{Rozdział 16}

121 6 126
                                    

Heejkaa kochani.  Ogl pisze ten rozdział (jak i kilka wczesniejszych) na telefonie, wiec może być wiecej błedów niż zazwyczaj. Niemoge też dac tej pochyłej lub pogrubionej czcionki. Jakoś musicie wytrzymac kolejne 2 rozdziały bez tego. 

I chce się pochwalić ze ostatnio rozdziały wychodzą mi na wet na 1300 słów! JEJ XD

Ten ma 1100 około (Mój największy flex XD).

Ten rozdział miał być, szczerze mówiąc dla 2 osób, ale że stwierdziłam że dopiero w kolejnym mogę wkleić PEWNĄ scenę (nie spojleruje XD) więc to będzie w kolejnym rozdziale.

Przeżyjecie  @amelia_black_riddle i @dead_eather ? 

Do zobaczenia kochani czytelnicy!


_______________________________________________________________________________

***

-  Dobrze, Bellatrix, powiedz mi co słyszałaś? - Zapytał beznamiętnie Voldemort.

- Wsz-wszystko. - Odparła z niepokojem.

- Tylko poproszę nie zachowuj się tak jak twój... Mąż - Bellatrix skrzywiła się lekko ale nic nie powiedziała - Jego jąkanie, strasznie wyprowadziło mnie z równowagi.

Bella mimo woli uśmiechnęła się leciutko.

- Aha, czyli JA ponoszę konsekwencje tego co ON zrobił? - Tym razem nie musiała wcale udawać oburzonej. Wciąż była na niego wściekła. 

Za co? Za grożenie temu debilowi JEJ śmiercią.

- Tego nie powiedziałem - Voldemort spojrzał na nią czerwonymi oczami.

Bellatrix przewróciła tylko oczami. Nie miała teraz ochoty na sprzeczki, chciała tylko znaleźć się sama, w swojej komnacie i spędzić resztę dnia lezac na łóżku i patrząc w sufit.

- Co, czyżby moja droga Bellattix nagle zapomniała języka w gębie? - Zadrwił Voldemort, wciąż patrząc na nią czarrwonymi tęczówkami. 

Bella drgnęła na dźwięk jego słów. Czy Czarny Pan naprawdę powiedział  "moja" czy tylko jęk się wydawało?

Ogarnęła ją fala szczęśliwego podniecenia. 

- Nie mam ochoty dziś na takie sprzeczki, Panie - Powiedziała, a Voldemort uśmiechnął się sarkastycznie. 

- Do prawdy? Bo ja mam dziś wyśmienity humor do... - Voldy nie zdążył dokończy bo przerwał mu wściekły syk jego poddanej.

- Świetnie, ale dlaczego groziłeś mu moja śmiercią?! 

Wzrok Czarnego Pana spoważniał. Spodziewał się jaka będzie jej reakcja; jak zawsze się zdenerwuje, ci będzie zupełnie niepotrzebne, potem się obrazi aż w końcu sama do niego przyjdzie i go będzie przepraszać. Zupełnie nie wiadomo po co i za co. 

- Mój Panie? - Bellatrix wciąż Patrzyła na niego z wyraźną złością.

- Bellatrix, po pierwsze, na za dużo sobie pozwalasz. Czyżbyś zapomniała kim jestem? Nie możesz sobie tak po.prostu podsłuchiwać, przerywać mi, bo spotka cię kara - Syknął zimno w jej stronę, a ona posłusznie sposciła wzrok. 

- Nie jesteś dla mnie nikim więcej niż kolejnym Śmierciożercą w szeregach - Warknął w jej stronę a ona na krótki, króciutki moment zamarła bez ruchu. Szybko jednak odzyskała rezon.

- To przecież oczywiste Panie. Dla ciebie wszyscy są "kolejnymi" Śmierciozercami... Aha, może oprócz tej Smith - Prychnęła pogardliwie i zaplotła ręce na piersi. 

My Lord   ❗️||ZAWIESZONE||❗️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz