{Rozdział 17}

116 7 85
                                    

Hej! Sorry, ten rozdział miał być kilka dni temu, ale najpierw miałam w domu remont i musiałam rozpakowywać kartony, a potem byłam chora. Teraz teraz już wracam do siebie.

Aczkolwiek w tym rozdziale także nie pasowało wsunięcie tej scenki, o którą KTOŚ z KIMŚ tak proszą (:P) więc będzie w kolejnym... Chyba, albo w jeszcze następnym.

Sorry!

;D

Ps. Ten rozdział ma ok. 1200 słów, i w sumie nie wiem, po co to pisze, ale nie narzekajcie. 


Voldemort cofnął się o krok, wpuszczając ją do środka. Bellatrix ostrożnie wsunęła się do środka, a jej oczy celowo unikały wzroku Voldemorta. Stali tak przez chwilę w ciszy aż w końcu Czarny Pan się odezwał. 

- Spojrzysz na mnie w końcu, czy będziemy tak stali do wieczora? - Zapytał zimno, ale Bellatrix dostrzegła w jego głosie nutkę humoru.

- Już jest wieczór - mruknęła w odpowiedzi.

- Jeszcze nie - Stwierdził, rzucając szybkie spojrzenie na zegar. - Dopiero po 20 robi się wieczór.

Bellatrix prychnęła.

- A jest...?

- Prawie 20. 

- No już jest - Zauważyła spoglądając na niego, spod zmrużonych oczu.

- Nie, nie ma, przecież jeszcze nie ma 20, więc nie ma też wieczoru.

- Kto cię wychowywał? Wiadomo że jak jest już po 18 to się robi ciemno, CZYLI wieczór! - Bella nagle odzyskała swój „urok" czyli wykłócanie się z Czarnym Panem.

- Nie prawda, poza tym dopiero zachodzi słońce.

- Już zaszło.

- Nie zaszło! Jest jeszcze trochę jasno.

- Nie prawda. 

 Voldemort prychnął w odpowiedzi.

- No co!? A może nie mam racji? Po za tym... Jest już wieczór. - dodała, sama nie wiedząc po co.

- Jeszcze nie ma, tłumaczyłem ci to! - Mruknął sfrustrowany Voldy.

- Czy na prawdę będziemy tak stali i rozmawiali o godzinach zegarowych, kiedy jest wieczór, a kiedy nie?! - Bellatrix założyła ramiona na piersi. - A poza tym jest już ciemno, a jak jest ciemno to jest wieczór.

- A jednak chcesz  kontynuować temat wieczo... - Voldemort nie zdążył dokończyć, bo Bellatrix właśnie rzuciła w niego poduszką.

 - Co to było!? - wykrzyknął, zanim oberwał po raz drugi.

- To? To jest poduszka Panie. - Powiedziała, z rozbrajającym uśmiechem, który nagle pojawił się na jej twarzy.

Rzuciła w niego po raz kolejny.

Czrany Pan który oberwał już po raz trzeci dostrzegł na fotelu kilka poduszek. Zaczął działać. 

Namyślając się, jak najlepiej przedostać się do fotela, by uniknąć poduszkowych pocisków mknących w jego stronę, na chwilę zamarł, a Bellatrix od razu wykorzystała sytuację.

- Haha, wygrałam? - Zapytała, szykując kolejną poduszkę i szczerząc do niego zęby. - Czy wielki Czarny Pan nie umie odeprzeć ataku poduszką?

W tej samej chwili Voldemort rzucił się w kierunku fotela, który stał na przeciwko.

- Nie pokonasz mnie! - Krzyknęł do Belli, która już w jego stronę czymś rzuciła.

My Lord   ❗️||ZAWIESZONE||❗️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz