- Co będę musiała!? - Bellatrix po raz drugi tego dnia nie zapanowała nad nerwami, Voldemort spojrzał na nią z lekkim gniewem.
- to znaczy...No, przep.... - zamiast skończyć bawiła wzrok w podłogę.- Już dobrze Bellatrix.Gdyby nie to że w jego domu zjawił się wraz z Bellatrix Czarny Pan to najpewniej Rudolf pod wpływem emocji zacząłby się zastanawiać nad zabiciem tej kobiety.
- On jest psychopatą!
- To już wiemy Bella. - Uciął zimno Czarny Pan. - A więc to ty będziesz musiała nakłonić go zaprzestania brania używek i przywrócenia go do stanu używalności. Osobiście mógłbym to zrobić za pomocą czarów ale wtedy podajże zniechęcił by się byciem Śmierciożercą i musiałbym go zabić.
- Ale jak mam to zrobić Mój Panie?!
Voldemort popatrzył na nią.
- Ostrzegam Cię Bellatrix, gdyby nie fakt że jesteś mi potrzebna i JESZCZE w miarę rozumiem to że jesteś powiedzmy „nowa" w kręgu Śmierciożerców to nie traktowałbym cię tak ulgowo.
Rudolf nie zważając na ostrzegawcze spojrzenie Voldi'ego, wziął różdżkę która po chwili i tak wypadła mu z dłoni, ale zdążył rzucić klątwę na jego żonę.
Bellatrix otrząsając się z szoku chciała chwycić różdżkę ale coś ją powstrzymało.
Coś lub..
Zimna ręka jej Pana.
- Stopuj się Bella.. Ten Lestrange nam się jeszcze przyda... Ty masz go tylko ocucić.
Bellatrix zerknęła jeszcze raz na swojego męża. W głowie miała już tylko jedno pytanie.
- Ale jak mam to zrobić Panie Mój?
- Wymyślisz coś. - Odparł chłodno Czarny Pan. - Przekonasz go słowami na przykład... Ale, Bellatrix ZABRANIAM ci torturowania go, czy stosowania jakiejkolwiek przemocy zarówno fizycznej jak i emocjonalnej czy psychicznej.
- Dobrze Panie... - mruknęła Bella.
Tom westchnął, spojrzał na nią ciężko.
Bellatrix odwzajemniła jego spojrzenie. Następnie Voldemort podszedł do niej i życzył jej powodzenia 🤞. Niewiele myśląc deportował się.
Bellatrix zapatrzyła się w miejsce z którego deportował się jej Pan.
Nagle przypomniała sobie o Rudolphie który aktualnie rozbijał kolejną szybą w oknie. Widząc minę Bellatrix udał się do kuchni i i wyciągnął z szafki piąta już dzisiaj flaszkę wódki.
- Odłóż to! - Wydarła się Bella.
Rudolph po raz kolejny tego dnia rozbił sobie coś na stopę, upuszczając butelkę.
Jej mąż nie spodziewanie usłuchał jej. Teraz już wiedziała co miał na myśli Voldemort. Tylko jej słuchał Rod.
(Rod - Rudolf)
No cóż jeżeli przywołanie go do rzeczywistości jest dla jej Mistrz AŻ tak ważne to warto spróbować. Chociażby dla jednej chwili dłużej z jej Panem...
- Ogarnij się. - To Bella rzuciła chłodno w stronę Rudolpha.
- Co? - zachrypiał Rod.
- Ehh.. Tak to będzie długi dzień.. - westchnąła Bella
SKIP TIME
- Czy teraz odpowiesz mi dlaczego tak się nachlałeś Lestrange? - Zapytał po raz setny Tom.
- Ja.. nie wiem... - Świetne, może jednak krótkie tortury przywołały by cię do rzeczywistości?
- Nie Mój Panie.. PROSZĘ!
- Nie uważam, Mistrzu aby było to rozsądne wyjście z tej sytuacji. - Bellatrix, jako jedyna ze Śmierciożerców była obecna przy „wyroku" Rudolpha.
- Słucham? Od kiedy, Bellatrix, aż tak Ci zależy na swoim „mężu"? - Zaczął zdenerwowany Czarny Pan.
- Bo nie zależy Panie.. Tylko..
- Śmiało Bella.. - Po tonie jego głosu widać było jego wściekłość.
- Tylko że ja.. i Narcyza.. - Wymawiając imię swojej siostry nagle wkurzyła się. - Się pokłóciłyśmy.. - dokończyła przewracając oczami.
- I to znaczy - ciągnęła Bellatrix - że RACZEJ będę zmuszona wrócić do Lastrange Manor.. - prychnęła
Czarny Pan spojrzał na nią. Zdał sobie sprawę z tego że nie chciał aby JEGO najwierniejsza Śmierciożerczyni zamieszkała z powrotem wraz złym palantem. Nie chciał tego.. Czyżby zależało mu na niej?
CZYTASZ
My Lord ❗️||ZAWIESZONE||❗️
Fiksi Remaja❗️TYMCZASOWO ZAWIESZONE❗️ Historia, opowieść, jak kto woli. Książka o shipie Bellamort. A więc przejdźmy do opisu: Tom Riddle, pół-człowiek stara się myśleć że nie potrafi kochać. Jednak jego Marzenie, jego Zmora i Ucieczka Od Problemów, dowodzi że...