Rozdział II

55 6 0
                                    


Znacie ten moment, kiedy macie wrażenie ze wszystko wokół was zamiera, że jesteście tylko wy a wszyscy wokół was się zatrzymali, właśnie teraz nadeszła ta chwila. W duchu modle się, żeby to był tylko sen, bo przecież to nie możliwe ze spoliczkowałam faceta, od którego zależy kariera mojej najlepszej przyjaciółki. Słyszę o tym gościu hymny pochwalne już od jakiś 6 miesięcy jaki to on przedsiębiorczy, zaradny i jak bardzo jej kariera zależy od tego dupka Szefa wszystkich szefów. To nie tak ze Natalii go tak wyidealizowała, bo nie koniecznie tylko mile epitety wychodziły z jej ust, kiedy o nim mówiła i uwierzcie mi Dupek w porównaniu do innych określeń mógł być uznany za komplement, po prostu ona zdaje sobie sprawę ze tylko on może dać jej zielone światło do przeprowadzenia pierwszego samodzielnego projektu, na którym jej bardzo zależy. Jej bezpośredni szef jest naprawdę świetnym gościem, który mocno ja wspiera i pomaga rozwinąć skrzydła, ale niestety projekt, o który stara się Natalii jest na tyle duży, że musi go przedyskutować z głównym szefem, którym na moje nie szczęście jest „pan mokre majtki". Moja wewnętrzna optymistka próbuje wierzyć, że może to inny prezes i tak naprawdę od niego nic nie zależy. Z mojego transu wyrywa mnie ten jego ochrypły głos.

-Witam, to mój Przyjaciel Ashton Anderson jest dyrektorem generalnym Presse będzie się przysłuchiwał pani prezentacji, żeby pomoc podjąć mi decyzje i w razie potrzeby rzucić kilka cennych uwag, które pomogą ulepszyć pani prezentacje -mówiąc to cały czas patrzy na mnie wściekłym wzrokiem jakby chciał mnie zabić to nie koniecznie wróży coś dobrego

-Jej prezentacja jest najlepsza, więc to pewnie będzie zbyteczne -zdanie to wypływa z moich ust zanim zdołam to przemyśleć, jego przyjaciel parska śmiechem, ale stara się ukryć to kaszlem, Natalii patrzy na mnie szeroko otwartymi oczami, wzrokiem, który mówi ze policzymy się jak tylko wróci do domu natomiast mój rozmówca wygląda jakby miał dostać zawału. Gdybym miała pewność ze on albo moja przyjaciółka nie zabije mnie parskałabym głośnym śmiechem, z absurdu który się tu dzieję.

-Miejmy nadzieje ze tak jest panno... -O kochany chyba nie sadzisz ze wyjawię ci jak się nazywam, ja nawet tu nie pracuje.

Nastaje niezręczna cisza słychać tylko przyspieszony oddech Natalii co uświadamia mi co właśnie robię przecież to spotkanie, na którym jej bardzo zależy a ja właśnie psuję humor facetowi, od którego zależy jej kariera, jestem niewdzięczna sukom chociaż raz mogłam trzymać swój język za zębami, ale nie oczywiście zawsze muszę mieć ostatnie słowo, jeszcze raz przyglądam się zebranym. Natalii wygląda jakby miała zaraz paść trupem, Przyjaciel dupka jakby to była najzabawniejsza sytuacja w jego życiu natomiast sam Dupek czeka z zawziętością w oczach aż odpowiem na jago pytanie, cóż okaże się w tym przypadku odpowiedzialnością i zakończę ta bezsensowna wymianę zdań.

-Cóż to chyba mało istotne, skoro tu nie pracuje, najważniejsza jest dzisiaj prezentacja Natalii, dlatego nie zabieram więcej czasu -mówiąc to patrzę w oczy Natalii starając się przekazać jej przeprosiny za rozzłoszczenie jej szefa i jednocześnie życząc jej powodzenia

-Do widzenia -wymawiam najspokojniejszym i najmilszym glosę na jaki mnie stać

-Do zobaczenia -jego ochrypły głos działa na mnie tak jakbym sobie tego nie życzyła

- Prędzej piekło zamarznie -odpowiadam cichym głosem, cóż chyba niewystarczająco cichym, ponieważ słyszę głośny śmiech Ashtona, co upewnia mnie w tym, że musieli to usłyszeć.

To by było na tyle mówiąc o wstrzymaniu mojego nie wyparzonego jęzora

Natalii niech Bóg ma cię w swojej opiece 

Moja zmoraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz