Bellatrix wpatrywała się w tego, jakże mrocznego, ale za razem (dla niej) cudownego, Czarnego Pana, gdy ten krążył po pokoju rozmyślając nad tym co przed chwilą usłyszał.
- A więc mówisz Bellatrix że ona może należeć do zakonu? - Rzucił do niej kpiąco Voldemort.
- Panie, ona jest podejrzana! - Zaczęła znowu Bellatrix, ale przewala gdy zobaczyła że Czarny Pan się do niej zbliża. Wstrzymała oddech gdy ten, ty razem delikatnie, popchnął ją ku ścianie.
- Pozwól, że sam zajmę się tą sprawą Lestrange. - rzekł, na co Śmierciożerczyni wywróciła oczami.
Tom uniósł brwi na ten gest, a czarnowłosa zarumieniła się lekko.
- Nienawidzę swojego nazwiska, przecież wiesz o tym Panie Mój.
- Nie masz nic do powiedzenia w tej sprawie Lestrange. - Powiedział rozbawiony.
Bellatrix, zdenerwowana nic nie odpowiedziała, jednak Voldemort uznał że może jeszcze się z nią podroczyć.
- Chyba że wolisz żebym się się do ciebie przestał odzywać, a wszystkie misje powierzę Lucjuszowi i Victorii. - Rzekł Voldy a Bellatrix oburzona chciała się odepchnąć od ściany, jednak Voldemort jej na to nie pozwolił.
Bella spojrzała mu w oczy, a Czarny Pan jeszcze raz przeklął się za to jak łatwo dał się wciągnąć w rozmowę z nią.
Wzrok dziewczyny prześlizgnął się po jego twarzy a na dłużej spoczął na ustach.
Tom odwzajemnił jej spojrzenie, nie zachwycony obecną sytuacją, chciał ją zostawić w tym pokoju. Jednak Bellatrix nie pozwoliła mu.
Już dawno doszedł do wniosku że Bellatrix nie tylko jest świetna Śmierciożerczynią ale również bardzo pociągającą kobietą, o czarnych, kręconych, długich włosach których na pewno zazdrościła jej nie jedna kobieta.
- Mój Panie.. Czy..- Bellatrix przysunęła się jeszcze bliżej ust Czarnego Pana.
Nagle drzwi otworzyły się gwałtownie a w progu stanęła Smith.
Bellatrix przeklęła tę dziewczynę w myślach i obrzuciła ją nienawistnym wzrokiem.
Victoria najpierw spojrzała na Bellatrix, która gdyby mogła zabiła by ją wzrokiem.
- Mój Panie, zdobyłam informację o tej przepowiedni. - Oświadczyła zuchwałe Victoria.
- Świetnie, przyjdź do mojego gabinetu o 20:30 Victorio. - Powiedział Voldemort a Bella spojrzała na niego i westchnęła w duchu. Była już taaak blisko, a ta szlama oczywiście im przerwała.
Gdy Czarny Pan już miał opuszczać pomieszczenie zerknął jeszcze przelotnie na swoją wierną Śmierciożerczyni. Na jej twarzy malowała się wściekłość. Podszedł do niej jeszcze raz i szepnął:
- To i tak nie skończyło by się dobrze. - Syknął do niej cicho a Bellatrix tylko pokiwała głową, usiłując opanować ogarniającą ją złość.
Trzy godziny później Bellatrix siedziała wraz z Narcyzą i pomstowała na Smith.
- Nienawidzę jej, co za wredna... - Czarnowłosa już miała rzucić kolejną obelgę na Victorię gdy wyżej wspomniana Narcyza przerwała jej
- Przesadzasz. - Rzekła i natychmiast oberwała nienawistnym spojrzeniem od swojej siostry.
- Nie no, ty chyba żartujesz!? - Krzyknęła wzburzona Bella, a Narcyza spojrzała na nią z dezaprobatą.
- Nie, nie żartuję, przecież TWÓJ Czarny Pan wybrał dzisiaj ciebie! - Narcyza, którą słynęła z nieskończonej cierpliwości też już powoli zaczynała się denerwować. - Robisz z siebie wiecznie ofiarę! - Krzyknęła Cyzia po czym opuściła pokój.
Bellatrix, wzburzona przymknęła powieki i odetchnęła. Miała dość tego dnia. Zapowiadał się tak dobry wieczór a skończyło jak zawsze.
Zamknęła powieki i odpłynęła, śniąc o...
Mam nadzieję że ten rozdział wam się podobał! Piszcie komentarze, i możecie rownież dać mi gwiazdkę, ;)
CZYTASZ
My Lord ❗️||ZAWIESZONE||❗️
Teen Fiction❗️TYMCZASOWO ZAWIESZONE❗️ Historia, opowieść, jak kto woli. Książka o shipie Bellamort. A więc przejdźmy do opisu: Tom Riddle, pół-człowiek stara się myśleć że nie potrafi kochać. Jednak jego Marzenie, jego Zmora i Ucieczka Od Problemów, dowodzi że...