Rozdział XIII

48 4 2
                                    




Kiedy wydaję ci się, że odpuszczasz sprawy mogą przybrać niespodziewany obrót...

****************************************************************************************************************************************************************

-Będzie Pani moją osobą towarzyszącą, dzięki temu przedstawię Panią komu trzeba, i będzie miała Pani szanse opowiedzieć o wszystkich aspektach. Ponadto zachęcam do przedstawienia, krótkiego przemówienia w trakcie gali. Zawsze jest to możliwość zwrócenia uwagi wszystkich. Musimy to wykorzystać. Proszę również mieć na uwadze , że to już za 3 dni.

Osoba towarzysząca...

Przyjęcie....

Zwrócenie uwagi.

Musimy MY MUSIMY

3 dni ...

Od tych wszystkich rewelacji kręci mi się w głowie. Czuję również jak gorąco rozprzestrzenia się po policzkach. Nie mam pojęcia co o tym wszystkim myśleć. Czuję się przytłoczona. Tłumię wściekłość ponieważ w pierwszej chwili pomyślałam, że to jakaś chora zagrywka Davida, żeby się na mnie odegrać ale szybko odganiam tą myśl. Mężczyzna przede mną to człowiek posiadający wszystko czego tylko zapragnie, kobiety proszą o jego uwagę. Widziałam z kim się umawia i z kim przystaję. Taki ktoś nie zrobiłby czegoś tak wielkiego przeze mnie. Widocznie kierują nim jakieś motywy o których pewnie nigdy się nie dowiem, może naprawdę dostrzegł ile jest warta nasza pomoc i sam chce dać coś od siebie. O tym świadczy również jego prezent dla dzieci. Dla niego mogło to być nic natomiast dla nich znaczyło tak wiele. Każdy akt zainteresowania się nimi traktują jak najcenniejszy skarb. Nie mam pojęcia co robić, wiem że to dla nas olbrzymia szansa, ale z drugiej strony tak bardzo się boję pozostać wystawiona na ocenę tak wielu ludzi, jednocześnie czuć olbrzymią presję, żeby odpowiednio to wszystko przedstawić. Muszę wyrzucić wszystkie te obawy z głowy i myśleć o obecnych mieszkańcach a także o tych przyszłych osobach którym moglibyśmy pomóc. Kieruję swój wzrok w kierunku Patricka widzę jak bardzo mi się przygląda, widzę również tą nadzieje w jego oczach, nie mogę jej zawieść.

-Dobrze, zgadzam się-odpowiadam, jeden Bóg wie ile mnie to kosztuję. Posyłam Patrickowi szeroki uśmiech, aby uspokoić wszystkie jego obawy a następnie spojrzeniem wracam z powrotem przed siebie i napotykam parę ciemnych oczu patrzących wprost na mnie. Po raz kolejny nie czuję się dobrze pod wpływem jego spojrzenia, ale nie odwracam wzroku. Próbuje odczytać jakieś emocje na jego twarzy. Cieszy się, że się zgodziłam a może liczył, że odmówię a Patrick sam przejmie ten obowiązek?, może myślał, że nie będzie musiał się z mną męczyć a Patrick wybierze kogoś innego? Czuje jak wszystko gotuję się w mojej głowie, a zmęczenie uderza w mnie z podwójną siłą, moi towarzysze chyba też to zauważają bo kończą spotkanie. Szczegóły mam omówić jutro z jego asystentką. Jestem tak oszołomiona, że nawet nie wiem kiedy i w jaki sposób wróciłam do domu. Wszystko robię jak na autopilocie, kolacja, kąpiel, łóżko, sen.

Poranek przyszedł zbyt, szybko. Obudziły mnie promienie słońca wpadające do sypialni, każdego innego dnia cieszyłabym się z takiej pobudki, ale dziś obudziłam się z taki samym poczuciem niepokoju z jakim zasnęłam. Byłam świadoma, że nie zniknie on dopóki nie będę miała tego wszystkiego za sobą aczkolwiek myślałam, że przez noc choć trochę ustąpi. Czekały mnie ciężkie dni, ale nie zamierzałam się poddawać i rezygnować, wykrzesze każdy milimetr odwagi jaki posiadam w swoim ciele i zrobię to. Długo wahałam się czy sprawdzać to wydarzenie w Internecie, wiedziałam, że może to skumulować dawkę stresu jaką odczuwam, ale stwierdziłam, że nawet jeśli się tak stanie będe mogła bardziej przygotować się do tego mentalnie. Masa zdjęć jaka zalała mnie po wpisaniu nazwy wydarzenia było zatrważająca. Okazuję się, że te przyjęcia to wydarzenie sezonu dla elit z świata biznesu. Goście byli wyjątkowo selekcjonowani i każdy marzy aby mieć szansę w nim uczestniczyć. Nie mogłam się również oprzeć pokusie obejrzenia zdjeć Davida , na większości z nich jest w towarzystwie kobiet. Kobiet przypominających modelki o niesamowitej urodzie, samo patrzenie na te obrazy powodowało u mnie nowe kompleksy. Przeglądając je natrafiłam na jego zdjecię jak wynika z artykułu poniżej w towarzystwie rodziców. Jego rodzice mają przyjazny wyraz twarzy emanujący ciepłem, do zdjęcia pozują z wielkim uśmiechem, natomiast mina Davida bardziej przypomina grymas niż próbę uśmiechu. Moje szpiegowanie przerywa dzwoniący telefon.

-Miley Jones słucham...

-Dzień Dobry Pani Jones tutaj Kim Wiliams asystentka Pana Davida Harrisa, kontaktuję się na prośbę prezesa w celu ustalenia szczegółów balu charytatywnego, na którym ma Pani reprezentować ośrodek na który będą zbierane datki, podczas przyjęcia. Czy jest Pani dzisiaj dyspozycyjna o godzinie 13:00?

-Tak, oczywiście-odpowiadam nieco płochliwie, ale głos tej kobiety trochę mnie przeraża...

-Miło mi to słyszeć. W związku z tym zapraszam na spotkanie do naszej firmy. Szczegóły wyśle smsem.

-Dziękuje i do zobaczenia

Siedziba Harris Company w niczym nie przypomina tego czego się spodziewałam.

Był to w pełni oszklony ogromny budynek, ociekający bogactwem. Wszystko zrobione było z szkła i z marmuru. Aż sapnęłam z wrażenia. Widząc to wszystko na własne oczy powoli zaczynało do mnie docierać kim tak naprawdę jest David.

Podeszłam do jednej z recepcjonistek siedzącej przy ogromnym biurku. Kobieta uśmiechała się serdecznie co ukoiło trochę moje skołatane nerwy.

-Dzień Dobry. Witamy w Hariss Company w czym mogę Pani pomóc?

-Dzień Dobry. Nazywam się Miley Jones i jestem umówiona z Panią Kim Williams.

-Już sprawdzam-Kobieta wystukuję coś na swoim komputerze a ja jeszcze raz dyskretnie się rozglądam. Jezuu tu jest tak.... Sterylnie to jedyne co przychodzi mi w tej chwili na myśl.

-Oczywiście. Wszystko się zgadza. Zapraszamy na 21 piętro, Pani Wiliams już na Panią oczekuję.

-Dziękuję-odpowiadam i udaję się do windy, a więc 21 piętro, na samym szczycie budynku.

Kiedy wysiadam z windy moim oczom ukazuję się ogromny hol na końcu którego znajduję się kolejna recepcja. Myślałam, że wejście do budynku emanowało bogactwem, ale tu jest znacznie gorzej. Na ścianach wiszą obrazy przedstawiające martwą naturę. Wszystko utrzymane w trzech kolorach. Biel, złoto oraz czerń. Kiedy podchodzę do biurka, kobieta znajdująca się za nim obdarza mnie czujnym spojrzeniem.

-Dzień Dobry nazywam się Miley Jones byłam umówiona z Panią Kim Wiliams

-Dzień Dobry ja jestem Kim Wiliams  i rzeczywiście była z mną Pani umówiona, ale nastąpiła mała zmiana planów. Prezes sam postanowił wszystko z Panią omówić...

**********************************************************************************************************************************************************************************************

Dziękuje za wasz odzew

Dajcie znać jak wrażenia po dzisiejszym rozdziale?








litthhyy

Moja zmoraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz