{Rozdział 18}

110 5 21
                                    

Sorry za nieobecność. Mam nadzieję że wam się spodoba. Wiem, wiem że pewnie się powtarzam ale POSTARAM SIĘ dodawać rozdziały częściej... No cóż, to tyle.

(I znowu nie ma... Wiecie czego, @amelia_black_riddle i dead_eather)

1247 słow! 


***

Victoria Smith zerknęła na wściekłego Voldemorta stojącego przed nią. Gdy tylko jej spojrzenie napotkało czerwone tęczówki Lorda Voldemorta natychmiast odwróciła wzrok. Nie wiedziała, co ma powiedzieć, więc po prostu milczała.

Bellatrix Lestrange, która stała obok niego uśmiechnęła się drwiąco. Najwyraźniej ją ta sytuacja bawiła. W przeciwieństwie do Voldy'ego i Victorii.

„To nie ona ma teraz przechlapane" - Pomyślała Smith. Wiedziała, że nie uda jej się uniknąć kary... Tylko jak duża ona będzie? 

Bella uniosła wzrok najpierw na swojego Pana, a potem na Victorię. W końcu zdecydowała się przerwać niezręczną ciszę.

- Z całym szacunkiem Mój Panie, ale ja nie mam zamiaru tu stać wieczność. Może byś tak w końcu się jej zapytał co tu robi? -  Bellatrix zdawała się niecierpliwić. 

Voldy rzucił jej złe spojrzenie, ale nie skomentował tego braku szacunku, a zamiast tego zwrócił się posłusznie do Smith, która wyglądała tak, jakby chciała stamtąd jak najszybciej uciec.

-  Dobrze, a więc na prośbę naszej wspaniałej Bellatrix - Rzucił Belli drwiące spojrzenie - Jak długo tu jesteś?

- Ekhem... Noo... No cóż, tak od... - Przerwała zastanawiając się ile mu powiedzieć. 

- Radziłabym ci nie kłamać - Rzuciła Lestrange, jakby czytała jej w myślach. - Chyba, że nie słyszałaś nic. Choć w to nie wierzę - Dodała szybko.

- Oczywiście że nie zamierzałam kłamać!

- Nie, wcale - Prychnęła Bella. - Ty tylko...

- Skończ Bella - Syknął Czarny Pan w jej stronę, a ta zrobiła urażoną minę. 

- No właśnie, skończ. - Victoria  najwyraźniej pomyślała że ma Voldemorta po swojej stronie, więc mówiła dalej. - Możesz też wyjść. Nie jesteś tu nikomu potrzebna.

Ku jej wielkiemu zdziwieniu, Czarny Pan popatrzył na nią z jeszcze większą złością. Przemówił jednak ze spokojem.

- JEST potrzebna. MI jest potrzebna. - Powiedział, podkreślając wyraźnie słowa „jest" i „mi".

Bella tylko wzruszyła ramionami, ale jej serce na krótką chwilę zabiło szybciej. Voldy tymczasem zwrócił się z powrotem do Smith.

- Jeśli w tej chwili nie usłyszę od ciebie odpowiedzi na pytanie „co tu robisz", gwarantuje ci że zginiesz na miejscu, w zimnie i torturach. - Choć to brzmiało tak, jakby żartował, obie kobiety wiedziały że mówi serio.

- Boo... Bo usłyszałam hałas... - Victoria zdecydowała już, co powie, a co nie. 

- I? - Voldemort chciał wiedzieć wszystko. - Nie powiedziałaś mi, co tu robisz. 

- Noo... Usłyszałam ha... - Nie skończyła bo nagle głośno krzyknęła i upadła na podłogę. 

Voldy obrócił się w kierunku Bellatrix, która przyglądała się wijącej się z bólu Victorii, celując w nią różdżką. Domyślił sie, że rzuciła niewerbalnego Cruciatusa.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 20 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

My Lord   ❗️||ZAWIESZONE||❗️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz