Rozdział XI

58 6 4
                                    





Od złości do...złości?
******************************************************************************************

-Podziękowałaś mu?-pyta Natalii

-Zwariowałaś, jak niby miałam to zrobić?, Patrick złożył całościowe podziękowania

-Ok, ale ty dostałaś indywidualny prezent-brnie dalej...

-Dobra!, zastanawiałam się czy tego nie zrobić, ale stwierdziłam, że to bez sensu. Co zadzwonię do jego biura i powiem cześć to ja,dziewczyna której zaproponowałeś szybkie dymanko, potem dałam ci w twarz a jeszcze potem ty pomogłeś i obdarowałeś grubą forsą moje miejsce pracy...-kiedy wypowiadam te słowa na głos automatycznie się krzywie, w mojej głowie brzmiało to koszmarnie, natomiast wypowiedziane na głos...brzmi jeszcze gorzej.-Po za tym on pewnie tego nie oczekuję, sama mówiłaś, że to playboy. Pewnie zrobił  to z automatu. Kobiety wskakują mu do łózka a ja śmiałam odmówić. Tacy jak on nie nienawidzą przegrywać, więc jestem zadrą na jego ego. Nie dam się w to wmanewrować, a on o tym zapomni.

-Odkąd stałaś się ekspertką od tego typu mężczyzn....

-Odtąd kiedy się z tobą zaprzyjaźniłam, i  przebrnęłam przez wszystkie twoje związki...-śmieje się

-Śmiej się śmiej, zobaczymy jak to się skończy-odpowiada Natalii

-Nijak, on zapomni o moim istnieniu a ja będę żyła dalej, długo i szczęśliwie

-Amen siostro,a teraz rusz ten swój feministyczny tyłeczek bo jedziemy na zakupy...-krzyczy pełna entuzjazmu, natomiast mi od razu rzednie mina, zakupy z nią to istny koszmar. Ona jest z rodzaju ludzi, którzy kupując jedną rzecz analizują ją do porzygu...

-JEZUUUU,naprawdę musimy?, słuchaj mam lepszy plan, otworzymy wino, obejrzymy coś, zamówimy jedzenie...-próbuję ją namówić

-Przestań nie ugnę się, potrzebują sukienki, pięknej, olśniewającej sukienki, tak żeby opadła mu szczęka,a ja będę wtedy zgrywała niedostępną...

-Komu tym razem?

-Ashton jest boski, przysięgam B.O.S.K.I. Zaprosił mnie na kolacje, pod pretekstem omówienia projektu, ale ja znam te numery. Jest graczem, ale nie wie że gierki to moja specjalność.

-Jesteś nienormalna.N.I.E.N.O.R.M.A.L.N.A-literuje

-Dobra, nie ma czasu zapraszam do wyjścia.

Już trzecią godzinę spacerujemy po tej pieprzonej galerii. Na szczęście ta psychopatka zwana również moją najlepszą przyjaciółką kupiła już wszystko czego potrzebuję, przy okazji zaopatrzyliśmy moją szafe w kilka nowych wdzianek. Nigdy się do tego nie przyznam, ale jestem jej wdzięczna za wyrwanie mnie z domu. Przez chwile nie myślałam o problemach w pracy i o masie dziwnych sytuacji, które działy się ostatnio w moim życiu. Oderwanie się od tego wszystkiego choćby na chwilę. To dało mi złapać potrzebny oddech. Moje rozmyślenia przerywa dzwoniący telefon Natalii, pokazuję ekran, dzwonią z  pracy....więc oddala się na chwile w cichszy zaułek aby spokojnie porozmawiać. Ja w tym czasie ide zamówić kawę.

Kiedy wracam z kawą widzę, że Natalii jeszcze rozmawia, niemo pokazuję, że potrzebuje jeszcze sekundy, więc cierpliwie czekam aż zakończy tą rozmowę.

Kiedy wreszcie odkłada telefon jej mina nie sugeruję niczego dobrego.

-Miley wiem, że miałyśmy iść jeszcze do kina, ale muszę na chwile podejść do pracy, jest mała awaria a nie dam rady załatwić tego zdalnie. Pójdziesz z mną, przecież to dosłownie 2 minuty stąd, a później wrócimy i pooglądamy boskie ciało Chrisa Evansa.

-Jasne, jeśli musisz to musisz.

Natalii ma rację jej praca znajduję się w ścisłym centrum i dzieli nas od niej 2 minuty. Kiedy docieramy na miejsce ona udaję się do budynku a ja postanawiam pozostać na świeżym powietrzu i korzystać z uroków słońca, które tutaj jest rzadkim widokiem. Kiedy zamierzam wyjąć z torebki telefon, żeby napisać smsa przyjaciółce, ze zamierzam udać się do pobliskiego parku ktoś na mnie wpada z mocnym impetem. Torebka wraz z jej zawartością upada na ziemie, natomiast kawa, którą trzymałam ląduję na intruzie, który na mnie wpadł. Mi na szczęście udaję się zachować równowagę i nie upadam.

-Proszę patrzeć jak Pan chodzi, komuś może stać się krzywda-mówię wściekła zbierając rzeczy z ziemi.Kiedy  udaję mi się je zebrać, patrze na górę aby zobaczyć kto narobił tyle szkód i nie wierzę własnym oczom. Żyje w pieprzonej stymulacji.

-Ty-mówimy jednocześnie

-Zalałaś mi cały garnitur a za chwilę mam spotkanie-warczy na mnie. Co za idiota.

-Właśnie prawie mnie staranowałeś, to ty powinieneś uważać jak chodzisz. I gdzieś mam twój przeklęty garnitur sam jesteś sobie winny.

-To Armani- mówi jakby to miało rozwiązać sytuacje-I to ty nie patrzyłaś na drogę, zasmias patrzeć gdzie idziesz grzebałaś w torbie-krzyczy

-Mam dość, wyczerpałam swój limit dupków na ten rok i zgadnij co? tylko ty jesteś na tej liście.

Naszą sprzeczkę niespodziewanie przerywa Natalii, która podchodzi o dziwo nie sama a z Ashtonem.

-Co się dzieje?-mówi kobieta

-Totalnie nic, po prostu Pani niezrównoważona przyjaciółka postanowiła zepsuć mi dzień i garnitur przy okazji.

-To twoja wina, ty nie patrzysz jak chodzisz i terroryzujesz niewinną kobietę i przestań się uśmiechać to nie jest śmieszne-niemal warcze

-Naprawdę nie rozumiem co tu się dzieję, chętnie postałbym tu jeszcze i popatrzył na to przedstawienie ale David za 5 minut masz spotkanie a zdaje się, że musisz się przebrać -mówi Ashton

-Masz rację już idę, ale nie skończyłem tej rozmowy Pani Miley Jones jeszcze mnie nie przeprosiła.

-Jesteś bezczelny i nie będę nawet z tobą rozmawiała. Natalii idziemy-mówię po czym łapię ją za rękę, odchodząc.

-Do widzenia -mówi tylko kobieta.

Do zobaczenia-słyszę jak odpowiada ten nie z pełna rozumu dupek.

Co tu się właśnie wydarzyło...

**********************************************************************************************************************************************************************************************

Rozdział miał byc wczoraj za co najmocniej was przepraszam, ale moje zdrowie pokrzyżowało mi plany. Dobra wiadomość jest taka, że jutrzejszy rozdział jest znacznie dłuższy....

Dajcie znać jak wam się podoba ?

Oni znowu się kłócą ale nie dajcie się zwieść, są już bliżej siebie niż myślicie

Kolejny rozdział z perspektywy Davida troszeczkę rozjaśni sytuacje.


Litthhyy

Moja zmoraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz