotkanie mogło by być.
Nie musiała jednak odpowiadać, Czarny Pan od razu zabrał głos.
- Miałaś to słuszne słowo. Teraz, już nie masz, choć nie sądzę, byś cokolwiek miała zaplanowane.
Jasne, przecież Ty wszystko wiesz najlepiej, Panie - pomyślała, ale zaraz tego pożałowała.
Na tą jedną, cudowną chwilę, zapomniała że jej Pan umie, w pewnym sensie, „czytać w myślach".
- Przepraszam Panie Mój - Powiedziała szczerze Bellatrix i ku jej ogromnemu zdziwieniu spojrzenie Voldemorta złagodniało. Jego wzrok przestał być taki ostry, a oczy już nie tak czerwone.
Poszedł do niej i westchnął.
- Nie rób tego więcej Bellatrix, okej?
- Ja... - Zaczęła zdziwiona Śmierciożerczyni - Tak. Przepraszam.
Nieśmiało zrobiła, mały, malutki kroczek w jego stronę. Odczekała kilka sekund, żeby dać swojemu Panu czas na odepchnięcie jej, ale ten, o dziwo, nie protestował.
Voldemort, po prostu stał i czekał na rozwój wydarzeń.
Bellatrix zerknęła na niego i wyciągnęła rękę.
Czarny Pan przyciągnął ją do siebie i głęboko pocałował. Bellatrix przymknęła oczy i rozkoszowała się tą chwilą.
Tak długo marzyła żeby...
Nagle poczuła jak Voldy obrócił ją tyłem do siebie i różdżką wytwarzał zaklęcie, które oplotła jej nadgarstki.
I wtedy to dostrzegła.
Ten „Voldemort" nie miał Mrocznego znaku. To nie był on.
- Teraz pójdziesz ze mną, dobrze...?
CZYTASZ
My Lord ❗️||ZAWIESZONE||❗️
Teen Fiction❗️TYMCZASOWO ZAWIESZONE❗️ Historia, opowieść, jak kto woli. Książka o shipie Bellamort. A więc przejdźmy do opisu: Tom Riddle, pół-człowiek stara się myśleć że nie potrafi kochać. Jednak jego Marzenie, jego Zmora i Ucieczka Od Problemów, dowodzi że...